Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2014, 15:56   #118
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Henry feat. Nikita

Henry opuścił swój pokój wczesnym rankiem, na pół godziny przed tym jak większość pracowników stacji rozpoczynała poranną zmianę, a ci którzy byli jeszcze na nocnej albo zwijali się wcześniej, albo byli już na tyle zaspani że nie zwracali uwagi na przemykającego ukradkiem naukowca w typowym białym kitlu. Dowiedział się on od Juliet, że nie udało jej się zlokalizować sygnału nadawanego przez pluskwę, co znaczyło że służy ona jedynie do zbierania danych, które następnie należało odzyskać ręcznie. Nie wydawało się to trudnym zadaniem. Z pomocą swojej asystentki, która zdążyła zapoznać się z większością zabezpieczeń w bazie udało się zapętlić obraz i dźwięk we wszystkich kamerach na jego drodze do gabinetu, jak i w samym pomieszczeniu, tak, że miał pewność iż po jego włamaniu nie pozostanie żaden wizualny ślad.
- Juliet, jaka wygląda sytuacja z wejściem do punktu X? - zapytał szeptem przez CMU, rozglądając się dookoła niczym agent na tajnej misji.
Henry wrócił… dziwna sprawa, tak znikać i się pojawiać jeszcze będąc nazywanym wcześniej “zdrajcą”. Czego jej “syn” nie był świadom to fakt że cały czas jest przez Nikitę śledzony. Jakoś tak dziwnie się zachowywał, bardziej niż zwykle. Musiała się chwilę poprzyglądać jego poczynaniom, a nuż coś ciekawego się dowie.
Chłopak poruszał się ukradkiem przemierzając kolejne korytarze, a przy każdym zakręcie przylegał plecami do ściany i ostrożnie wyglądał zza rogu by upewnić się że nikogo nie napotka na swojej drodze. W końcu udało mu się dotrzeć do korytarza na końcu którego znajdował się gabinet rzekomo zmarłego prezydenta.
- Cel zlokalizowany - raportował Henry głosem wyraźnie starającym się imitować Jamesa Bonde’a. - Przechodzę do fazy trzeciej, wariant delta-pi.
- Nawet nie będę pytać… - odpowiedział mu zrezygnowany kobiecy głos.
Henry przyłożył palce do skroni, mocno się na czymś skupiając. Miał zamiar przy pomocy PSI uszkodzić czujniki dwóch androidów pilnujących wejścia do gabinetu, zaś śpiącego Jacka zwyczajnie zignorował. Kogoś takiego jak on łatwo było oszukać nawet gdyby przypadkiem się obudził. Próbował wyłączyć dwójce strażników program odpowiadający za rozpoznawanie twarzy i sylwetek humanoidalnych. Nie dostrzegł jednak żadnej reakcji z ich strony, co mogło być dobrym znakiem. Powoli wysunął się zza rogu korytarza i pomachał androidom, jakby się z nimi witał. Tak jak planował androidy zdawały się nie zwracać na niego najmniejszej uwagi, więc pewnym krokiem zaczął zbliżyć się do drzwi gabinetu Rolanda. Na moment zatrzymał się jeszcze tylko przed jednym z robotów i spojrzał mu prosto w twarz, by upewnić się że wszystko zadziałało jak trzeba, po czym zwrócił się w kierunku drzwi i położył dłoń na klamce, jednakże w ostatniej chwili upomniał się i wydłużył wpierw swój cień niczym mackę która wpełzła pod drzwi by rozejrzeć się w środku.
Wnętrze wydawało się być całkiem schludne. Wszędzie była folia. Wydawało się, że chcieli zabezpieczyć na miejscu każdą drobinkę kurzu w pomieszczeniu. Henry mógł obstawiać, że skanowali już wszystko co się działo. Mógł nawet zacząć powątpiewać, czy chip dalej jest na swoim miejscu.
Musiał jednak sprawdzić, więc cały czas obserwując jednego z androidów nacisnął na klamkę i powoli otworzył drzwi z zamiarem wejścia do gabinetu.
