Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2014, 16:32   #258
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wyszło na to, że z wypadem do krypt jednak nie musieli się śpieszyć, bo kiedy wrócili na powierzchnię, o ukrywaniu albo przesłuchiwaniu w nich któregoś z pancernych i tak nie było już mowy. Mogli im najwyżej pomachać na pożegnanie. Zresztą sam podziemny zwiad też trudno było zaliczyć do szczególnie udanych. Chyba jeden Konrad miał z czego się cieszyć. Wprawdzie faktyczne skutki wymiany, której dokonał przy milczącej zgodzie czcigodnego i chrobrego, pewnie dopiero miały się ujawnić, ale samo znalezisko zasługiwało na uznanie.
Czego raczej nie można było powiedzieć o ghulim ścierwie ani tunelu. Gomrund niechybnie uchwycił sedno sprawy, więc Spieler wyraził poparcie bliżej nieokreślonym pomrukiem i kiwnięciem głową. Zwłaszcza że kiedy własne ciało odmawia posłuszeństwa, lepiej nie puszczać w ruch języka bez wyraźnej potrzeby.

W młynie jakoś nie potrafił w pełni wykorzystać gościnności starego gospodarza. Kiedy sięgał do szczodrze podsuwanych zapasów, przypominały się Spielerowi wychudzone widma snujące się po wiosce i zachwyty dziadunia nad darowaną mu przez Gomrunda kiełbasą. Sięgał więc bardzo oszczędnie, symbolicznie w zasadzie, i przez to nie najadłby się właściwie wcale, gdyby krasnolud znów nie rozsupłał worka z prowiantem.
Potem z kolei nijak nie mógł znaleźć wygodnej pozycji do spania, długo wiercił się i przewracał z boku na bok. Może uwierały go nierówności podłogi przez słabo wypchany wór. A może świadomość, że im więcej czasu zmitrężą w tej upiornej, zabitej dechami wiosze, tym mniej go zostanie na ratowanie Julity. Jeżeli już nie było na to za późno.
W końcu zgrzebał się z posłania, mamrocząc gniewnie do siebie i wyszedł na zewnątrz, odetchnąć świeżym nocnym powietrzem. Obszedł młyn dookoła, posiedział trochę na dziadkowej ławeczce przed wejściem, pogapił się znowu na majaczące w ciemności kontury budynku, który tak bardzo chciała odwiedzić Sylwia. Pewnie miała rację, że tam należało szukać wskazówek, co też wyrabia się we włościach Wittgensteinów. Tylko czy rzeczywiście mogły ułatwić im jakoś rozwiązanie najważniejszego problemu?
Po powrocie zgarnął swój worek, odszukał ją w mroku i ulokował się obok. Jakiś czas wiercił się, postękując, jakby i tutaj coś go niemożliwie gniotło, wreszcie wyciągnął ramię i po prostu przygarnął dziewczynę do siebie, poniewczasie uświadamiając sobie, że jest dużo cieplejsza niż jego dłonie. Syknął przepraszająco, ale żeby na dobre cofnął ręce, musiałaby wykazać niemałą determinację.

Lata całe przepędził na czekaniu. Był – można by rzec – nielichym w tej materii fachowcem. Ale w krzaczorach opodal domu łapiducha-bimbrownika siedziało się Spielerowi fatalnie. Nie wątpił w umiejętności Sylwii, gdyby jednak wparowali do środka całą szóstką, pewnie już dawno załatwiliby sprawę. Ani grubas, ani jego chuderlawy pomocnik nie byliby raczej szczególnym wyzwaniem, zwłaszcza wyciągnięci nad ranem z łóżek. Większe obawy mogła budzić gospodyni, ale przy liczebnej przewadze ją też powinni jakoś spacyfikować...
Zresztą z taką koniecznością nadal musieli się liczyć. Tyle że przewaga stopniała nagle w ogniu młodzieńczej rycerskości.
Właściwie nie dziwił się chłopakom, gdyby tylko kto inny poszedł zwiedzać ukradkiem siedzibę felczera, Spieler nie dałby się tak łatwo zostawić w odwodzie. Inna rzecz, że w takim wypadku nie cierpiałby w przeklętych krzakach aż takich katuszy, bo z reguły potrafił docenić bezczynność.
Klnąc z uczuciem pod nosem, chyłkiem przeniósł się ze swoim drągiem bliżej domu, żeby mieć lepsze rozeznanie w sytuacji, a w razie potrzeby szybciej włączyć się do zabawy.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 04-01-2014 o 16:37.
Betterman jest offline