Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2014, 19:13   #1
Wojan
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Wąpierz - Sekrety Modeny


Pałac Agrypy
Słońce ledwo, co zaszło za horyzont. Świat począł pogrążać się w mroku, a wraz z nim na powierzchnię wypełzały wszystkie dzieci nocy. Wieczór zapowiadał się na dość chłodny. Kończył się październik i w powietrzu czuć już było zbliżająca się zimę. Chłodny wiatr niósł coraz bardziej mroźne powietrze z północy.
Na dziedzińcu pałacu doży stała zaprzężona w czwórkę karych ogierów, arka. Jej ściany zdobił rodowy herb Agrypy, a subtelne zdobienia kolejny raz udowadniały, jak wyszukanym smakiem charakteryzuje się dożą Wenecji.
Tuż obok karety stał woźnica, ubrany w grubą szubę i filcowy kapelusz. Aparycja mężczyzny jasno ukazywała, że już dawno przestał on być człowiekiem. Jego błyszczące ślepia wskazywały, że doża lub któryś z jego synów nakarmił właśnie ghoula. Jego nerwowe ruchy zdradzały, jak bardzo jest on podniecony i naładowany energią.
Trwały właśnie ostatnie, gorączkowe przygotowania do podróży. Grypa mająca udać się do Modeny, uważnie doglądała służbę. Pod arkadami stała reszta lokalnych wampirów i prowadziła ciche rozmowy.
Wszystkie one ucichły, gdy na placu pojawił się doża w otoczeniu dwóch zbrojny. Zatrzymał się przy arce i rzekł do stojącej tam grupy Kainitów
- Panowie bądźcie ostrożni. Ta cała sprawa wygląda nie tylko na bardzo poważną, ale i niebezpieczną. Dotyczy ona całej naszej społeczności, więc na czas podróży i waszego zadania, zawieście proszę klanowe animozje i osobiste utarczki. W tej chwili liczy się tylko to, aby wyjaśnić całą sprawę i ją rozwiązać. Nie wiemy, co możecie zastać na miejscu, ale na wszelki wypadek napisałem parę słów do księcia Rolanda. Jeżeli go znajdziecie wręczcie mu ten list. Możecie go także przekazać innym jego zaufanym ludziom, gdyż nie zawiera on żadnych tajnych informacji, a jedynie ogólne uwagi i pytania. Zapewne będziecie musieli zatrzymać się na dłuższy popas, coby dać koniom odpocząć. Wysyłam, więc z wami Remigiusa. To mój zaufany człowiek, który jest do waszej dyspozycji i spełni wszelkie wasze rozkazy. Pomoże też zorganizować kryjówkę, czy to na trasie, czy już w Modenie. Polecam zatrzymać się w zajeździe Paulita. To miejsce, która często służy za kryjówkę dla Kainitów w podróży. Prowadzi go od lat ten sam człowiek Thresu. To znachor, zielarz i pogański kapłan. Łączą nas już długoletnia współpraca, więc możecie mu zaufać. Jeżeli powołacie się na mnie, zapewne nawet nie będzie chciał zapłaty. Liczę, że szybko uporacie się z zadaniem i rychło będę mógł znowu was ugościć w mym progach. Niech los wam sprzyja - zakończył Agrypa i uścisnął dłoń każdego z członków wyprawy.
W tym momencie zaczął kropić deszcz.
- Pora ruszać panowie - odezwał się Remigius, który podszedł do grupy - Drogi i tak są w kiepskim stanie po ostatniej ulewie, a jeśli deszcz się utrzyma to będzie jeszcze gorzej.
- Bywajcie zatem - pożegnał się Agrypa.
Członkowie wyprawy kolejno wsiadali do arki i zajmowali miejsca w środku. Remigius wskoczył na kozła i strzelił z bata. Konie głośno zarżały i ruszyły wolno przed siebie. Wiatr rozgonił na chwilę deszczowe chmury i wychylił się za nich księżyc, który zbliżała się do pełni. Zapewne, gdy grupa dojedzie do Modeny księżyc będzie można podziwiać w całej krasie. Wielu poczytało to za dobry omen, ale nikt nie miał pewności co przyniosą kolejne dni.

W drodze
Droga była nierówna i podmokła. Konie musiały być ostro poganiane przez Remigiusa, aby nie stanęły w miejscu. Arka kołysała się i podskakiwała na nierównościach. Mimo więc, że wnętrze karety było luksusowe, to podróż do takich nie należała. Przez pierwsze godzinę siedzący w arce Kainici wymieniali się informacjami na temat Modeny oraz omawiali wstępny plan działania. Dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że do zadania trzeba podejść metodycznie, aby rozwikłać tajemnicę Modeny. Co prawda nie można było ułożyć perfekcyjnego planu, gdyż dokładna sytuacja w mieście nie była znana. Trzeba było jednak przynajmniej w zarysach zaplanować pierwsze kroki.
Minęły dobre pięć godziny podróży, gdy Remigius zwolnił, a następnie całkowicie zatrzymał powóz.
- Panowie - rzekł wychylając się z kozła - O ile mnie węch nie myli, to czuję w pobliżu psie ścierwa.
Szybki rekonesans pozwolił faktycznie stwierdzić, że pobliskim lasu przebywało kilku Lupinów. Ślady wskazywały, że ruszyli oni w głąb lasu. Trudno było stwierdzić, czy ich obecność była tylko zwykłym przypadkiem, czy też może była związana z podróżującymi wampirami.
- Nie myliłem się panowie, co - zagadał Remigius - Te ścierwa wyczuje z dwóch stai. Cuchną okrutnie. W tych lasach ponoć ich całkiem sporo się kryje, ale co miesięczne polowania na wilki organizowane przez dożę, trzymają je w ryzach. Lada moment panowie, będzie skręt do zajazdu Paulita. Trza podjąć decyzję, czy zatrzymujemy się tam, czy jedziemy dalej?
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans

Ostatnio edytowane przez Wojan : 22-01-2014 o 11:43.
Wojan jest offline