Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2014, 20:56   #69
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
- Za… Zaklęcie. - Zapytał przejęty chłopak. - Ta… kobieta. Znaczy się na tą z góry?

- Nie. - Cesco pokręcił głową. - Raczej nie, ale nie jestem pewien.
Rubus rozejrzał się po placu jakby znów czegoś szukając.

- Tak go nie zabierzemy. Jakaś taczka czy choć szeroka decha. - Szybko przebiegł wokół podwórca zaglądając do chlewika czy nawet znów do karczmy w poszukiwaniu taczki czy choćby blatu od stołu na jakim można by rannego zabrać. Co jak co ale skoro namęczył się łatając Alfreda nie miał zamiaru go zostawiać.

- Chyba że zostaniesz z nim a ja poszukam Pawła i tych co z nim poszli by go zabrali.

- Wolałbym sam nie zostawać. - Czarodziej odpowiedział zgodnie z prawdą. - Ale jeśli trzeba…

- Jak znajdziemy taczkę to się rozdzielimy. Ty pojedziesz z Alfredem a ja poszukam Pawła. Może będzie tsza ich pozszywać nim wrócimy. - Zaproponował guślarz.

Taczkę udało się dość szybko znaleźć. Coś jakby blat stołu z doczepionym kołem i rączkami idealnie nadawała się do transportu rannego. Od razu też udało się znaleźć ślady Rawła i jego zwiadowców biegnące w głąb ruin.




- Wcale mi się to nie uśmiecha. Zostawić nie można a ciągać go na taczce w ruiny… - nie dokończył bo i po co. Podszedł pod chlewik pobieżnie opukał taczkę i podjechał pod nieprzytomnego chłopa. Wziął głęboki oddech. - Pomogę ci wyjechać z nim z karczmy a potem wrócę i poszukam reszty.

Ostrożnie załadowali chłopa na drewniane ustrojsto i ostrożnie manewrując w ruinach wyjechali na trakt przecinający miasteczko. Gdy tylko Cesco miał wolną drogę do mostu Rubus zawrócił i ruszył z powrotem do budynku a dalej na plac. Międzyczasie sięgną po łuk i ruszył z duszą na ramieniu za śladami grupy Pawła modląc się do Taala i Shallyi by odnalazł ich całych i… żywych.

Jakiś czas chłopak krążył odnajdując tu i ówdzie nowe tropy które najpierw wyprowadziły go poza mury karczmy a dalej między na wpół zburzone budynki na skraj miasteczka im dalej od karczmy tym budynki stawały się coraz lichsze a zniszczenia większe. Tam gdzie domostwa były w całości drewniane pozostały tylko zgliszcza. Brak świeżych śladów walki i krwi dziwnie uspokajał w końcu, chłopi mieli przewagę liczebną, a zbój powinien być ranny. W końcu trafiłem go chyba... Poza tym nie było słychać kolejnych huków. W końcu gdzieś na ścianie odnalazłem rozmazaną burą smugę, nie sposób orzec kto ją zostawił ale wygląda jakby zostawił ją ktoś kto próbował schować się za załomem by złapać oddech.

Poszukiwania zaczęły się przedłużać i Rubus zaczął martwić się i to nie na żarty bo ślady oprowadziły dalej poza wyłamane belki palisady z za tych właśnie zmurszałych pali dobiegły go ludzkie głosy. Przyspieszył kroku i już ostrożnie wyjrzał za winkla i odetchną z ulgą. Po drugiej stronie umocnień stali chłopi i wesoło o czymś rozprawiali. Na ziemi leżało ciało w płaszczu. Jest przekłute w wielu miejscach, w ziemie dokoła wsiąkła krew. Chłopi noszą na sobie ślady obrażeń, ale nie wyglądają na szczególnie poważne. Paweł dźwiga w ręku zdobyczną rusznicę.

- Tu jezdyście. Żeśmy dopadli hultaja i dali mu do wiwatu. Patrzcie no cośmy z chłopakami znaleźli.
- tutaj kmiotek potrząsa strzelbą


- Dzięki niech będą bogom. Niezła zdobycz.- Odpowiedział z nieskrywaną ulgą medyk i pochwalił zwiadowców. - Alfred powinien się wylizać. Tego drugiego co z nim został cuś innego dopadło, muszę sprawdzić czy ten tu jakoś nie maczał w tym swoich paluchów –Chłopak kopnął zwłoki strzelca i pokrótce opowiedział co o zniknięciu trupa.

Oczy chłopów robiły się coraz większe wraz z kolejnymi nowinami, jednak kiedy dotarł do fragmentu o martwej kobiecie chłopi chyba uznali, że guślarz ich nabiera bo parsknęli śmiechem

- Przecie to niepodobna, coby martwe baby wstawały. - śmiech może był nieco stłumiony ponurą atmosferą ostatnich wydarzeń, ale chłopi wyraźnie nie uwierzyli w twoja historyjkę. Jeden z drugim wymienił porozumiewawcze spojrzenia.

Po powitaniu i szybkiej relacji wydarzeń Rubus przystąpił do badania trupa. Najpierw przejrzał cały jego dobytek: pas, sakiewkę, dziurawą manierkę pachnącą drogim aromatycznym alkoholem. Potem zbadał ciało strzelca. Nie znalazł śladów kontaktów z chaosem ani mutacji ani podejrzanych znamion. Tylko twarz zabójcy wydawała się jakby nico przedwcześnie postarzała. Dobytku było niewiele było bo większość została w pokoju i nic z tego co wylądowało na skromnej stercie nie wskazywało na kontakty z magią. Guślarz skupił się na odczuciach i wrażeniach próbując „złapać aurę” przedmiotów jednak i tym razem niczego nie odkrył tylko to natarczywe uczucie mrowienia między łopatkami jakby ktoś kto mu się natarczywie przyglądał powróciło. Rozejrzał się po okolicy jednak niczego nie dostrzegł. W końcu widząc chłopów odezwał się do zdobywcy rusznicy.

- Nie ma niczego niezwykłego. –powiedział Rubus jakby rozczarowany - Łap. - rzucił Pawłowi ładownice z amunicją do rusznicy - Ino uważaj bo jak ci palce pourywa to nie odrosną.

Pozostali potraktowali to jako znak do podziału łupów i rzucili się na dobytek strzelca. Ktoś złapał nóż ktoś capnął buty, Rubus upolował sakiewkę.

Po podziale łupów Rubus odezwał się do Pawła

- Poza nim nie znaleźliście nikogo innego? Możemy wracać czy jest jeszcze co do przeszukania w mieście? - zapytał młodzik z nadzieją że będzie musiał dłużej narażać się na niebezpieczeństwo.

- Ni. Skoro ten tutaj już nie dycha to wracamy. - Wszyscy popatrzyli ostatni raz na denata, po czym jeden za drugim ruszyli z powrotem. Rubus nadal czuł wzrok ostatni raz obejrzał się za siebie spojrzał na trupa i wzdrygając się pobiegł za odchodzącymi wieśniakami.
 
harry_p jest offline