Androidy przyglądały się podchodzącemu do drzwi Henriemu. Gdy te się uchyliły z małym szumem, dwójka robotów podniosła swoje karabiny celując w naukowca. Stały tak przez pewną chwilę nic nie robiąc.
- owowowo. - rozległ się nagle dźwięk Jacka wysuwającego swoją stopę spod ciężkiej nogi androida. Dwójka robotów tym razem spoglądała na niego. Najwidoczniej skonfundowane maszyny kierowały się dźwiękiem, choć dalej nie wiedziały co robić, bo nikt nie pojawiał się na ich drodze.
- Co on wyprawia? - Szepnęła pod nosem, wychylając się tylko na tyle by jednym okiem przyglądać się sytuacji. Wychodziło na to że także chciał się włamać do pokoju Rolanda. Musiało na pewno chodzić o komputer byłego prezydenta unii, bo co innego mogło tam być?
Nikita wyszła zza rogu ale nadal stąpała delikatnie nie tworząc żadnych dźwięków. Byłe by nie odwrócił się w jej stronę…
Henry zaś zerknął na budzącego się Jacka, po czym przełknąwszy głośno ślinę zwyczajnie zniknął. Przyspieszywszy swoje ruchy za pomocą PSI wskoczył do pokoju przez uchylone drzwi, zostawiając za sobą wyczuwalny podmuch powietrza. Wciąż poruszając się z nadludzką szybkością rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu kryjówki i po chwili zatrzasnął się w szafie na ubrania, którą zamknął od środka wypełniając szczelnie swymi cienaimi wszystkie szpary w drzwiach. Następnie zaś postanowił jeszcze przy pomocy technomancji uszkodzić system wentylacyjny w którym coś zaczęło buczeć i delikatne podmuchy zamieniły się w niekontrolowane zrywy powietrza, które z łatwością mogły imitować zjawisko przeciągu.
Gdy Henry siedział w szafie, nic się nie działo. Zamiast tego Nikita mogła obserwować jak nieco zaspany i zmęczony Jacek zamyka drzwi do pokoju, a potem się na nich opiera, nieświadom akcji podjętych przez Henriego.
- Tch… - Wydała z siebie tylko wychodząc zza rogu w stronę gabinetu. Androidy z pewnością były unieszkodliwione. Jedynym problemem na jej drodze był Jacek. Gdy już była pod gabinetem kombinowała jak by tu wejść nie budząc polaka. Miała zamiar otworzyć drzwi na tyle by się jakoś przecisnąć, tym samym nie przewracając Kowalskiego. Okazało się to jednak niemożliwe, bo jak tylko Nikki otworzyła drzwi Jacek zaczał się po nich zsuwać. Zamknęła je delikatnie i nie widząc innych możliwości zbliżyła się do polaka i szepnęła mu prosto do ucha.
- Jacuś… Wpuścisz mnie do środka? Dostaniesz nagrodę. - Nigdy tego nie robiła ale usiłowała by jej głos był namiętny, może Kowalski pomyli to z jakimś omamem albo snem?
Chłopak otworzył oczy patrząc na Nikitę. - Eh? Nie mogę. Mam pilnować aby drzwi były zamknięte. - odmówił odsuwając Nikitę.
Kiedy ją tak odsuwał musiała się mocno powstrzymać by nie wyrwać mu rączek. Nikita włożyła palec do ucha i rzuciła cicho. - Jacek się nie nabrał tak jak mówiliście. - Po tym zdaniu, spojrzała na polaka. - Gratulacje to był taki mały test, a ty go zdałeś. Zaslużyłeś sobie na przerwę. - Mówiła dalej opierając dłoń na plecach polaka. - Minimum 30 minut, ja tutaj postoje za ciebie. -
Polak tępo gapił się na Nikitę. - Co?
- Zasłużyłeś na przerwę, a ja cię mam zastąpić. - Nikita wręcz odwzajemniła spojrzenie.
