Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2014, 14:59   #10
Nightingale
 
Nightingale's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłość
Zrozumiała szybko, że pozostałe osoby znalazły się tu z podobnego powodu, co ona. Czy była uspokojona? Nie szczególnie. Rzecz jasna, wewnętrznie opanowała niepewność, czy czasem zaraz ktoś nie rzuci jej się na głowę informując, że jest od jej tatusia... No, ale to się nie stało. Co więcej, po dłuższej chwili w gronie zebranych pojawiła się kolejna kobieta i ze sposobu w jaki się poruszała, Valentina wyczuła, że jest to ktoś z charakteru prawdopodobnie odrobinę podobny do niej samej. Tak więc przysiadła wygodniej na quadzie i wysłuchała wypowiedzi pani major... Pierwsze co ją uderzyło, to praca dla Ruchu Oporu. Chwilę potem dostała informację o wywiadzie Podziemia i wręcz nie wiedziała jak ma się do tego ustosunkować. Całe życie bowiem ustawiała pod inne ramy. Jedna z tych Utopii, którą chwilę później wykpiono, była kiedyś jej domem...
Ukłucie żalu.
Jak nisko musiała upaść. Co ją doprowadziło do takiego marnego poziomu... Durny żart losu. Nigdy by jej do głowy nie przyszło, że będzie rozważać dołączenie do pomocy właśnie Ruchowi Oporu. Przecież to jakiś koszmar...
"I co się rzucasz. Jesteś zbrukanym zwierzęciem, które jest skazane na wytropienie. A tropiciele to nie są miłe osoby, nie słuchają tego, co im się mówi."
Zmrużyła oczy uśmiechając się cierpko do swoich myśli. Czy to miałoby być miejsce dla niej? Czy powinna odrzucić wszystko, do czego przywykła. Wszystkie przekonania - to wszystko miałoby pójść w zapomnienie? Wahała się długo, zanim zebrała się, by cokolwiek powiedzieć. Musiała zrozumieć, że właśnie po części tu leży jej błąd. Nawet nie brała pod uwagę opcji wyrwania się spod okowów przeszłości. Co więcej chciała do niej wrócić. A gdyby tak... Nie? To był ten drugi plan. Ten, który zawierałby wizję, że nie da się z tm nic zrobić i trzeba z tym żyć. Railgun wrócił na swoje miejsce...
- Szczerze przyznam, że nie tego się spodziewałam. Cóż, ale dochodzę do wniosku, że nie jest to najgorsza propozycja.
"No tak, bo gorszą było chyba już tylko odwrócenie się i powrót do rodziny w obecnym stanie... Lub danie się przechwycić..."
Ceniła swoje życie ponad wszystko. Może to trochę samolubne, powinna była być oddana, ale, no cóż... Była może nieco samolubna. Nadal niezbyt przekonana do tego wszystkiego, zeszła ze swojej maszyny, stając tuż obok.
- A co do demonstracji...
Kobieta zamknęła oczy i ustabilizowała oddech, by poruszyć się tak, jakby chciała wykonać krok. Zamiast jednak stanąć na drugiej nodze, niemal zniknęła wszystkim z oczu. Zatrzymała się dokładnie po drugiej stronie zgromadzenia, na przeciw swojego motoru. Znalezienie się tutaj zajęło jej niewiele czasu i rzeczywiście, jeśli ktoś się nie przyglądał, mógłby uznać, że zniknęła na chwilę. Prawdopodobnie byłaby zdolna zrobić to, ale nie ruszała tych zdolności. Odstraszały ją. Na swoje miejsce wróciła w ten sam sposób.
- M... I to jeszcze nie koniec...
Znów podniosła kopertę, którą trzymała od jakiegoś czasu w ręce. Ułożyła ją na otwartej dłoni, po czym skupiła na niej wzrok. uniosła drugą rękę i palcem wskazującym wskazała kierunek. Koperta nagle poderwała się i obróciła w powietrzu. Valentina opuściła dłoń, na której wcześniej ją trzymała i wykonując obroty palcem wskazującym, wytyczyła trasę lotu koperty. Musiała być całkiem skupiona, by nie zgubić celu. Nie kontrolowała tego bowiem do końca. Pozwoliła kopercie podnieść się pionowo w górę na niemal dwa metry, a potem opaść dokładnie w tej samej linii, wprost między swoje palce. Wzruszyła lekko ramionami.
- I to tyle...
Skwitowała krótko. Kopertę schowała za pasek i skrzyżowała ręce pod biustem. Średni miała nastrój, no ale mogło być gorzej. Nie miała zamiaru wyrażać swojej opinii na temat zdolności innych. Wszyscy byli chorzy na tę cholerną chorobę. Trudno. Przykro. Czym tu się zachwycać.Znów cicho westchnęła...
 
Nightingale jest offline