Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2014, 16:50   #182
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 3:12 czasu lokalnego
Piątek, 18 grudzień 2048
Al Mukalla, Jemen




Odprawa miała zacząć się równo o godzinie dwudziestej trzeciej czasu lokalnego dla tej długości geograficznej. Wig nie zjawił się na niej, pogrążony w sztucznie wywołanej śpiączce, którą co prawda dało się przerwać, ale nikt tego nie zrobił, dopóki nie wyglądało to na coś koniecznego. Nie pojawiła się również oczywiście Angela, Marie, czy jak to się nazywała wywieziona z podziemnej placówki kobieta.
W mesie czekały na nich już krzesła, sprzęt do konferencji, a także cierpliwie uśmiechająca się sylwetka starego Azjaty, którego znali jako Qin Sato. Jeśli pojawiało się Miracle, to zwykle jego twarz reprezentowała tę organizację. Poczekał aż wejdzie ostatnia osoba i zamknie za sobą drzwi. Wtedy uśmiechnął się trochę szerzej.
- Witajcie. Cieszę się, że udało się wam powrócić i to tak szybko. O trudności nawet nie będę pytał. Poprzez komputer, który od nas otrzymaliście, poproszę później o przesłanie wszystkiego, co udało się zebrać. Chciałbym jednak usłyszeć najpierw z waszych ust opis tego, co udało się znaleźć pod powierzchnią Mogadiszu.
A więc do rzeczy. Nie wskazał konkretnej osoby, jasnym było, że pozostawia im wybór kto i w jakiej kolejności będzie mówił.
Shade nie miała zamiaru odzywać się pierwsza. Popatrzyła na siedzącą nieco dalej panią biolog. Skoro tak bardzo miała ochotę wyrobić sobie opinię u pracodawcy to była dla niej najlepsza chwila. Po za tym i tak większość informacji znajdowała się właśnie w jej rękach.
Jeanne rozsiadła się wygodnie na krześle. Na tyle wygodnie na ile pozwalało jej ono i oczywiście strój robotnika, który miała na sobie. Dobrze, że nie oddała kurtki od niego, którą teraz miała dokładnie zapiętą do ostatniego guzika. Pochwyciwszy spojrzenie Rusht uśmiechnęła się do niej. Trwało to dłuższą chwilę. Następnie z tym samym lekkim uśmiechem przeniosła swój wzrok na szefa najemników. Wszak cały czas chciał udowodnić jaki to z niego doskonały lider zespołu, chciała więc zobaczyć jak sobie poradzi.
Kane widząc, że specjalistki czekały na oklaski, zdecydował się im je dać. W myślach powtarzając sobie, że to ostatni kontakt z nimi w jego życiu.
- Zgodnie z przewidywaniami, pod Mogadiszu odnaleźliśmy bardzo rozległy kompleks należący do korporacji Umbrella. Zatrudnione przez was specjalistki będą mogły się wypowiedzieć odnośnie szczegółów znalezisk. Sam kompleks podzielony na strefy i rozproszony, połączony tunelami z koleją magnetyczną. Niestety zwiedzaliśmy go jako ostatni, Umbrella lub ktoś inny prowadzi prace wyburzeniowe, do których także się przyczyniliśmy, wysadzając podłożone przez nich ładunki w jednej ze stref. Poszczególne nazwy i dane komputerowe prześle Blue, ja wszystkich nie pamiętam. Miejsce to posiadało między innymi laboratoria, gdzie pracowano nad specyfikiem zdaje się analogicznym do narkotyku. Pani Øksendal przedstawi to dokładniej. Jesteśmy także prawie pewni tego, że prowadzono tam eksperymenty na ludziach. Ze względu na niedostępność miejsc i zagrożenie zawalenia się całości, nie posiadamy pełnej dokumentacji z tym związanej. Może panie zaczną, my ewentualnie dopowiemy co rzuciło nam się w oczy. Wasi specjaliści zaś popracują nad złożeniem wszystkiego w całość, sądzę, że będzie się dało - O'Hara mówił otwarcie i wprost, nie odrywając aż do końca wzroku od Sato. Gdy zamilkł, przeniósł spojrzenie na Jeanne i Blue.

Słuchając wywodu O’Hary pani Øksendal cały czas się uśmiechała. A im mówił dłużej, tym bardziej śmiać jej się chciało. Jakże to typowe. Gdy trzeba zdać jakiś konkretny raport, to krzykacze pchający się komenderowania innymi zawsze uciekali.
- Dotarliśmy tylko do jednego, doskonale wyposażonego laboratorium. Można zaryzykować stwierdzenie, że prowadzono tam badania nad specyfikiem, który w samym Mogadiszu występuje pod nazwą “Piasek”. - Emocje już dawno opadły, zarówno te spowodowane sytuacją zagrożenia życia jak i samą współpracą z ludźmi zatrudnionymi przez Miracle, także pani doktor mówiła opanowanym głosem profesjonalisty wypowiadającego się na dobrze znany sobie temat. - Ze wstępnych analiz prowadzonych przeze mnie wynika, że owa substancja wyjątkowo mocno oddziaływała na pewne obszary ludzkiego mózgu, nie będę was zanudzała szczegółami. Laboratorium to uległo sporemu zniszczeniu, nie będę spekulowała co mogło je spowodować - Tu nastąpił lekki ukłon w kierunku najemników, wszak to oni byli w tym zespole ekspertami od demolki między innymi. - z resztek jakie tam się znajdowały można wywnioskować, że prowadzono tam badania ogólnie nad wpływem pewnych substancji pochodzenia roślinnego na ośrodkowy układ nerwowy.
Ponieważ wyglądało na to, że jak na razie pani biolog zakończyła swoją wypowiedź Shade postanowiła się wtrącić spoglądając na nią:
- Z tego co mówiłaś wcześniej, składową piasku był także interesujący minerał pochodzący z pobliskiej kopalni. - Najemniczka przeniosła spojrzenie na Sato. - Kiedy do niej dotarliśmy próbowały ją właśnie przejąć siły arabskie, najbardziej mocne w tym rejonie Mogadiszu.
- Korporacja prawdopodobnie współpracowała z tutejszym tworem zwanym rządem. Z tego co wiemy, sama kopalnia powstała niedawno, tam też był zlokalizowany jeden z węzłów sieci Umbrelli - odezwał się Fox. - Blue Zahe zapewne będzie w stanie podać więcej szczegółów. Co do znalezisk, prócz minerałów w strefie magazynowej było również mnóstwo nowoczesnych, zamkniętych pojemników z nieznaną zawartością. Zabraliśmy dwa na wszelki wypadek, wasi ludzie zabezpieczyli jeden z nich podczas ewakuacji.
- Nie pamiętam dokładnego składu tej substancji. Zwłaszcza, że wyniki nie były jednoznaczne. - Powiedziała Jeanne.
- Och to nie powinien być problem dostałaś przecież ode mnie próbkę i zrobiłaś analizę - Shade posłała specjalistce uśmiech, który nie sięgnął oczu. - Masz wyniki na komputerze.
- Oczywiście, że są i oczywiście, że zostaną przekazana wraz z końcowym raportem. Jednakże w obecnej chwili nie pamiętam, które dokładnie lantanowce tam się znajdowały.
- Mam zapisane wszystko, do czego udało się mi dobrać w tamtym miejscu - hakerka odezwała się nie odrywając wzroku od ekranu, który wyświetliła przed sobą, a potem obróciła przodem do Azjaty. - To schemat kompleksu. Zaznaczyłam na nim miejsca odwiedzone i miejsca widziane. Z większości udało się zgrać podgląd z kamer, niestety nie miałam czasu i możliwości przejąć kontroli nad systemem bezpieczeństwa, dlatego będzie to niepełne. Dodam, że kilka sekcji nie było dostępnych już w chwili, gdy się tam pojawiliśmy. Poza tym posiadam bazę pracowników, sporo wyników ich eksperymentów i prób. Nie znam zakresu, znów - nie miałam czasu przyjrzeć się dokładnie. Wyślę to wszystko, ale żądam bonusu w wysokości przynajmniej piętnastu tysięcy eurodolarów. W umowie było zbyt dużo niedopowiedzeń odnośnie środowiska, w jakie zostaliśmy wysłani.
Zamilkła, patrząc już na Sato.

Ten ciągle się uśmiechał, może trochę słabiej, lecz mógł faktycznie być po prostu pogodnym człowiekiem. Lub bardzo doświadczonym negocjatorem, kto wie.
- Cieszę się z tego, że udało się tam dostać i wrócić. Nie spodziewaliśmy się, że w Mogadiszu zrobi się aż tak... niespokojnie - jego ton sugerował, że go to autentycznie zmartwiło. - Ani też, że Umbrella zechce zatrzeć za sobą ślady tak szybko i tak skutecznie. Mimo tego, potrzebujemy trochę czasu na zweryfikowanie wszystkich danych, wtedy zdecydujemy, czy premie zostaną wypłacone. Nie obraźcie się, to nie mój wymysł. Sam świat wymusza na nas takie środki zabezpieczeń - westchnął dość ciężko, uśmiech jednak poszerzył mu się. - Jestem jednak pewny, że jest dokładnie tak jak mówicie. O wyniki analiz przeprowadzonych naszym sprzętem nie ma się co martwić, już je mamy. Można prosić o wskazanie wniosków, do jakich doszliście? Może być mało profesjonalnie, prawdziwe odczucia o tym, co znaleźliście w tamtym miejscu. Co rzuciło się wam mocniej w oczy, może zaniepokoiło? W końcu jesteście jedynymi osobami, które mogą nam to zrelacjonować z pierwszej ręki. Resztę powinny załatwić przesłane informacje, one same jednak na pewno byłyby niekompletne.
-To na kiedy mają być gotowe raporty? - Pani biolog zmieniła pozycję w jakiej siedziała. - I kiedy dotrzemy w jakieś cywilizowane miejsce?
- Za około godzinę przyleci po państwa samolot, który zabierze na lotnisko. Stamtąd będziecie się mogli państwo udać w dowolnym kierunku - odpowiedział Sato. - Raporty, im szybciej, tym lepiej. Wypłata zostanie przelana na państwa konta, lecz premie właśnie dopiero po analizie przesłanych informacji. Nie ukrywamy, że szybkość ma dla nas znaczenie.
- Doskonale. - Jeanne zabębniła palcami o blat stołu. - Jeszcze jakieś pytania? Proszę się nie obrazić, ale na merytoryczne wywody nie ma pan co liczyć w obecnej sytuacji. Zwyczajnie wszyscy potrzebują odpoczynku.

- W sumie mam kilka spraw może nie o samym laboratorium. - Powiedziała najemniczka tym razem darowując sobie spojrzenie na Øksendal. - Po pierwsze myślę, że jakaś część kompleksu albo składy dostała się w ręce tubylców. Piasek w Mogadiszu pojawił się na rynku dopiero po opuszczeniu miasta przez Umbrellę. Poza tym w mieście były takie same pojemniki przypominające ultranowoczesne trumny, jak ta, której nie udało się przetransportować na helikopter. Niestety te otwarte były puste, a na otwarcie zamkniętych nie starczyło czasu, więc nie możemy powiedzieć co tam trzymali. Jedynie snuć domysły. Jak dla mnie idealnie nadawały się dla istot humanoidalnych.
- Tych kontenerów nie udało się nam przetransportować, ale jeśli to będzie jakaś pomoc, dysponujemy zdjęciami, na których widać, jak wyglądają zarówno z zewnątrz, jak i w środku - Fox uzupełnił wypowiedź najemniczki, mówiąc spokojnym, nieco zmęczonym głosem. - Co najmniej jeden, zamknięty, został również porzucony w środku miasta. Dalszy los nieznany.
- Także przesłane przez nas wcześniej pojemniki z wirusem zarekwirowane w mieście - Ciągnęła najemniczka gdy Fox uzupełnił jej wypowiedź - świadczą na korzyść mojej teorii, a to może oznaczać, że jeszcze sporo niebezpiecznych substancji i materiałów może być w rękach tamtejszych ekstremistów. Sugerowałabym obserwację terenu. Jak wspomniała też Zahe widzieliśmy część pomieszczeń na podglądzie. Mamy ujęcia będące dowodem zbiorowego ludobójstwa. Trudno powiedzieć kim byli ci ludzie mają jednak uniformy jak więźniowie albo pacjenci szpitala. - Valerie potarła policzek gestem wyrażającym zmęczenie. - Przepraszam, jeśli mówię nieskładnie, ale to były męczące dni i staram się powiedzieć to co najbardziej utkwiło mi w pamięci. Na koniec chyba tylko to, że wasz przewodnik okazał się ćpunem i pracował na kilka frontów. Na naszych oczach zamordował niewinną dziewczynę, która przyjęła nas pod swój dach. Na przyszłość bardziej uważałabym przy doborze kogoś do pomocy.

Felix odczekał, aż Rusht skończyła, po czym znowu uzupełnił jej wypowiedź.
- Spośród wszystkich miejskich frakcji, z którymi zetknęliśmy się tutaj, arabska wydawała się najbardziej ekstremalna, przynajmniej według mnie. Może was zainteresować, że przewodnik, o którego lojalności zapewniliście, pracował właśnie dla Arabów, do czego sam się przyznał - Fox przerwał, jakby się nad czymś zastawiając.
- Jeśli chodzi o te substancje z kompleksu - podjął po chwili - nie można jednak ufać nikomu. Lepiej byłoby, gdyby żadna z frakcji nie miała do nich dostępu. O nastrojach w mieście wiecie, o broni, którą wam przesłaliśmy, też. Warto dodać, że tutejsi komuniści byli zainteresowani tą bronią. Pierwszym pomysłem ich lidera, z którym się wcale nie krył, było wykorzystanie jej w formie odwetu za działania Arabów. Krótko mówiąc, jeśli zależy wam na jakiejkolwiek stabilności w regionie, najlepiej wyłowić wszystko, co wydostało się z laboratorium, jak najszybciej.
- Jest jeszcze coś - dodał Kane, tonem jakby stabilność rejonu to miał w dupie. - Na zachodzie od miasta jest inna mieścina. Biyaha ma w nazwie, czy coś podobnego. Jest tam szpital. W środku skontaktowała się z nami biała kobieta, która przedstawiła się jako dr Angela Harper, prosząc o wydostanie jej z Somalii. Niestety, nie podała osobistych namiarów. Dodatkowo, w tym samym szpitalu, w podziemiach, trzymają przechwyconego człowieka, którego sami zwą cyborgiem wskazując na ilość elektroniki. Potencjalnie jest to jeden z "obiektów" tworzonych w placówce Umbrelli. Być może dotarła do was już też wieść, lub dotrze wkrótce, że wydostaliśmy z Mogadiszu inną kobietę. Niestety, z całkowitą amnezją. Obiecałem jej czysty start, ona się też wam nie przyda, zabierzemy ją więc ze sobą.
Zakończył, ciekawie spoglądając w oczy Sato. Wyraz twarzy O'Hary nie zmienił się ani na jotę podczas całej przemowy. Składał luźne sprawozdanie, bez zaangażowania emocjonalnego i to głównie było słychać.

Sato słuchał ich uważnie, kiwając głową w niektórych momentach. Wbrew zapewnieniom Jeanne, że niczego merytorycznego się nie dowie, wydawał się w myślach notować wszystko, chociaż i tak pewnie odprawa była nagrywana.
- Dziękuję wam. Trafi to na pewno do odpowiednich osób, niektóre rzeczy niewątpliwie wymagają szybkiego przyjrzenia się im. Czekamy na raporty, ktoś się także na pewno do państwa jeszcze odezwie, odnośnie pozostałych zapisów w umowie i być może nie tylko. Państwo oczywiście wystarczy, że prześlą jeden wspólny - te ostatnie słowa skierował bezpośrednio do najemników. - Kobiecie z amnezją także możemy udzielić pomocy, proszę się jednak nie martwić, nic nie zostanie państwu narzucone. Jeśli będzie coś jeszcze, proszę śmiało dzwonić, numer państwo posiadacie. Tymczasem, pozwolę odpocząć, nie zamęczając dłużej. Zapewniono mnie, że na pokładzie samolotu otrzymają państwo pełne wygody. Dobranoc i raz jeszcze dziękujemy za pomoc i państwa usługi.
Hologram zamigotał i uśmiechnięty Qin Sato zniknął im z oczu.