- Jakoś dziwinie się zachowujesz. - spostrzegł Jacek.
Henry tymczasem odczekawszy dłuższą chwilę ostrożnie wyjrzał z szafy i po upewnieniu się że nikt nie zamierza sprawdzić gabinetu, wyszedł na zewnątrz i od razu uklęknął przy biurku, by zajrzeć do komputera w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby przypominać pluskwę. Podłączył do niego od razu także swoją własną kartę pamięci na którą zaczął zgrywać wszystkie dane zapisane na twardym dysku.
Grzebiąc w komputerze Henriego zadowoliła nowina, że nikt w nim nie grzebał. Łatwo mógł dojść do wniosku, że Aurora nie chciała aby ktokolwiek oprócz niej w nim grzebał. Co prawda naukowiec musiał najpierw zdjąć folię, ale jakoś ją potem założy.
Pluskwa okazała się nie być ani emiterem ani pijawką danych. Był to dekoder. Na ten moment gdyby ktoś podłączył się z komputerem za pomocą wi-fi w komórce i tak miałby uprawnienia administratora do grzebania w systemie. Wydawało się to dziwnie niepraktyczne.
Tak to się zwykle kończy gdy Nikita próbuje rozwiązać problem inaczej niż siłą, no klapą po prostu. Zrezygnowana już postanowiła zrobić coś znacznie skuteczniejeszego niż słabe kłamstwa i inne pierdoły. W ułamek sekundy wszczepy w rękach androidki zawibrowały zwiększając znacznie ich szybkość ruchów. Zamierzała oburącz chwycić polaka za głowę i potraktować go paralizatorem. Nie puści go dopóki nie uda się na przymusową drzemkę.
Jacek upadł na ziemię dużo szybciej niż Nikita mogła się tego spodziewać. Zaczęła się nawet zastanwiać czy nie zrobiła mu jakiejś krzywdy. Koniec końców był Cyborgiem. Oddychał, więc nie było to aż takie straszne.
Jego upadek na ziemię był dość głośny. Usłyszał go siedzący wewnątrz pokoju Henry.
Chłopak głośniej przełknął ślinę, po czym prędko usunął pluskwę, wyciągnął swoją kartę pamięci, nałożył z powrotem folię na komputer i biegiem po raz kolejny wskoczył do szafy, gdzie pospiesznie napisał do prezydenta wiadomość tekstową o dość wymownej treści dla kogoś kto wiedział na czym polegała jego misja: “Co zrobić z owadem?”. Wcześniej jednak wyłączył również światło w pomieszczeniu, pozostawiając jedynym źródłem światła pozostał monitor wciąż włączonego komputera, zaś wentylator wciąż wydawał z siebie dziwaczne buczące dźwięki, które z łatwością przyprawić nawet w pełni racjonalnego naukowca o gęsią skórkę.
Nikita przestawiła nogę nad polakiem i wstąpiła do pomieszczenia. Jeden czort wie ile czasu miała by zabrać to po co przyszła. Pierwszym co ją zaniepokoiło jest to żekomputer był włączony. Może ktoś zapomniał go wyłączyć? Tak czy inaczej musiałą działać szybko. Pierwszym co zrobiła to nacisnęła włącznik światła.
Lampy od razu zajarzyły się sztucznym światłem, jednak już po kilkunastu sekundach zaczęły mocno mrugać i niedługo potem na powrót zgasły, pozostawiając Nikitę w upiornie wyglądającym gabinecie zmarłego prezydenta. Zaś gdy spojrzała na ekran monitora, zauważyła w nim rozmazaną twarz, którą po chwili zakrył szum podobny do tego w starych telewizorach, a komputer zapiszczał i po chwili samoczynnie się wyłączył. Mimo to w podłączonych do niego głośnikach dało się usłyszeć przeciągły skrzeczący głos, przerywany co jakiś czas zakłóceniami:
- Odeee… jdź…stąd… zos… taw mnie... w spo… koju…człooo… wiecze... - głos przemawiał do Nikity w wyjątkowo przerażający sposób, choć brzmiało to trochę cliche i gdyby androidka miała w swojej pamięci kilka starych XX-wiecznych horrorów, to z pewnością mogłaby dopasować usłyszane słowa do ścieżki dźwiękowej któregoś z nich.
