Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2014, 00:42   #8
Volkodav
 
Volkodav's Avatar
 
Reputacja: 1 Volkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwu
Cholerna PT 37 za bardzo przypominała mu TXN 84, a z tej ostatniej pamiętał tylko ból, cierpienie i ciągły strach. Kiedy na widok planety wyrzutków przeszły go ciarki po plecach sam nie mógł uwierzyć, że jeszcze tak bardzo pamięta wojnę i jej okrucieństwa. Masowe groby, czystki cywilów, całe miasta usłane trupami kolonistów.
Sobiesky zacisnął pięść i zagryzł zęby. Nagły przypływ agresji był ostatnią fazą projekcji z podświadomości. Powoli wrócił do rzeczywistości...
Droga którą szedł nosiła ślady wielkich, ciężkich kół charakterystycznych dla pojazdów górniczych. Kiedyś musiał odbywać się tutaj intensywny transport, kto wie może ta droga była jakąś lokalną arterią komunikacyjną? Zawsze ciekawym było patrzeć na to jak czas zmienia rzeczy i miejsca. Niegdyś tryskająca ludzkim życiem kolonia górnicza, dzisiaj przedsionek piekła usłany różniej maści wyrzutkami. Nic nie stoi w miejscu jak to mówią. Tak i kolonie się zmieniają, a ta po latach eksploatacji wyczerpała się i sens jej zamieszkiwania zniknął. Dziwić mogło tylko, że nikt z władz nie robił sobie wiele z tych renegatów, którzy mieli tu przebywać. W końcu zwykle zwalczano ich na każdy możliwy sposób. Sam dobrze o tym wiedział bo gdy był nieletnim bandziorem zaliczano go do tej grupy choć bailout'u z Systemu nigdy nie zrobił.
Nagle coś go zaniepokoiło. Znowu z tyłu głowy poczuł ten przebłysk intuicji, którą wyrobił sobie już jako młodociany gangster, a w wojsku doprowadził do perfekcji. Nigdy nie wiedział co to jest. Umiejętność kojarzenia faktów na pograniczu świadomości? Dodawanie do siebie bodźców tak subtelnych, że będących poza zdolnościami poznawczymi człowieka? Niektórzy nazywali to szóstym zmysłem, ale dla Sambora było to raczej pokłosie wyrobienia instynktów oraz 'kop' jaki dostawał dzięki neuroimplantom i stymulatorom hormonalnym wszczepionym do przysadki. Prezent od rządu połączony z jakąś naturalną paranoją dawał niesamowite efekty.
Rzeczywiście w ciągu zaledwie ułamka sekundy zobaczył, że jakieś 100, może 150 metrów przed nim, na stercie przydrożnego piachu pojawiła się zakapturzona postać. Istota mogła mieć może 1,80 wzrostu, sylwetki ani tym bardziej rasy nie widział. Nawet przybliżenie obrazu lewego oka nie pomogło bo nieznajomy szczelnie opatulony był długim płaszczem zasłaniającym wszystko od głowy (kaptur) aż po kostki. Kimkolwiek był ten ktoś to nie wyglądał szczególnie groźnie. Przez plecy przewieszony miał kołczan ze strzałami i łuk. Wyjątkowo prymitywna broń kontrastowała z czymś co Sambor dopiero zauważył - prawa dłoń tej postaci zrobiona była całkowicie z materiałów sztucznych. Implant miał trzy palce i jakieś nieludzkie znaki wyryte na poszyciu. Niestety nawet maksymalne przybliżenie wizji w oczach nie umożliwiło odczytania tego napisu.
-Cholerne zakłócenia - Sobiesky spojrzał na hologram - Nie dobrze...
Poziom promieniowania rósł nieznacznie, ale równomiernie. To nie był dobry znak. Oficjalne mapy gwiezdne i przewodniki planetarne nie mówiły nic o naturalnych źródłach promieniowania na PT 37. Coś tu nie grało.
Nieznajomy wyciągnął spod pazuchy jakiś przyrząd. Sam nie widział co to jest ani co obcy z nim robi. To już go nie interesowało bo w końcu miał okazję zobaczyć, że ma do czynienia z Atrianinem. Jego fioletowa, gąbczasa skóra wyłoniła się spod szczelnego pokrycia tylko na chwilę, ale to wystarczyło Samborowi by zobaczyć z kim ma do czynienia.
Ciekawe, czy ten był też obywatelem Związku Ziemskiego jak Atrianie na Atlantis? Wielu z nich zyskało wpis do CSEL* służąc jako ochotnicy w wojsku kiedy toczyły się kampanie na Krio 7 i TXN84. Sam walczył u boku takich fioletowych kozaków i jakoś ich lubił bardziej niż innych nieludzi. Pewnie, dlatego że tak wielu przelewało razem z nim krew podczas desantów w sam środek piekła jakie zgotowały im tam unazurskie biokreatury. Wspomnienia wróciły na chwilę.
-Znudziłeś się życiem w Systemie!? - krzyknął nie wiedząc dlaczego to robi - Hej!
Istota nic nie odpowiedziała.
-Bez odwrotu! - Sam znowu krzyknął
Cisza.
-Bez powrotu! - Atrianin odpowiedział czystym akcentem z Atlantis
-Bez sensu! - Sobiesky pożegnał nieznajomego, który zniknął gdzieś za kolejną piaskową górką - Czyli jednak Ci się System znudził... Ciekawe...
-Bez odwrotu... bez powrotu... bez sensu... - żołnierski czarny humor wrócił. Teraz nie mógł wyjść z podziwu, że mógł się z tego śmiać... W końcu to zawsze była sprawa życia i śmierci.
Szedł myśląc. Obrazy kolejnych bitew wracały jak zmory i nawiedzały go co jakiś czas. Nie miał siły by z tym walczyć. Zresztą chciał pamiętać. W przeciwieństwie do wielu swych kolegów nie bał się tych myśli. Wspomnienia były ciężkie, brutalne i bolesne wręcz w fizycznym wymiarze, ale Sam już nie mógł sobie wyobrazić życia bez nich. I tak na pograniczu jawy i majaków ze wspomnień doszedł do stacji.
Wiatr wzmagał się od kilkunastu minut. Nie wiał jeszcze zbyt mocno, ale wystarczająco aby poruszyć kurz i pył wulkaniczny, które zalegały tutaj w ogromnych ilościach. Widoczność szybko spadła, więc Sam wyregulował implanty w oczach. Gdyby nie to, że wiedział, iż stoi tuż obok bazy archeologów mógłby ją łatwo przeoczyć. Podszedł bliżej w kierunku wyznaczanym przez hologram i nagle poczuł to nieprzyjemne ukłucie.
Wszedł wprost między pylony obronne. Niezbyt mądry ruch. Na szczęście nie były ustawione na maksymalną moc, więc jedyną konsekwencją tej głupoty był chwilowy ból rozchodzący się nieprzyjemnie po całym ciele.
-Weryfikacja w toku. Sprawdzanie katalogów dostępu i ewidencji - czerwona smuga światła przeskanowała Sambora z góry na dół - Autoryzacja wewnętrzna. Numer licencji 2395280.
Jedna ze ścian energii rozsunęła się i Sam wszedł za pole pylonów, które odgradzały teren stacji od reszty tej nieprzyjemniej planety.
Wpisy w przewodniku planetarnym listowały to miejsce pośród kilkunastu oficjalnie czynnych na tej planecie placówek. Pozostałe były zautomatyzowanymi stacjami komunikacji służącymi wojsku jako gigantyczna antena wysyłająca sygnały po całym kwadrancie.
-Witamy w Alamo - metaliczny głos przywitał go spod ściany


