Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2014, 23:16   #7
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Damian zatrzymał samochód, wyłączył silnik i splótł razem palce obu dłoni, przygryzając wystający czubek jednego z nich. Przyglądał się ulicy uważnie i nieco nerwowo. Nikogo tu nie było, pieprzona ulica Wilsona, najwięcej spalonych chat, a te które jeszcze stały, były najprawdopodobniej zabitymi dechami grobowcami, na które modę rozpoczął Victor. Victor który teraz z nim pracował, tak, tak, nie ma o co się bać.
Ale dlaczego tutaj? Akurat tutaj. Tu nie było nic, poza masą gruzu, spalenizny i ślepych uliczek, utworzonych za pomocą mebli z opuszczonych domów, jeszcze za czasów gdy policja jako tako działała. Masa zmienionych na potrzebę sprzedawców terenów znacznie pomagała im w ucieczce.
Przesiadł się na tył i położył... prawie zapomniał. Podniósł się jeszcze na chwilę, wyszedł i otworzył bagażnik, dopiero potem ułożył się plecami do tyłu samochodu. Westchnął ciężko czekając.
Duża kasa... zastanawiał się, jak wytłumaczyć dla Ester, że jednak mają tego dwa razy więcej. Wykupienie terenu zdarzało się rzadko, właściwie tylko już pod koniec wojny, gdy jedna grupa miała zdecydowaną przewagę, ale straciła na tyle ludzi, że woleli oszczędzić sobie dalszych strat, a może nawet zdobyć trochę nowych ludzi. Teraz jednak właśnie to miało być początkiem wojenki. Dlatego w grę wchodził cały milion. Może pomóc przekonać Smutnego Lee, by wraz ze swoją ekipą nie tyle co odsunął się na bok, ale i zmienił front. Thunder i One Love nie mieli żadnych zakazów co do tego, jakiej rasy byli ich ludzie, ważne było tylko zaufanie.
Milion dolarów, brzmi prawie jak zaufanie.
Damian wyliczał sobie to nie raz i dochodził do wniosku, że Smutny Lee na miesiąc ma piętnaście tysięcy ze swojego terenu... jest to piętnaście do jego ręki, reszta idzie dla ludzi. Niezbyt dużo, ale to z powodu towaru, chinole handlowali właściwie tylko herą, nie mieli dostępu do takich przysmaków jak Thunder. Jednak Warren było ostatnim przystankiem przed centrum dla Thundera, a Smutny kontrolował jedną czwartą tego terenu. Jednak ten milion... odbije się dopiero jak wejdą do centrum, co darmowe też nie będzie.
Chyba, że Thunder wcale nie planuje go stracić na długo. Smutny odpali dolę swoim ludziom i wszyscy pewnie po prostu uciekną z Detroit i będą mieli ich z głowy, ale nie resztę Triady.

[MEDIA]http://img856.imageshack.us/img856/3382/knmc.png[/MEDIA]

Już teraz byli jedną z największych potęg w Detroit, nikt na przedmieściach nie robił tyle kasy co oni, wielu bogatych klientów, którzy jechali do centrum po specjalne towary, kupowało je u Piorunów. Jeśli by jeszcze weszli do środka...
Damian przymknął oczy, gdy bagażnik się zatrzasnął, dopiero po chwili ostatecznie je zamknął. Na zewnątrz nie słyszał kroków, pisku opon, odgłosu silnika... ani helikoptera, samolotu czy innego gówna. Takie dostawy zlecają pewnie dzieciakom, podobnie jak przy noszeniu towaru czy kasy z i do skrytek.
Damian westchnął. Gdzieś tam pewnie jeszcze był jakiś snajper, który pilnował żeby Damian odczekał dostatecznie dużo czasu, w drodze pewnie cały czas ktoś miał go na ogonie. Szczerze wątpił by tak mu zaufali, szczególnie, że w ostatniej chwili mu powiedzieli, że ma do dyspozycji milion dolarów.

***

Stary, ledwie trzymający się ford pickup podjechał pod ich dom. Wyglądał na taki, z którego odpaleniem bywają częste problemy, w każde wyłączenie, może być ostatecznym. Kierowca wysiadł i spokojnie zamknął drzwi, choć nie było to w tym mieście konieczne. Albo byłeś kimś ważnym i nikt by ci auto nie zwinął, albo ukradną je mimo wszystko. Schował kluczyki i poklepał się po kieszeniach, sprawdzając czy na pewno ma wszystko. Poprawił pogiętą, czarną koszulkę i zawiązał nieco już się rozpadające trampki.

[MEDIA]http://www.swatek.com/mike/65truck/LeftRear65.JPG[/MEDIA]

Mężczyzna z pewnością był przystojny, prawie, że tu nie pasował, jedynie parę mniejszych blizn, czy to na brwi, przedramieniu, a nawet szyi wskazywało na to, że jest tu od dawna. Niebieskie, czujne oczy przesuwały się po ścianach bielutkiego domu, a ich właściciel uśmiechnął się leciutko. Podrapał się po ciemnych blond włosach i w końcu podszedł do drzwi i kulturalnie zadzwonił.
Olaf na ten dźwięk niemal zwalił się ze schodów, z których akurat schodził, zapiął bluzę, pod którą, w kaburze ukryty był pistolet. Chrząknął, podrapał się po nosie, oblizał wargi, przestąpił z nogi na nogę, rozprostował kark i spojrzał na Ester.
- Weź ty otwórz... możesz? Ja... pójdę przygotować samochód, pojedziemy niebieskim - stwierdził, wychodząc drzwiami do garażu. Mieli trzy samochody, różniące się tylko kolorami, oprócz czerwonego i niebieskiego, był jeszcze czarny. Ester spostrzegła teraz, że ich gość zastawił im garaż...
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline