Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2014, 15:19   #30
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
W stroju wyjątkowo do niej nie pasującym ruszyła załatwić swoje sprawy z dobrze zapowiadającym się krawcem. Młody, ambitny, a do tego bardzo wyuczony w sztukach miłosnych pomocnik krawca, nie mógł zajść daleko. Piękna główka niestety nie grzeszyła inteligencją. Francesca mogła go bez problemu opleść bez jakichkolwiek magicznych zdolności. Łapczywie łykał to co mu przekazywała, każde sumiennie przyprawione kłamstwo, z ufnością zjadał jej z ręki. Cieszyła ją ta jego młodzieńcza fascynacja bardziej doświadczoną kobietą, kobietą w dodatku dobrze usytuowaną. Nie ma się co dziwić młodzieniec już długo czekał na swoją szansę, starał się, próbował zabłysnąć. Szansa jednak przyszła do niego sama, w dodatku w bardzo atrakcyjnej postaci.

Krawiec… jego imię było tak zwyczajne, że szybko wyfrunęło jej z głowy, stał i czekał w umówionym miejscu. Pomimo, że wampirzyca przyszła nawet kilka chwil za wcześnie. Nie poznał jej od razu. Kamuflaż nadawał powagi sprawy, krawiec, gdy tylko się zorientował, od razu zrobił poważną minę i zaprosił ją do wnętrza małej przytulnej karczmy.

- Nawet w tym ubraniu wyglądasz prześlicznie – na powitanie rzucił jej komplementem. Ciężko było stwierdzić czy mówi szczerze, czy po prostu dba o swoje sprawy.

- Dziękuje bardzo – powiedziała dość wymuszenie, była jeszcze przez chwilę myślami w spotkaniu z Damazą – mamy niewiele czasu, dlatego zacznę od konkretów. Potrzebuje od ciebie, spisu zajęć Ansbacha, gdzie chodzi, co robi, w jakich godzinach kładzie się spać. Wszystko od początku do końca. – Krawiec chwilę się zamyślił, rozejrzał po pomieszczeniu, tak, jakby się chciał upewnić, że nikt ich nie podsłuchuje.
- To nie będzie łatwe, ale zrobię to. Zrobię wszystko co w mojej mocy - powiedział z niezwykłą powagą. Dla Francescy nie było to wiarygodne. Takich jak on trzeba prowadzić za rączkę, kilka razy tłumaczyć i dać dokładną instrukcję obsługi.
- Pamiętaj o dyskrecji, Ansbach nie może się zorientować, że go śledzisz. Dobry jest kamuflaż, to taki, dzięki, któremu zatopisz się w tłumie. Wszelkie kaptury odpadają, tacy z zasłoniętą twarzą jeszcze bardziej zwracają na siebie uwagę.
- A co się stanie jak się zorientuje, przecież będę skończony… - krawiec dał się pomieść wątpliwościom. Zachmurzył się przez chwilę.
- Nie złapią cię, jak będziesz robił wszystko, co ci powiem. Myśl lepiej co, możesz zyskać. Będziesz jego następcą jak się wszystko powiedzie. Po jego śmierci ten cały zakład będzie twój. Zasługujesz na to, należy ci się. – krawiec trochę się rozpromienił, myśl o wielkiej karierze dodawała mu otuchy.
- Jeśli to jedyna szansa, to zrobię to Francesco. Jestem naprawdę ci wdzięczny za tą pomoc. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Dobrze wiesz jak – kobieta spojrzała na niego uwodzicielsko i oblizała wargi.
- Ale Francesco to jest przyjemność dla mnie, chciałbym zrobić, coś co będzie tylko przyjemnością dla ciebie. Nie wiem, wszystkie kreację, które będziesz chciała wykonam ci bezpłatnie, takie jak chcesz. Już widzę cię w takiej pięknej karminowej sukni.
- Dogadamy się mój przystojniaczku, teraz skupmy się na tobie. Powiedz jak zamierzasz dowiedzieć się tych wszystkich rzeczy?
- Nie wiem jeszcze. Może Diana jego kamerdynentka będzie w stanie mi pomóc, widzieliśmy się kilka razy. Myślę, że wie co na co dzień robi Ansbach. Może za drobną sumkę, będzie skłonna coś powiedzieć, wtedy będę mógł go śledzić. – krawiec, chyba nie zdawał sobie sprawy, z tego co mówi.
- Bez wątpienia wie o wszystkim, nie będziesz musiał już śledzić swojego mistrza, wystarczy, że zdobędziesz te informacje. Za drobną sumkę mówisz. A co jeśli będziesz po prostu dla mniej miły. Zaproś ją na kolację, udaj zainteresowanie. Może zaproś ją do siebie…
- Jak to mam ją po prostu rozkochać? Myślisz, że to pomoże?
- Znam twoje zdolności, masz nie tylko talent krawiecki, wiesz o czym mówię. – mówiła z powagą.
- Tak, być może mówisz prawdę, ale jest mi z tobą dobrze, nie chcę szukać innej kobiety, nie chcę być z inną, skoro jesteś ty. –Francesca omal się nie zakrztusiła śmiechem, jakże żenujące jest podejście monogamiczne.
- Mi również jest z tobą bardzo dobrze, dawno nie czułam się tak swobodnie. Tęsknie za wspólną nocą, za tobą tuż obok. Ale rozumiem, że musisz zadbać o sobie, po tym jak staniesz się następcą Ansbacha, będziemy mogli znowu być razem – posłała mu czułe spojrzenie.
- Dobrze, zrobię to, będzie to na pewno prostsze niż śledzenie samego mistrza, jednak nie lubię tego typu zadań. Cieszy mnie tylko to, że o tym wiesz i nie będę musiał robić niczego za twoimi plecami. – złapał ją za rękę.
- Mam jeszcze prośbę, spotkajmy się dzisiaj, gdzieś w ustronnym miejscu. Chcę ci dodać otuchy przed twoim zadaniem – mówiła wodząc delikatnie palcem po jego dłoni.
- Może u mnie? – powiedział ożywiony – tam nikt nie będzie nam przeszkadzał. – próbował ją pocałować, ale kobieta się odsunęła i pokręciła głową.
- Nie możemy na siebie zwracać uwagi. Spotkamy się ukochany u ciebie - szepnęła z tęsknotą >>>Jak coś spieprzysz, wypiję cię do cna<<< przeszła jej myśl.

Wieczór miała już zaplanowany. Musiała jeszcze trochę naprowadzić swojego „pomocnika” na właściwą drogę. Jak tylko zdobędzie rozkład dnia Ansbacha, wtedy będzie mogła rozpocząć swój plan. Tyss z pewnością będzie zadowolona. Zamierzała jeszcze dzisiaj jej obwieścić radosną nowinę, iż lada dzień zrealizuje jej plan.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline