Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2014, 23:43   #94
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Życie na statku przypadłoby Erykowi do gustu, był tego niemalże pewien, dlatego z ukłuciem żalu opuszczał pokład. Ich plan nie powiódł się w całości, ale osiągnęli najważniejszy punkt - uratowali Rudiego od utraty głowy. Niestety, jeśli chodzi o pojmanie łowców czy przechwycenie ciała przyjaciela, zabrakło szczęścia, jednak nadal mieli duże szanse go uratować. Papiery wystawione przez tutejszego burmistrza wystarczyły, aby łowcy stracili zainteresowanie zwłokami dezertera, a ich nikt o przekręt nie podejrzewał. Pojawił się tylko jeden problem, o którym dowiedzieli się już w momencie pierwszego kontaktu z ziemią.

Przez głowę Eryka przeleciało tuzin, albo i dwa, najczarniejszych myśli. Wymagano od nich, żeby dokonali pochówku jakiejś dziewczynki, do tego im zapłacono. Powierzono im ducha zmarłej, im, zwykłym wsiowym chłopom! Nie zaprotestowali, bo nie mogli, musieliby wyjawić cały przekręt, a przecież tyle przeszli... Nie mogli teraz się poddać. Ale, z drugiej strony, co robić? Będą przeklęci za podszywanie się pod kapłanów Morra, zginą śmiercią wolną i brutalną, a ich cierpieniom po śmierci nie będzie końca! Bauer słabo znosił presję całej sytuacji, chociaż to on sam ja na siebie nałożył, zbyt pesymistycznym myśleniem. Chyba tylko opanowanie towarzyszy i świadomość, jak daleko zaszli, pozwalała mu nie wpaść w panikę. Przebieranki to jedno, ale TO...

Na szczęście, jak się okazało, sytuacja im sprzyjała, a trzeba przyznać, że wiedza Josta i Berta była tutaj kluczowa. Kiedy ciało dziewczynki wystawione zostanie do wspólnych modłów żałobników, oni zakopią plugawego dezertera w kącie cmentarza i zwieją (nikt się wszak nim interesował nie będzie), pozostawiając ciało i ducha młodziutkiej zmarłej prawdziwemu kapłanowi, który zapewne jest już w drodze. To było coś, na co Eryk mógł się zgodzić. Co prawda jego rola ograniczała się do wykopania grobu, ale niby co więcej miałby tu do roboty? Jost nie potrzebował pomocy przy przygotowaniu zwłok małej, a już ustalili, że to Gotte i Bert będą naśladować kapłańskie modlitwy nad rzekomym grobem Millera, jeśli zajdzie taka potrzeba.

***

- Tera ciało Rudiego “przygotujemy”, modły będziemy odprawiać w nocy, coby go nad ranem pochować, w sensie, tak im powiemy. Nikt się nie powinien tym interesować, w końcu noc, i dezerter, to jeszcze w nocy nam się uda uciec. Bo…. Bo jej chować nie będziemy, nie wolno nam. Toż to świętokradztwo, tak być nie powinno. Prawdziwy kapłan się zjawi, to się nią odpowiednio zajmie. - Bauer patrzył zdecydowanie na Berta, który to wspomniał o dziewczynce. - A możemy… No może zakopiemy dół niby po Rudim, i jaki liścik napisałbyś, że przepraszamy, ale specjalnie wysłano nas tylko do pilnowania ciała w podróży i pochówku dezertera, że to jaka tajna sprawa, i że kapłan do wnuczki przyjdzie niebawem. Kapitana ni łowców już nie ma we wsi, może się udo nie zwracać uwagi na nasze zniknięcie?
- Nie świętokradztwo
- poprawił Eryka Jost. - W żadnym wypadku. Pochować umarłego nie jest świętokradztwem, bo wszak grób kompanowi też się kopie, gdy ten w boju padnie, a kapłana przy tym nie ma. Pomodlić się za duszę nieboszczki powinniśmy, a rankiem, gdy grzebać niby pójdziemy Rudiego, to się drzwi zamknie, bo jej inny pogrzeb wyprawić trza, niźli dezerterowi, którego cichcem pogrześć się powinno. Potem iść w las możemy, bo nikt wszak ze zmarłym nie siedzi dzień cały. Najwyżej zdziwią się, ze nie wracamy.
- No i rzecz jedna jeszcze
- dodał. - Jeśli jej grzebać nie chcecie, to i złoto zostawić musimy.
- A chromolić złoto, nie mamy prawa, i już. Pomodlić się możemy, jak zwykli żałobnicy, ale do grobu jej nie złożymy.
- Eryk całą swą postawą okazywał swoje stanowisko.
- Złota nam nie potrzeba tylko żywego Rudigera - skwitował Winkel. - Pomysł z listem dobry, ale średnio realny Eryku, więc ja bym go sobie darował. Żaden kapłan Morra nie zostawi duszyczki tak samej sobie aby czekała kolejne dni i noce na kolejnego kapłana. Oni wierzą, że to po nas posłali… Tak więc lepiej abyśmy zniknęli podczas chowania Rudiego ewentualnie zasypując grób aby zajęło im nieco zanim zrozumieją, że nie ma w nim ciała. Możemy wyjść na porywaczy zwłok, ale cóż… Czego się nie robi w imię przyjaźni.


***

Jost jeszcze wydawał się interesować przyczyną śmierci dziewczynki, jednak i tu Eryk nie mógł pomóc. O wampirach jeno trochę słyszał, ale zawsze było to zwykłe karczemne bajdurzenie, z czego nikt nawet nie uważał, że takiego stwora widział, zawsze było to "gdzieś daleko stąd" lub "jakoś dawno, za mojego pradziada, albo i jego ojca".

- Dziwna ta rana - powiedział Jost. - Dziewuszka słabowała, ale od słabowania takie rany się nie robią, na dodatek tuż przed śmiercią. Jakby ją kto ubił. Wampir? Nie do wiary wprost - rzekł cicho, jakby sam do siebie.
Spojrzał na kompanów, jakby szukając potwierdzenia swego podejrzenia.
Bert rzucił okiem na ranę, a zaraz po tym pokazał ręką na twarz dziewczynki.
- Możliwe, że to był wampir. Słyszałem, że jak wysysa z kogoś krew ofiara odczuwa ogromną przyjemność- odparł gawędziarz. - Czy spotkałem wampira? Kiedyś z Imre mieliśmy zlecenie na coś podobnego, ale okazało się, że dwóch gości zabijało ludzi imitując właśnie rany zadane przez takiego stwora. Nigdy na żywo nie widziałem…
- Z wampirem to my szans nie mamy
- powiedział powoli Jost. - Zwykły miecz nic na to coś nie poradzi.
- A jaki mamy cel w walce czy chociaż poszukiwaniu wampira?
- zapytał Winkel. - To nie nasza sprawa przyjacielu. Niech się tym zajmą zawodowcy jak kogoś to zainteresuje.
- To na wypadek, gdyby on się zainteresował nami
- odparł Jost. - Mamy kolejny powód, by stąd jak najszybciej zniknąć.
- Zgadzam się
- rzekł Bert. - Myślę, że po akcji z Rudim i tak już dość namieszamy, więc najlepiej wynieść się gdzieś daleko i nieco zmienić nawyki. Sypiać w innych miejscach, może trochę zmienić wygląd i w ogóle być czujnym.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.

Ostatnio edytowane przez Baczy : 03-01-2014 o 23:49.
Baczy jest offline