Wątek: [Wh40k] Veritas
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2014, 21:44   #20
MadWolf
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Gnaeus Naevius
- Proście a będzie wam dane - mruknął wpatrując się w kartkę, zupełnie jakby spodziewał się że w tych dwóch linijkach tekstu odkryje tożsamość i intencje nadawcy. Po chwili, najwyraźniej zdenerwowany własną opieszałością, zerwał się z miejsca i zaczął gorączkowe przygotowania. Szybko przerzucił zalegające stolik papiery, wydobył z ukrycia artefakt i zapiął na pasie kaburę pistoletu. Płaszcz dopinał już w drodze, pod pachą ściskając niewielkie pudło wyściełane szmatami w którym umieścił drogocenną misę. Po drodze wsunął jeszcze przez szparę pod drzwiami Psykerki kopertę z tajemniczą wiadomością, stroną raportu z adresem miejsca zbrodni i prośbą o kontakt od siebie. Wsiadając do pojazdu mającego go zabrać do świątyni zastanawiał się jeszcze czy pozostali mieli więcej szczęścia w dotychczasowym dochodzeniu.
Ruszyli w kierunku Świątyni Zwycięskiego Imperatora. Na całe szczęście znajdowała się ona w Dolnym Ulu, więc droga nie była daleka, jak i nie musieli się zagłębiać w niepewne uliczki Dolnych partii Ula. Przynajmniej tyle dobrego...
Zatrzymali się w końcu przed wielką świątynią, która wyglądała jakby świętowała właśnie swoje dni świetności. Zbudowana w połyskliwego, czarnego kamienia, ozdobiona złotymi ornamentami i płaskorzeźbami przedstawiającymi świętych. Tuż za bramą stał sporych rozmiarów złocony posąg Imperatora, stojącego dumnie, wspartego na mieczu. Jego oczy zdawały się spoglądać na śmiertelnych, którzy zmierzali w kierunku świątyni. Spoglądać wprost w ich dusze.
Imperator wiedział, kto wita w jego progi.
Gnaeus wszedł do środka nie niepokojony przez nikogo. Jego oczom ukazała się ogromna nawa główna oddzielona od naw bocznych rzędami kolumn, a z przodu majaczyło wzniesienie, z którego kapłan wygłaszał swoje kazania. To przytłaczające pomieszczenie wyłożone było czarnym marmurem, podobnie jak z zewnątrz ozdobione złotymi ornamentami. Tutaj jednak artyści mogli sobie pozwolić na więcej, jako że ściany po obu stronach były udekorowane wieloma freskami przedstawiającymi czyny Imperatora, jak i świętych. Wielu z tych osób Gnaeus nie rozpoznawał, ale wiedział, że w różnych systemach czci się różnych świętych, a Tyestus należał do tych bardzo nastawionych na niezależność w tej kwestii.
Skryba powoli szedł w stronę wzniesienia dla kapłana, które jako jedyne w tej świątyni zbudowane było z białego marmuru i wznosiło się wysoko, aby zgromadzeni mogli widzieć osobę znajdującą się na nim. Co zauważył Gnaeus w całej nawie nie było ani jednej ławki, co oznaczało, że wierni musieli całą mszę stać. Drugą rzeczą, z jakiej zdał sobie sprawę akolita była temperatura. Świątynia oczywiście była ocieplana, ale nie na tyle, aby wiernym było komfortowo ciepło.
Skryba usłyszał odgłos kroków i spojrzał w stronę, z której ten dochodził. Zobaczył zbliżającego się ku niemu młodego mężczyznę w habicie. Kiedy zbliżył się on do Gnaeusa odezwał się spokojnym głosem:
- Łaska Imperatora jest z tymi, którzy się na nią otwierają. - skinął głową Gnaeusowi. - Poszukujesz jej?
- Jak każdy pokorny sługa Złotego Tronu - odparł z powagą - Wybacz bezpośredniość bracie, ale poszukuję pomocy w przetłumaczeniu starożytnego tekstu w nieznanym języku. Mam powody przypuszczać iż w murach tej świątyni znajdę kogoś kto będzie mi w stanie pomóc.
Mężczyzna przez chwilę się wahał, jakby trochę zaskoczony, nie do końca wiedząc, co powiedzieć. Niezwłocznie jednak przywołał na swoje oblicze uprzejmy uśmiech.
- To… możliwe. Proszę mi wybaczyć, ale chciałbym wiedzieć kim jest ten, który takiej pomocy poszukuje i… skąd posiadł wiedzę kogo może się tu spodziewać,
- Wybacz proszę to niedopatrzenie z mojej strony - Skryba niezdarnie sięgnął do wewnętrznej kieszeni, jednocześnie starając się nie upuścić drogocennego pakunku - Jestem Akolita Gnaeus Naevius - przedstawił się cicho trzymając w dłoni inkwizycyjną rozetkę.
Mężczyzna spojrzał na Gnaeusa dość zmieszany, po czym ukłonił się mu lekko.
- Rozumiem. Pójdę zapytać o tę kwestię. Proszę o chwilę cierpliwości, niedługo wrócę. - odparł i skierował się w głąb świątyni.
Oczekiwanie przedłużało się, ale Gnaeus miał przynajmniej możliwość obejrzenia dokładnie wnętrza, a było co oglądać. Cokolwiek by nie powiedzieć o tym miejscu musiano przyznać, że nie szczędzono na jego ozdobieniu. Wielkie witraże przedstawiały rozmaitych świętych mających stanowić przykład dla wiernych. Pod żadnym z witraży nie było ani słowa wyjaśnienia kogo prezentują, co mogło oznaczać, że wierni potrafili rozpoznać swoich patronów... albo że przynajmniej tak wydawało się twórcom. Ściany zdobiły freski, jednak były one utrzymane w stonowanej kolorystyce, bez szaleństw odcieni. Dominował biały, szary, przytłumiony złoty. Jedynie przedstawienia Impreatora wyróżniały się mocnymi odcieniami i zdawały się wręcz błyszczeć pośród reszty przedstawionych osób i miejsc.
W końcu mężczyzna w habicie powrócił. Ponownie skłonił się Gnaeusowi i rzekł:
- Siostra Dalia przyjmie pana.
Po tych słowach skinął skrybie, aby ten ruszył za nim. Poprowadził Gnaeusa wgłąb świątyni. Dopiero w tym momencie mężczyzna zrozumiał, że to miejsce było tak naprawdę istnym labiryntem. Jego przewodnik szybko skręcił w jeden z bocznych korytarzy, który prowadził do oddzielnego kompleksu i poprowadził dalej po plątaninach korytarzy. Mijali różne zamknięte pomieszczenia o nieznanym Gnaeusowi przeznaczeniu. Przechodzili obok kapłanów pogrążonych w modlitwie przy pomniejszych kapliczkach, rozmawiających ze sobą czy zmierzających w sobie tylko znanym kierunku. Co pewien czas natrafiali także na osoby świeckie. Dotarli w końcu do miejsca, w którym roiło się od akolitów i skrybów niosących ciężkie księgi i zwoje. Musieli się czasami wręcz przeciskać przez ich tłumy. Gnaeus mógł poczuć na miejscu.
Mężczyzna zatrzymał się w końcu przed jednymi z sporych drzwi i bez wahania pchnął je. Gnaeus znalazł się w ogromnej bibliotece zastawionej przepastnymi, wysokimi regałami, wręcz uginającymi się od ksiąg. Jeszcze tylko kilka kroków i znalazł się przed ciężkim, mahoniowym stołem, przy którym siedziała młoda kobieta o białych włosach pogrążona w lekturze rozłożonej na stojaku księgi. Uniosła głowę, gdy obaj mężczyźni podeszli bliżej spoglądając na nich swoimi błękitnymi oczami. Pod okiem widniał tatuaż oznaczający, że przynależy ona do Adepta Sororitas. Przewodnik Gnaeusa skinął głową i wycofał się z biblioteki.
- Witaj - odezwała się kobieta. - Czemu zawdzięczam tę wizytę?
- Witaj Siostro, jak zapewne już wiesz służę Świętej Inkwizycji, ale nasze dochodzenie utknęło ze względu na mą ignorancję w sprawach lingwistycznych - postawił na biurku pudło i ostrożnie wypakował z niego tajemnicze naczynie - To jeden ze śladów jaki znaleźliśmy, ale niestety nie potrafię odczytać tych symboli - rzekł wskazując na wnętrze misy - zostałem poinformowany iż mogę znaleźć tu pomoc...
- Nie mogę dać gwarancji, że na pewno ten konkretny język będę w stanie przetłumaczyć - ostrzegła Gnaeusa, ale wzięła do ręki misę i zaczęła się jej przyglądać. - Wydaje mi się, że przewinęły mi się podobne symbole już wcześniej odkąd stacjonuję na Crei… Pamiętam, bo trochę mi zajęło ich odszyfrowanie i nie było to tak dawno. - zerknęła na Gnaeusa. - Również tekst został przyniesiony przez Inkwizycję.
- To chyba dość niezwykły zbieg okoliczności? - rozejrzał się za krzesłem po czym usiadł naprzeciw - Osobiście pracowałem z inkwizytorem Visiusem, ale o ile wiem nie informował o tym nikogo ze swej świty więc zakładam że to nie był on. Czy mogłaby mi Siostra opowiedzieć o tym spotkaniu?
Dalia zamyśliła się.
- Miało do miejsce pięć, czy sześć dni temu… Zgłosił się sam Inkwizytor. - spojrzała na misę. - Inkwizytor… Morene. Tak, Morene. - pokiwała głową. - Nie miał ze sobą tak jak pan, żadnej misy, ale miał przepisane symbole, jak twierdził, na kawałku kartki. Nie było łatwo z tego powodu, że sam to przepisywał, więc dokładnie nie było. Nalegał, abym zdołała rozszyfrować je jak najszybciej będę w stanie.
"Stary drań" przeszło przez myśl skryby, ale jedynie pogłębiający się mars na czole świadczył że odpowiedź mu się nie spodobała.
- Czy udało się przetłumaczyć tekst od ręki?
- Od ręki nie. Musiałam upewnić się, że go dobrze zrozumiałam, chociaż nie był on długi. Inkwizytor obiecał pojawić się niedługo, chociaż nie zrobił tego tak szybko. Przyszedł do mnie cztery dni temu i otrzymał tłumaczenie. To było wieczorem.
- Jaka jest szansa że to był ten sam tekst? - spytał czując się coraz bardziej nieswojo - i czy mówił cokolwiek o źródle tego tekstu?
- Wątpię, aby był to zupełnie ten sam tekst - odparła Dalia. - A o źródle… Twierdził, że przepisał go z podłogi, dlatego był on tak niewyraźnie napisany, bo Inkwizytor sam nie mógł za dobrze rozczytać go, ponieważ był zamazany i zabrudzony.
Gnaeus zasępił się jeszcze bardziej, jak dotąd uzyskał znacznie więcej odpowiedzi niż oczekiwał, choć nie do końca w sprawie w której tu przyszedł.
- Czy jest coś jeszcze co może mi siostra powiedzieć na temat tej wizyty? Cokolwiek bo... - zawahał się - była siostra jedną z ostatnich osób jakie widziały inkwizytora Visiusa Morene żywego.
Dalia spojrzała na Gnaeusa zaskoczona.
- Żywego? Cóż… - zmyśliła się. - Inkwizytorowi na pewno na czasie zależało, a wtedy gdy przyszedł już po tłumaczenie wydawał się dość… poruszony. Nie wiem z czym to było związane. Zachowywał się tak, jakby nie miał ani chwili do stracenia, a po otrzymaniu tłumaczenia szybko się oddalił.
- Czy mogę dostać kopię tłumaczenia tekstu który tu przyniósł?