[MEDIA]http://www.wallpaperup.com/uploads/wallpapers/2013/02/16/40678/61dac77c53d24e82da4749b1fdbce32d.jpg[/MEDIA]

-Nazwa mi się już nie podoba - Sobiesky odzyskiwał humor i nie mógł się oprzeć przed uszczypliwością
-Nazwa jak nazwa. Jest to stacja badawcza Uniwersytetu w Alamo, więc pewnie stąd nazwa tej stacyjki archeologicznej
-Zadziwiające SI. Podaj swój model
-Marcus Hertz. Cyborg matole
-A to przepraszam... - Sam nie dał się zawstydzić własnej ignorancji, ale nie ukrywał, że zaliczył faux pa - Dzisiaj Cyborg o już raczej nie częsty widok
-Od kiedy bioinżynieria króluje to nie. Ja osobiście żyje sobie tak od czasów ostatnich Ark i jest mi dobrze.
Sambor właśnie zdał sobie sprawę, że rozmawia z facetem, który ma około 250 lat. Nie wiedząc o co pytać i czując, że rozmowa się urywa po prostu odwrócił się na pięcie i rozejrzał po obozie.
Alamo wyglądało jak opuszczona stacja przeładunkowa dla transporterów kołowych. Zresztą bardzo podobna do tej, na której pracował jego ojciec. Po środku stało coś co jeszcze przypominało wysięgnik, dwa stanowiska do ładowania baterii no i ten mały, podobny do bunkra budyneczek, który skrywał pod sobą dwa piętra.
-Dlaczego ten uniwersytet rozbił tutaj bazę?
-Jestem ochroniarzem, a nie kronikarzem.
-Ale to chyba nie znaczy, że jesteś głuchy? Ktoś coś na pewno mówił.
-Lata temu dostali to po tutejszym likwidowanym Zarządzie Kolonialnym w ramach jakiś programów badawczych. Mieli tu szkolić studentów czy coś. Później przez przypadek jacyś poszukiwacze rozbitych statków znaleźli 200 mil stąd ślady osady sprzed 3000 lat. I zaczęły się regularne badania. Problem tylko taki, że planeta nie jest tak spokojna jak mówiono, więc władze uczelni wysyłają archeologów z obstawą. W tym miesiącu jestem tu ja i czterech innych najemników. Tyle.
-Nikogo nie powiadomili?
-Oczywiście, że tak, ale wysłanie tutaj żandarmerii to koszty, a nikomu nie zależy.
Sam potrząsnął głową.
-Jennifer Serbs? Gdzie ona jest.
-Wszyscy wylecieli na miejsce wykopalisk. Wrócą jutro.
-Czyli jesteśmy tu sami?
-Nie licz na romantyczny wieczór... - Marcus miał podobne poczucie humoru jak Sam bo ten ostatni od razu wybuchł śmiechem

*CSEL - Centralny System Ewidencji Ludności
 
__________________
Regulamin jest do bani.

Ostatnio edytowane przez Volkodav : 03-01-2014 o 01:41.
Volkodav jest offline