Nie tyle co ją to poruszyło co niezwykle zdziwiło, Nikita bała się tylko tego że świat szlag trafi, a nie jakiś śmiesznych duszków zamkniętych w komputerach. Bez słowa, lecz czujnie zmierzała w stronę komputera. Dopiero przy nim przypomniało jej się że powinna troszkę popytać o tym co miała wykraść. Była mowa o chipie, więc obejrzała dokładnie obudowe, szukając czegoś na ten kształt. Skoro ktoś do niej mówił przez jakiś głośnik to znaczy ze wie o jej obecności tutaj. Bylo troszkę za późno by się wycofać więc postanowiła zaryzykować. Pytanie było kto jest tym dowcipnisiem?
Ciężko było znaleźć na to odpowiedź. Rozbierając komputer Nikita nie mogła dojrzeć w nim niczego niezwykłego. Elementy komputera były na swoim miejscu...ale nic oprócz nich tu nie było.
- *Twajuu* - Mruknęła zawiedziona swymi poszukiwaniami, lecz tak szybko sie nie poddała. Zaczęłą szperać po szufladach, szafkach i w czymkolwiek innym w zasięgu wzroku. Druga ręka cały czas była na rękojeści katany. Co chwilę nawet zamierała w bezruchu by postarać się dosłyszeć najcichszy szmer. Nagle do niej dotarło coś bardzo istotnego, przecież Henry tu wchodził. Więc albo opanował sztukę teleportacji albo to on jest tym dowcipnisiem. Najgorsze było to że nadal nie wiedziałą po czyjej stronie był naukowiec. Rozejrzała się wokoło za potencjalnymi kryjówkami. Jedyne miejsce gzie mógł się schować wypadało na jedyną w pomieszczeniu szafę. Jej kciuk wysunął minimalnie katanę gdy zaczęła zbliżać do kryjówki, by nagłym szaprnięciem otworzyć szafę. Ku jej zaskoczeniu drzwi nie chciały drgnąć.
- Wyjdziesz czy mam tą szafę pochlastać z tobą? - Rzekła, rozstawiając nogi szerzej, a jej dłoń zawisłą nad rękojeścią gdy druga trzymała na spuście pochwy.
Po krótkiej chwili, której naukowiec potrzebował na zastanowienie, z wnętrza szafy odpowiedział Nikicie znajomy głos, zadając jej proste pytanie:
- Aurora cię przysłała?
- Nie. Ktoś inny. Ale na pewno nie ta wariatka. - Odpowiedziała od razu. - Wyjdź proszę i porozmawiajmy. Nie wiem jak długo Jacek będzie nieprzytomny więc pośpiesz się.
- No skoro tak... - odrzekł Henry, który przemyśliwszy swoje opcje doszedł do wniosku, że i tak nie ma już sposobu by uniknął wykrycia, więc otworzył drzwi szafy i wyszedł na zewnątrz i z założonymi rękoma obrzucił badawczym wzrokiem Nikitę. - Wygląda na to że cię wyprzedziłem. Więc kto kazał ci się włamać do gabinetu prezydenta i w jakiej sprawie? Czyżbyś szukała tego?
Zapytawszy naukowiec wyjął z kieszni niewielką pluskwę, którą pokazał na krótką chwilę androidce, po czym z ukrył z powrotem w swoim kitlu.
- Dokładnie… ale nie powiem ci nic dopóki nie dowiem się dla kogo pracujesz. Aurora chce totalnego chaosu, a ja zamierzam ją powstrzymać. Pewna organizacja która przyczyniłą się do śmierci Rolanda zleciła mi bym wykradła stąd chip. Ale po co? Tego też się dowiem. - Mówiła Nikita znacznie udobruchana, gdyż katana w całości spoczywała w pochwie. Miała szczerą nadzieję że Henry nie stanie przeciwko niej.