- Musiałabym przejrzeć moje notatki, bo z tego co pamiętam przepisywałam sobie na czysto to co zdołałam rozczytać z pisma Inkwizytora. Wątpię, abym wyrzuciła. Nie chcę teraz mówić z pamięci, aby czegoś istotnego nie przeinaczyć.
- Czy mógłbym prosić o te notatki? Być może rzucą trochę światła na sprawę... jeśli chodzi o misę to obawiam się że jest równie pilna jak poprzednie tłumaczenia - zabębnił palcami po blacie wpatrując się w naczynie - Czy z tym językiem wiążą się jakieś planetarne kulty?
- Obawiam się, że te notatki na niewiele się przydadzą. Większość z tego to po prostu n czysto przepisany tekst bez tłumaczenia. A czy wiążą się… O to przydałoby się zapytać Siostrę Selene, która na Crei rezyduje dłużej, niż ja. Niestety nie wiem gdzie może się teraz znajdować… - skrzywiła się. - Nie widziałam jej od dwóch dni.
- Proszę mi po prostu powiedzieć tak jak to Siostra zapamiętała, a po dokładne tłumaczenie wrócę gdy uda się rozwikłać znaczenie symboli na misie, dobrze?
- Może uda mi się szybko rozwiązać, więc mogłabym spróbować to załatwić praktycznie od ręki, skoro już trochę nad tym siedziałam. Co do tekstu… Brzmiał on mniej więcej tak:
"Chwała Imperatorowi, śmierć jego wrogom. Każdy, kto stanie na drodze naszemu Władcy powinien błagać o śmierć, bo nic lepszego nie otrzyma. Zdejmij z oczu opaskę ślepca i zobacz kto naprawdę jest wrogiem, a kto podłym heretykiem. Którym ty jesteś?"
- Chyba rzeczywiście będę musiał porozmawiać z siostrą Selene… wydaje się że to rzeczywiście jakaś sekta…
“Rytualne morderstwa, smarowanie krwią po ścianie to pewnie część jakiegoś obrzędu, a teraz to…” Zastanawiał się czekając na odpowiedź tłumaczki.
- Sama chciałabym wiedzieć, gdzie podziała się Siostra Selene. Ostatnio widziano ją te dwa dni temu, jak opuszczała świątynię…
- I z nikim się nie kontaktowała? Nie ma swoich ulubionych miejsc, albo kogoś z kim zwykła czasem chodzić na te wyprawy? Bo jak rozumiem nie jest to jej pierwsze zniknięcie?
- Nie, nie jest, jednak zawsze wracała następnego dnia. Z tego co wiem chodziło o jej obowiązki i główny skryba o tym wiedział, więc nie było problemu. Przychodził po nią młody mężczyzna, dość blady, czarne włosy i... tak, blizny na twarzy.
- W takim razie porozmawiam z głównym skrybą - podniósł się - kiedy mogę wrócić po tłumaczenie?
- To bardzo krótki tekst. Sądzę, że może mi to niedługo zająć. Masz zamiar teraz iść rozmawiać z głównym skrybą?
- Jeśli tylko go znajdę - uśmiechnął się - to miejsce to istna twierdza.
- Faktycznie. - siostra również się uśmiechnęła. - Ale to akurat nie będzie problemem. Wystarczy, że złapie się któregokolwiek ze skrybów, którzy się kręcą w okolicy i oni poprowadzą.
Spotkanie z głównym skrybą także obfitowało w niespodzianki. Mimo że Gnaeus nie dowiedział się gdzie może znaleźć siostrę Selene, a prawdę mówiąc sam skryba tego nie wiedział, to jednak uzyskał interesującą wiadomość. Osobą, która przychodziła po siostrę był mężczyzna związany z Inkwizycją, a dokładniej poznany już Dreck. Skryba nie był bardzo skory do dzielenia się informacjami zasłaniając się tajemnicą Inkwizycji i tutaj sprawa się rozbijała. Prawdę mówiąc sam skryba zapewne wiele nie wiedział, a tylko tyle, że sprawę z nim załatwiał owy Dreck.
 
__________________
Sorry, ale teraz to czytam już tylko własne posty...
MadWolf jest offline