Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2014, 07:25   #24
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





W jaskini było ciemno a ciemność zawsze sprzyja tym, którzy chcą się skryć w cieniu jej mroku. Brannowi Skorlsunowi, podobnie jak sławnym z tego Bradyjczykom, nigdy nie brakowało odwagi. Odkąd jednak zaczął ufać swym umiejętnościom jeszcze rzadziej zniechęcał się przed rzucaniem w niebezpieczeństwo. Tego dnia śmiałość może i nie była tak brawurowa jak okradzenie pewnego Smoka z pewnego klejnotu przez pewnego Hobbita, to wyczyn na który się zdecydował po krótkim namyśle niewielu mógł mieć ludzi go podejmujących a jeszcze mniej osiągających z sukcesem. Ciemność sprzyja temu, który nie chce być widocznym, lecz na niewiele się zdaje, kiedy ma sie przeciw sobie dzieci nocy, którym nie tylko mrok nie jest przeszkodą dla wzroku, to jeszcze potrafią wyczuć woń ludzkiego ciała równie dobrze jak zwierzęta.

Orki nie wystawiły żadnych wart. Zajęte też były upolowaną zdobyczą. Okazać się miało, czy to wraz z ponadprzeciętnymi umiejętnościami zwinnego Skorlsuna, wystarczy do podejścia wroga. Leśny człowiek, krył się z obnażonym nożem za nierównościami skalnego terenu powoli zbliżając się do celu.

Za nim podążyli kompani. Dwalin, pełen zapału i determinacji, tak samo jak Brann szedł z nożem a Ogar z łukiem. Syn Ginnara ledwie otarł się o skałę, lecz to wystarczyło, by trącony ramieniem skalny odprysk oderwał się od ściany spadając niewinnie na spotkanie podłoża. Ogar w ostatniej chwili uchwycił kamień. Oddech ulgi i ruszyli dalej. Eingulf z krasnoludem zajęli pozycje biorąc za cel mniejsze od orka gobliny. Smuga światła wpadająca do groty przez otwór w sklepieniu jaskini dawała skąpą widoczność, jednak po zarysach konturów mogli rozróżnić postać większego orka oraz dwa, nieco mniejsze gobliny. Jeden z łuczników wyprostował się odrywając od kłótni na mięsem jaka wywiązała się po tym, gdy przewodzący im właściciel najbardziej ochrypłego głosu rzucił im ochłap na pożarcie. Goblin zadarł nos, obróciwszy się i spojrzał wprost na Eingulfa. Leśny człowiek nie miał wyboru. Wypuścił strzałę kilka chwil wcześniej niż zamierzał. Strzała leciała, leciał i Brann. Goblin uchylił się w ostatniej chwili. Skorlsunn wpadł na herszta dźgając go od tyłu. Rozdzierający skrzek alarmu przebrzmiał, gdy grot odbił sie od skały kilkadziesiąt kroków dalej. Drugi z mniejszych orków, któremu kranoludzki sztylet przeleciał koło ramienia, juz poderwał sie z zakrzywionym, długim nożem na równe nogi, gdy Dwalin spadł tuz przed nim z trzymanym oburącz toporem. Syn Ginnara zamachnął się i głowa goblina potoczyła się pod nogi walczących juz w zwarciu ludzi.

Gdzie strzała chybiła, tam Eingulf zamierzał poprawić toporem. Jednak goblin był zwinniejszy i bez trudu uniknął ciosu uskakując z półobrotem. Kiedy wylądował po prawej stronie Leśnego Człowieka, Eingulf stracił na chwilę równowagę i opadł na kolano przyciskając łokieć do boku. Gorąca fala uderzyła mu do twarzy i potrafił docenić chłód jaki panował w podziemiach. Bryza świeższego powietrza wiała z wnętrza groty.

Orczy zwiadowca z ociekającym krwią nożem nie cieszył się z zagłębienia w człowieku aż po rękojeść brudnego ostrza. Nie miał na to czasu. Lecący w jego kierunku topór zmusił goblina do kolejnego skoku, tym razem do tyłu. Nie widział jak w międzyczasie większy ork dobywszy krzywego miecza poczęstował nim Branna tnąc, ale zbyt płytko. Skorsunn uderzył toporem w pierś przeciwnika aż zagruchotały kości. I właśnie padający trup pobratymcy zobaczył ostatni przy życiu goblin. Szybkość z jaką znikał w ciemnościach skacząc w susach od skały do skały po podłożu, ścianie i między przeszkodami, była naprawdę godna podziwu. Tracący coraz więcej krwi Ogar wiedział, że dogoni i podnosząc upuszczony łuk posłał za nim pocisk. Niecelny. Skorsunn szybko se przekonał, że nie ma szans sprintować w ciemnościach na tyle szybko by dogonić zbiega, jednak parł do przodu w kierunku czarnego otworu w którym zniknął wróg. Dwalin był tuż obok leśnego człowieka.

Okazał się, że przed nimi jest ostatnia część podziemnego kompleksu. Trzecia grota miała wyższe sklepienie i była znacznie dłuższa, lecz ciężko było orzec jak daleko rozpościerała się na boki, gdyż oświetlona była jedynie blaskiem dnia wpadającego przez spory otwór w przeciwległej ścianie. Tam, przez wyjście z jaskini widać było wrzosowiskowe wzgórza i pochmurne niebo. Głośny szum wodospadu wypełniał pomieszczenie. Towarzyszący im do tej pory podziemny strumień, tutaj zbierał się w spokojne jezioro. Niewzruszona falą tafla wody przelewała się leniwie na zewnątrz zapewne kończąc swój lot u podnóża góry w kaskadzie piany, dźwięków i deszczu mokrej mgły z tysięcy kropel.

Odległość dzieląca Dwalina i Branna od wyjścia była zbyt duża, aby goblin mógł tam dotrzeć zatrzymany przez nich. Nienawidzący słońca ork biegł w objęcia jego bladych promieni i nie zawahał się skoczyć w wodospad.

Za krawędzią wpadającego do groty blasku dnia, coraz gęstszy mrok powijał resztę podziemnego, czarnego jak smoła jeziora. Jak daleko do drugiego brzegu i jak było głębokie?

Dwalin mimo znacznie lepszego niż Leśny Człowiek w takich warunkach wzorku, nie był w stanie przebić nim całej jaskini. Zdecydowanie zdawała się co najmniej na prawą stronę biec znacznie dalej niż nim sięgał. Po lewej stronie zawał się dostrzec ścianę. Być może nie było z podziemi innego wyjścia i uciekinier o tym wiedział? Możnie chciał tego ryzykować?

Eingulf, który ostatni stanął w przejściu dosłyszał to, co zajęci pościgiem towarzysze pominęli. Cos się niosło po wodzi...Z cicha, wtapiające sie w huk wodospadu, miarowe chrapanie!





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline