Smok. Ze wszystkich istot na świecie musieli napotkać smoka - wielkiego gada plującego ogniem; latającą, przerośniętą jaszczurkę. Inni podróżnicy borykali się z wilkami, tudzież innymi drapieżnikami, bądź z rozbójnikami, ale nie oni. Widać zasłużyli sobie czymś na wątpliwą przychylność losu, który nie chciał zanudzać ich zwyczajowymi przeszkodami na szlaku.
Bliźniacy nie mieli pojęcia, jak się zabrać do walki z gadziną, która górowała nad całą kompanią zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Coś tam kiedyś ich uczono na temat smoków, ale studiowali przecież magię, a nie zarzynanie legend. Duet zaklinaczy jedynie cofnął się jak najdalej się dało od Thera, współczując Argaenowi który miał nieszczęście stać się odbiorcą "czułych" smoczych uścisków.
Dem i Lem zdawali się być zahipnotyzowani widokiem fruwającego w górze smoka, stali bowiem jak te słupy soli, zamiast wspomóc towarzyszy w faszerowaniu kreatury czym popadnie. Czar prysł w miarę szybko, kiedy tylko wyczuli strumienie Mocy formujące się w jednej z jaszczurzych łap. Bliźniacy odpowiedzieli instynktownie, splecionymi dłońmi kreśląc w powietrzu znaki, umysłami sięgając do zasobów magii.
Ognista kula ciśnięta przez Thera spopieliłaby ich, kompanionów i pewnie z pół okolicy. Może i "
z prochu powstałeś i w proch się obrócisz", ale zaklinacze nie zamierzali do tego dopuścić. Powietrze zafalowało gdzieś nad głowami wesołej kompanii i zamigotało lekko. Płomienny pocisk zwyczajnie wyparował przy spotkaniu z barierą.
Bliźniacy następnie posłali groty czystej energii, ale wiele szkód nie wyrządzili i mogli tylko oglądać, jak magiczne strzały rozpryskują się o błyszczące łuski. Burdel był niesamowity - wszelkiej maści pociski fruwały w powietrzu, podobnie jak plujący błyskawicami Eryk. Chaos wzmogło jeszcze awaryjne lądowanie smoka na kamiennych głazach, które spowiło bliższe otoczenie szarą chmurą pyłu. Jaszczur zniknął, a na jego miejscu znowu pojawiła się znajoma postać. Lem rzucił się w stronę torby, wydobywając kuszę, którą zaraz naładował i rzucił bratu. Demas wymierzył i wypalił, ale chybił. Esther miała jednak celniejsze oko.
Bliźniacy z przerażeniem wpatrywali się w kłębowisko cieni, powstałe w wyniku "śmierci" Thera. Z jeszcze większym przerażeniem odprowadzili wzrokiem cienisty kształt. Zaklinacze opadli na ziemię z rozdziawionymi szeroko gębami i widać było, że byli nieźle roztrzęsieni.
-
Smok. - Lem popisał się spostrzegawczością.
-
Smok. - Dem powtórzył za bratem.
Bracia całym sercem zgadzali się z Argaenem, który zaproponował natychmiastową ewakuację. Mieli na dziś dosyć wrażeń, a patrząc na stan drużyny wątpliwym było przeżycie kolejnego takiego starcia. Dem i Lem nie odzywali się, zwyczajnie siedząc na dupach i wpatrując się w siebie z niedowierzaniem.
Nie co dzień w końcu przeżywa się starcie ze smokiem.
__________________________
Rysunek