- Mi zaś to samo zlecił pewien duch - odparł hardo naukowiec. - Co więc powinniśmy zrobić aby rozwiązać nasz konflikt interesów? Walka w takim miejscu nie wydaje się najlepszym pomysłem, więc może najpierw się stąd ulotnimy i znajdziemy jakieś bezpieczne miejsce, gdzie wyjaśnimy sobie kilka spraw i dojdziemy do jakiegoś kompromisu? - zaproponował, po czym wskazał palcem na drzwi gabinetu. - Zajęłaś się już Jackiem jak mniemam? Jak pewnie zdążyłaś zauważyć, androidy również nie staną nam na drodze. Ponadto na kamerach nie zostanie po nas żaden ślad, więc można powiedzieć, że akcja udała się nam idealnie.
- Duch? Zresztą nie ważne, spierdalajmy stąd. - Kiwnęła głową w stronę drzwi, do których pośpiesznym krokiem się zbliżyła. Uchyliła je delikatnie by zerknąć na zewnątrz. Androidy stały jak stały, a Jacek drzemał. Dobrze. Nie odwracając się nawet kiwnęła reką do Henriego.
Henry pospiesznie opuścił pomieszczenie i kiedy tylko dwójka minęła pierwszy zakręt, usunął wprowadzone wcześniej zmiany w oprogramowaniu dwóch androidów i zabrał Nikitę w bardziej znaną sobie część bazy, siedzibę wydziału naukowego, gdzie dość szybko znalazł pustą salę laboratoryjną w której zamknął się razem z dziewczyną, wyłączając przy okazji wszystkie kamery i inne czujki które mogłyby nagrać ich rozmowę.
- Cóż, może zacznę w takim razie od siebie - zaproponował, rozsiadając się wygodnie przy jednym ze stołów na którym ktoś zostawił kilka niedokończonych płytek elektronicznych. - Tak naprawdę nie pracuję teraz dla nikogo poza sobą. Jak pewnie dobrze wiesz, Borys nas zdradził, podobnie jak prezydent, który od początku nie mówił nam całej prawdy, zaś jeden z agentów pana Arnolda niedawno próbował mnie zabić w holenderskim rezerwacie. Niestety obawiam się że obecnie nie ma nikogo po czyjej stronie mógłbym stanąć.
Zapowiadało się to na dość długi wykład, gdyż wyglądało na to że chłopak dopiero zaczyna się rozkręcać. W jego dłoni ponownie pojawiła się pluskwa zabrana z gabinetu Rolanda, której przyglądał się ze średnim zainteresowaniem.
- Chcę jedynie odnaleźć sposób na powstrzymanie zagłady ludzkości. To właśnie zrobiłby każdy wielki naukowiec, nie uważasz? Dlatego postanowiłem zebrać jak najwięcej informacji, by odnaleźć ten sposób. Wiem że musi jakiś istnieć, gdyż w linii czasowej z której przybyłem apokalipsę udało się przeżyć mnie, mojemu ojcu i Charlotte, znanej też jako matka lub medium. Jednakże moja pamięć z tamtego okresu wciąż jest zbyt rozmyta bym mógł sobie przypomnieć więcej szczegółów.
- Ja chce tego samego Henry. Powstrzymać tych wariatów, matkę, Aurorę… o jakim duchu wczesniej wspominałeś? - Przypomniało się jej.
- Właśnie miałem do tego przejść - wyjaśnił Henry, po czym odchrząknąwszy kontynuował. - Chodziło mi o naszego wspólnego znajomego. Otóż prezydent wcale nie zginął z ręki Borysa, którego zresztą nie mogło być na miejscu zbrodni.