Samolot przyleciał zgodnie z zapowiedzią. Podobny, może nawet ten sam. Pionowego startu, z pełnymi luksusami na pokładzie. Dostali nie tylko całkiem wygodne posłania, dobry posiłek, taki alkohol czy bezalkoholowe napoje jakie chcieli. Prawie żałowali, że lot trwał niecałe trzy godziny, bowiem ponownie wylądowali w Al Mukalli, gdzie czekała ich przesiadka. Był akurat środek nocy, lecz mimo tego raczej łatwo znaleźć tu było samolot w każdy niemal rejon świata.
Pożegnali się bez żalu. Blue pierwsza ruszyła w swoją stronę. Po Jeanne przyszedł jakiś mężczyzna, a najemnicy przez chwilę czekali jeszcze na Wiga, pomagając mu zejść po schodkach.


Øksendal

Można powiedzieć, że trafiła już do innego świata. Od Mogadiszu i tamtejszej brutalności odgrodziły ją najpierw luksusy samolotu, a potem port lotniczy znacznie bardziej cywilizowanego miejsca. Gdy tylko obie jej stopy stanęły na ziemi, podszedł do niej raczej przystojny mężczyzna, kłaniając się jej lekko i uśmiechając.
- Pani Øksendal? Nazywam się Omar Kalifa. Pozwoli pani ze mną?
Chyba trochę się zdziwił, że kobieta nie ma bagażu, ale nie spytał. Ubrany był raczej w stylu zachodnim, bez chust na twarzy czy innych elementów typowego odzienia arabskiego. Miał za to tutejsze rysy, choć cerę raczej jasną. Poprowadził ją do niewielkiego pojazdu lotniskowego. Gdy wsiadła, ruszył w kierunku hali.
- Pracuję dla firmy Miracle. Zgodnie z umową, proponujemy pani gabinet i stanowisko w laboratorium. Myślę, że są dwa, które mogłyby panią zainteresować. W Detroit zajmujemy się badaniem struktur tkanek ludzkich i ulepszanie ich reakcji na cyberwszczepy. A w New Jersey rozwijamy zupełnie nowe technologie, niestety tu nie mogę wiele powiedzieć, zanim się pani nie zdecyduje. Wszystko oczywiście zostanie załatwione w pełni formalne, teraz to tylko luźna rozmowa - oczy mu błysnęły, podobnie jak zęby w uśmiechu, gdy na nią spojrzał. - W Jersey pracowałaby pani ze mną - puścił jej oko, pewnie nawet nie wiedząc przez co przechodziła jeszcze kilka godzin temu.- Dopiero po jakimś czasie otrzymałaby pani wyższe stanowisko. Niestety, trzeba się wdrożyć. Ale, może wybierze pani Europę? Najpierw bilety, dokąd wykupić?


Rusht, Raver, O'Hara

Odprowadzili wzrokiem Jeanne i Blue, z których ta pierwsza otrzymała prywatną "obstawę". Wig skomentował to tylko krzywym uśmieszkiem i stęknięciem, gdy źle stanął i jego biodro ponownie odezwało się bólem.
- Chyba czas na długie wakacje. Cholera, dawno tak nie dostałem w kość. Valerie - gdy kobieta na niego spojrzała, uśmiechnął się. - Dzięki.
Mogli przyjrzeć się stanowi swoich kont, na które przelano już "podstawę" ich wynagrodzenia. Z premią zgodnie z zapowiedzią czekano na raporty. Shade miała na koncie dodatkowe pięć tysięcy, które obiecał zwrócić Peter.
Ruszyli w kierunku hali, przewiezieni tam standardowym busem lotniskowym. Nie zdążyli jednak dobrze z niego wysiąść, gdy pojawiła się przed nimi wysoka, trzymająca prostą sylwetkę, bardzo ładnie zbudowana kobieta w obcisłym kombinezonie, trochę podobnym do noszonego przez Rusht.
- Kate - przedstawiła się krótko, każdemu podając dłoń. Mocno, po żołniersku. - Polecono mi zadbać o bezpieczne wywiezienie was i waszego ekwipunku. Arabowie stali się strasznie łasi na strzelające zabaweczki - kącik ust uniósł się jej w uśmiechu. - Mam polecenie także zaproponować wam udział w kolejnej misji. Niedługo, od nowego roku.
Wig zgodnie z zapowiedziami pokręcił głową, ale kobieta wskazała najpierw drogę do hali, gdzie większość kafejek działała, mimo środka nocy. Lotnisko nigdy nie zasypiało.
 
Sekal jest offline