Zaśmiała się głośno na słowa Larcha. -Nie wiem, czy potem będę miała jeszcze ochotę przełknąć cokolwiek...- powiedziała. Twarz wydawała się bardzo skupiona. Wpatrywała się w przestrzeń, z której wyłonił się powóz. Rysy wyostrzyły się. Zdjęła z pleców swoją broń i nie wyjmując strzały naciągnęła jedynie cięciwe i puściła ją. Jakiż to miły dźwięk wydobył się przy tym. Wydęła usta w dumnym uśmiechu. "Tak, teraz jestem gotowa. Tym razem muszę pokazać na co mnie stać"- myślała. Opuściła łuk i spojrzała po towarzyszach. Nie widać było na ich twarzach tak wielkiego entuzjazmu jakiego ona doświadczyła. Nagle przez umysł przebiegła jej okropna myśl. Przypomniała sobie, że o jej ojcu mówiono, że był bardzo brutalnym i bezlitosnym mordercą. Nigdy nie chciała w to wierzyć, mimo iż go nienawidziła. Teraz poczuła jakby jakaś całkiem nieznana jej wcześniej strona odezwała się w jej duszy. Pragnęła by ją jak najszybciej uciszyć. "Po bitwie muszę się poważnie nad sobą zastanowić"- rozmyślała.
__________________ "Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera nas. Kiedy próbujemy ją uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy ją zrozumieć, miesza nam w głowach." |