Po tych słowach chłopak wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy, wyszukał w nim coś i po chwili puścił dziewczynie nagranie swojej wczorajszej rozmowy z Rolandem, a gdy ta dobiegła końca pokazał jej również otrzymaną od niego wiadomość tekstową.
- Co o tym myślisz? - zapytał Nikitę po chwili milczenia. - Naturalnie nie mam zamiaru z nim współpracować, jednakże w obecnej sytuacji nie stanowi wielkiego zgrożenia, gdy zmuszony jest ukrywać swoją tożsamość. Z drugiej strony może posiadać pewne informacje które mogłyby się nam przydać. A skoro chcesz tego samego co ja, to czy sądzisz że ci dla których pracujesz dostarczą nam więcej wartościowych danych niż rzekomo zmarły prezydent?
Uważnie i z wymalowanym zaskoczeniem na twarzy dokładnie wysłuchała nagrania. Pokiwała głową, po czym rzekła
- Nazywają się Moondust. I wiedzą o co tutaj kurwa chodzi. Co chce Cyber Core, co chce Geenie Corp. A także zbierają proxy. Nail jest ich agentem u nas w bazie, to ona zleciła mi to zadanie. Właściwie to miałam się jej tylko pozbyć stamtąd. Nie było nic powiedziane o doręczeniu jej. - Kręciła się to w lewo to w prawo wypowiadając te słowa.
- W takim razie możemy zjeść ciastko i mieć ciastko - stwierdził naukowiec, chowając czip z powrotem do kieszeni. - Chętnie bym sobie porozmawiał z tymi Moondustami. Choć nie powinnaś być tak łatwowierna. Skąd wiesz, że nie spróbują wykorzystać nas tak samo jak Roland, wciskając nam swoją własną wersję rzeczywistości? - zapytał, Nikitę poważnym głosem. - Przypuszczam że żadna z frakcji tak naprawdę nie zna sposobu na powstrzymanie zagłady. Jej prawdziwą przyczyną jest zachwianie równowagi entropii w tym wymiarze. Spowodowało je stworzenie medium., zaś momencie w którym entropia zacznie powracać do stanu naturalnego, będzie miał miejsce koniec świata i jedna wybrana osoba stanie się twórcą nowego. Do tego właśnie dąży Charlotte. Jednakże mimo iż udało nam się ją powstrzymać w wymiarze z którego pochodzę, nie zapobiegło to apokalipsie.
- Mogę ufać tylko tobie na to wychodzi. Ale muszę pograć w gierkę Moondust, by dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Sama nie wierze że są tacy słuszni i prawi. - Zaczesała włosy za ucho.
- Na pewno nie zaszkodzi wysłuchać co mają do powiedzenia - stwierdził Henry, gładząc się po brodzie. - Poza tym w rezerwacie udało mi się spotkać z prawdziwą Nikitą. Najwyraźniej nie jest już gargulcem, ale nie chciała mi dużo powiedzieć dopóki nie była pewna po czyjej stronie stoję. Wiem jednak, że to ona pomogła mi przejść do tego wymiaru, więc jest spora szansa że może posiadać informacje których potrzebujemy. Myślę że warto byłoby ją odnaleźć. Najpierw jednak musimy znaleźć sposób na wydostanie się z bazy. Może zdasz raport Nail i poprosisz ją o pomoc w tej sprawie? Możesz powiedzieć jej o mnie i o prezydencie, ale w pozostałe sprawy lepiej się nie zagłębiaj żebyś czegoś przypadkiem nie poplątała. Sam z nimi porozmawiam gdy tylko znajdziemy się z powrotem na Ziemi.
Androidka otworzyła szerzej oczy. - Ale jaja… Nikita zmartwychwstała. - Zarechotała dziwacznie, przecierając twarz. - Chciałabym minę Aurory zobaczyć gdy się dowie. No nic… Ja pójde do Nail powiedziej jej o prezydencie i o wykonanym zadaniu. Bądźmy w kontakcie i do cholery, proszę uważaj na siebie. - Mijając naukowca klepnęła go w ramię.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline