Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2014, 05:50   #95
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację









Sześć dni i nocy. Tyle czasu zajęło chłopcom z Biberhof przedzieranie się przez dziką knieję Starego Lasu od kiedy uciekli z Brandendurga. Przedzierali się z wzdłuż Stiru kierując się na zachód lecz łukiem omijali małe przybrzeżne osady a za dnia schodzili z traktu, który wiódł przy rzece.

Sześć długich dni i nocy, które być może bardziej dały by się im we znaki gdyby byli miejskimi szczurami tyle mającymi wspólnego z leśnym matecznikiem, co Carthagijczyk z Kislevitą. Tempo jednak narzucali chyże, jakby śmierć ich goniła, ale na tyle ile pozwalały im siły, które wszak w ostatnich dniach były nadszarpnięte pałami, stalą, śrutem a nawet i psimi zębami. Wody mieli pod dostatkiem, prowiant jednak kończył się a na polowanie czasu nie było.

Rudi ocknął się dopiero pierwszej nocy. Był w kiepskim stanie, wystarczyło tylko na niego popatrzeć. Pragnienie miał takie, że gdyby mógł wyżłopałby cały Stir. Za to oka nie zmróżył potem przez następne dwie doby. Siedział na ochotnika na warcie ramionami obejmując kolana, wpatrzony w zeszłe na czarnym jak smoła niebie, obie tarcze Mannslieba i Morrslieba. Mało mówił. Praktycznie prawie wcale. Tej nocy słychać było szept jego żarliwej modlitwy do Pana Snów. Wypadało w dniu tym, jak co rok, w duchu wspominać przodków, ofiary na świątynie Pana Ogrodów składać, bo dzień to był Morrowi i Umarłym poświęcony. Noc zwłaszcza świętą szczególnie była... Geheimnistag. Święto Tajemnicy. Dzień półrocza. Jaka była połowa tego i jaka będzie następna? Jakie było życie i jakie będzie po śmierci?










Rankiem po czwartej nocy Rudi Miller otworzył oczy budząc się ze snu i nareszcie widać w nich było żywy blask. Iskrę determinacji, silnej woli, pragnienia? Można to było zobaczyć, bo opuchlizna nieco zeszła z pobitej twarzy i obite policzki juz nie przylegały nabrzmiałymi guzami do sinych powiek.

„Halfling” wstał sprężyście i odciągnął Gotte na stronę. Kiedy Millerowie wrócili do gotowych do dalszej drogi kompanów, Długonosy odezwał się do wszystkich spokojnie.

- Bracia kochani, wieta jak ja potrafie cudnie słówkami czarować, choć i na sobie kolorowych fatałaszków z piórkiem mych różanych nie mam. – przemówił siląc sie na wesołość lecz spojrzenie miał poważne, by nie rzec zatroskane.

Poprawił poły przybrudzonego lecz jakże modnego fraka, który dostał od kompanów w Kemperbadzie i ciągnął dalej.

- Idźcie dalej bez nas. I o nas się nie martwcie. Jak kto będzie szukał, to piątki porywaczy zwłok za kapłanów Morra sie podszywających, co pewnikiem na służbie Nekromanty som lub na czarnym rynku ciała nieboszczyków kultystom alboże innym z podłymi intencjami kanaliom na eksperymenta sprzedają! – gestykulował. – Takem się Morrowi odwdzięczył za... wiecie sami za co... Myśmy postanowili. – powiedział oglądając się na Rugiego. Kuzyniak kiwnął potakująco kędzierzawą czupryną i wyszczerzył się ukazując świeżą dziurę po wybitej górnej jedynce, czym rozbawił Josta, który wyuczonym gestem przykrył usta w uśmiechu. – Drogi z wami dzielić nie będziemy. Do Altdorfu zmierzamy. Ślad ostatni jaki Marianka zostawiła w Kemperbadzie do zawodów sokolniczych wiedzie. Odnaleźć ją zamierzamy, bo to krew nasza. A Rudi do nowicjatu u Pana Snów chce wstąpić za głosem powołania. Jażem go rozumiem, bo sam nie wiem, czy i mnie nie woła. Ale chyba nie. – strzepnął z poły eleganckiej szaty mech i resztki leśnej ściółki.
- Kapłani Morra mają takie nudne i szorstkie ubrania...

W oczach Rudiego widzieli nieugiętość, więc zostało jeno się pożegnać. Gotte jaki by nie był, to jak miał dług do spłacenia, a zwłaszcza taki co gotówki nie dotyczył, to by juz wolał ozorem nie mielić i śluby silentium sacrum złożyć aniżeli dług ten jak koło młyńskie u serca nosić.

- A i wiecie, że Aleksik, to wysłany został do tego sierocińca, nie? No, to takem se umyślił, że się pojawiem jako jego starszy kuzyn powracający z dalekiej Tilei, by się z młoda latoroślą i jedyną bratnią duszą z żyjących w Starym Swiecie krewnych połączyć po latach. Jeno brodę modną i wąsiska zapuścić muszem, żeby mnie za nieco starszego aniżeli jestem i zgodnego z modą widokiem człeka, co kulturą południowców się zachłysnął. – zadarł wysoko długiego nosa z ukosa patrząc po wszystkich.

Ostatni raz widzieli ich, gdy tamci w krzakach znikali kierując się do wioseczki, gdzie łódź wiosłową kupić umyślili, by spłynąć do Reiku. Rudi obejrzał się ostatni raz i podniósł rękę na końcu najdłużej patrząc na Berta. Nic nie powiedział. Wzrok przyjaciela wystarczył.











 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 05-01-2014 o 06:36.
Campo Viejo jest offline