Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2014, 03:26   #23
Nightingale
 
Nightingale's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłośćNightingale ma wspaniałą przyszłość
Nie została zaskoczona, po tym małym pokazie sił, gdy pani major podniosła sobie ciało nieprzytomnego i zaniosła do pojazdu lekarza. Wkrótce ruszyli w drogę do miejscówki Victorii. Droga nie była najgorsza, niebo było przyjemne do oglądania i nie było aż tak zimno jak niekiedy bywało. Już sama konstrukcja miejsca, do którego się udawali przywodziła na myśl małą fortecę. Teren wokół sprawiał, że była to całkiem niezła pozycja do obrony, ale i betonowa pułapka jeśli ktoś przycisnąłby odpowiednio, stacjonujące tu jednostki. Jednak innych ludzi nie przyszło jej zobaczyć, poza tymi z którymi podróżowała. Zaparkowała we wskazanym przez panią major miejscu. Wyłączyła silnik i zsiadła z maszyny. Panel quada został nieco urozmaicony, więc pojazd nie zapalał się na zwykły klucz, a na specjalną kartę, którą za moment Valentina schowała w schowku przy pasku na biodrze. Znów poprawiła chustkę, robiła to już najwidoczniej odruchowo. Kiedy natomiast z ust Victorii padł 'żarcik' na temat Las Vegas, dziewczyna spięła się lekko jak kot do skoku, przez co jej kolejne kroki stały się nieco zbyt sztywne jak na całą resztę.
"Ale zabawne, nie ma co..."
Wspominanie jej miejsca pochodzenia nie zrobiło jej za dobrze w głowie i dopóki nie doszli do niewielkiego pomieszczenia na końcu korytarza, a pani major nie zaczęła wybijać na wyświetlaczu jakiegoś kodu, to zamyślenie nie mijało. Dopiero wtedy jej uwaga znów powróciła do grupki. Na słowa Victorii, Valentina uniosła lekko brew, pytająco, ale zanim zdążyła otworzyć usta, odpowiedź przyszła sama. Okazało się, że podłoga była swojego rodzaju windą i teraz zjechali, dość gwałtownie w dół. Przy całym tym zabiegu, Val musiała stanąć jedynie nieco pewniej na nogach, więc nie zachwiała się jakoś specjalnie. Kiedy tylko ich podróż się zakończyła i znaleźli się w pomieszczeniu z kulą, pierwsze co, to rozejrzała się dość uważnie po tym miejscu. Zmrużyła lekko oczy, podnosząc głowę do góry i oceniając jego wysokość, a potem zerknęła jaka jest odległość do ścian i ogólnie. Zainteresowała ją lustrzana kula, ale nie zapytała o nią. Chwilę jej się przyglądała, po czym zerknęła na kierunek, gdzie znajdować się miało jedzenie i maty. Wysłuchała reszty informacji od pani major i kiwnęła lekko głową, na potwierdzenie, że przyjęła. Za szczególnie się po członkach grupy nie rozglądając, ruszyła w przeciwnym kierunku. Miała się tu czuć jak w domu choć przez chwilę? Ona nigdzie nie mogła czuć się jak w domu. Niemal zapomniała jakie to wrażenie. Po chwili zwiedzania wyczaiła sobie jakieś metalowe pudło, nieco wyższe od niej samej. Co za problem, chwilę później siedziała już na nim, plecami opierając się o jakieś kolejne, wyższe. Stąd miała lepszy widok. Czuła się trochę jak ten powiedzonkowy kot dachowiec, co to się czasem w niego rzuca butem, bo przeszkadza swoją obecnością. Nie czuła żadnej więzi z tymi ludźmi, więc nie patrzyła na siebie inaczej. Tak więc znalazła sobie 'zapiecek' i na nm miała zamiar pozostać. Odpaliła mapę gps wbudowaną w urządzenie na swoim przedramieniu i przyjrzała się okolicy. Urządzenie nieco szwankowało, najwidoczniej przez to, że znajdowała się pod ziemią. Westchnęła znużona i skrzyżowała nogi w piszczelach. Może się zdrzemnie? Mieli niby kilka godzin...
 

Ostatnio edytowane przez Nightingale : 09-01-2014 o 03:40.
Nightingale jest offline