JP musiała się pogodzić ze smutnym faktem, że choć była dobrym kierowcą, nie miała praktycznie doświadczenia w postępowaniu w sytuacji gdy ktoś celuje do niej z broni. Niby przeszła szkolenie, teraz jednak miała okazję się przekonać jak niewiele to znaczyło w obliczu realnego zagrożenia.
Choć z dwojga złego lepiej że trafili je pluskwą blokująca samochód niż granatnikiem. No ale to miało sens w końcu chcieli mieć żywy towar, a nie kilka trupów ze spalonego samochodu.
Z żalem pomyślała o czasach, kiedy samochody nie miały żadnej elektroniki. Dziadek zawsze wspominał je z sentymentem, teraz w końcu go zrozumiała.
Cała nadzieja tkwiła w tym czy impuls, który wysyłała przyczepiona do tyłu Chevroleta elektroniczna zabawka nie przepalił obwodów, a jedynie czasowo blokował pracę silnika.
Korzystając z tego, że wóz nadal toczył się do przodu wykręciła samochód wjeżdżając bokiem na pobocze.
- Osłaniajcie mnie. Spróbuję odczepić to cholerstwo! - Zawołała wyskakując z samochodu.
Z pewnością było to jedno z bardziej szalonych posunięć w życiu Judy. Miała tylko jedną myśl. Jeśli to byli handlarze żywym towarem na pewno woleli dopaść ją żywą! Była więc szansa, że nie będą strzelali ze śmiertelnym skutkiem. |