Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2014, 23:45   #22
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Kiedy dwóch zbirów przejechało Bullocka Ewa i Tamara były w głównym budynku. Shoshanna nie miała tego szczęścia. Wychodziła właśnie z warsztatu. Nie od razu zrozumiała, co widzi. Potem krzyczała, pozbawione znaczenia i sensu słowa: po co, cholera, jak to… Poczuła jak krew napływa jej do głowy i powoli, po ścianie, którą miała za plecami, osunęła się na ziemię. Przez chwilę myślała, że będzie miała kolejny atak, straci przytomność, i to będzie prawdziwy koniec, bo Krayden sobie z tym nie poradzi, to za dużo nawet na niego. Ale ciemność przed oczami ustąpiła, i dotarło do niej, że zwyczajnie trzeba było coś zjeść zamiast opróżniać butelkę szkockiej. Ignorując szum w uszach wstała i ruszyła w stronę ciała. Krayden złapał ją nim do niego doszła.
-Jestem tu… jakby… lekarzem –wybełkotała próbując wyrwać się z uścisku. Every zasłaniał jej widok.
-Odpuść – potrząsnął jej ramionami. - On nie żyje.
Nie chciała uwierzyć. Kręciła głową jakby zaprzeczanie mogło zaczarować rzeczywistość.
Nie żyje –powtórzył.
Chciała zakląć, może na niego nawrzeszczeć, ale tylko otworzyła usta. Pewnie za moment rozszlochałaby się, nie z szoku, nie z rozpaczy, tylko z gromadzonej od tak dawna, nieznajdującej ujścia wściekłości, ale wtedy z wnętrza sklepu zaczęła ich wołać Tamara. Ewa rzygała żółcią.
Świat zwariował.
Stało się to dziesięć dni temu a Shoshanna Lerman nadal była idiotką oczekującą, że coś będzie normalne.
-Idę do małej –powiedziała cicho, ale zupełnie spokojnie, z jasną, pełną ulgi myślą, że szykując się do nocy na tej stacji benzynowej wyciągnęła z rządowego suva swoją torbę. Znaczenie leżącego dwa metry od nich trupa nagle wyraźnie się zmniejszyło. Jego czas przyjdzie dopiero nocą, we śnie, w przerażeniu, że to jakiś pieprzony omen, znak, dokąd wszyscy nieuchronnie zmierzają.

Z pomocą Tamary obejrzała dziewczynkę. Dziecko było tak słabe, że leciało kobietom przez ręce. Shoshanna nie miała pojęcia, z czym mają do czynienia. Tamara, Krayden, nawet ten cholerny Sanchez oczekiwali, że coś wymyśli, że pomoże małej. A ona nie była lekarzem. Nie była nawet farmaceutą. Ale zachowywała się jakby dobrze wiedziała, co robi. Sklejała swoją fragmentaryczna wiedzę do kupy. Gdyby nie przebywały razem od kilkunastu godzin wzięłaby to za ciężki i niezbyt typowy przypadek grypy. Ale choroba zaczęła się zbyt nagle i rozwijała za szybko. Jeszcze kiedy wysiadały z auta Ewa czuła się normalnie. W nieco ponad godzinę dostała wysokiej gorączki. Gardło miała ledwie zaczerwienione, za to skarżyła się na ból głowy i mdłości. W torbie Shoshanny było sporo leków. Przeciwbólowe, przeciwzapalne, kilka specjalistycznych, które mogły przydać się jej osobiście oraz przypadkowe buteleczki, zgarniane w szpitalu, gdzie popadło, gdy już zaczynali się domyślać, że jest naprawdę źle. Nie miała jednak zbyt dużego wyboru antybiotyków. Wyciągnęła białe opakowanie.
- To augmentin –powiedziała do wszystkich. Podała dziewczynce tabletkę.

***

Jednak postawiła jeszcze tego dnia diagnozę, tuż przed zmierzchem, gdy Ewa obudziła się wskutek zbyt głośnej wymiany zdań miedzy Shoshanną, Kraydenem i Sanchezem. Usta małej przybrały kolor ciemnej wiśni, dziewczynka z płaczem odwracała się od światła. A kiedy Shoshanna podniosła ją do góry, żeby mogła napić się wody, Ewa nie dała rady pochylić szyi do przodu.
Od kilkunastu lat panna Lerman lądowała na neurologii przynajmniej raz do roku. Znała te objawy. Znowu sięgnęła do torby. Położyła obok siebie strzykawkę i ampułkę z lekiem. Poprosiła Tamarę by przytrzymała światło i przemyła alkoholem przedramię dziewczynki.
-Myślę, że to zapalenie opon mózgowych. I ma ciężki przebieg. Gdybym domyśliła się wcześniej… -była blada, ale jak zwykle mówiła tonem osoby pewnej swoich racji - powinnam to podać przed antybiotykiem… To lek przeciwobrzękowy. Jeśli zadziała jak należy zniknie ten kolor ust i światłowstręt. I zmniejszy się ból głowy. Zapobiegniemy najgorszym powikłaniom. Ale nadal będziemy potrzebować silnego antybiotyku. Dla niej. Dla nas starczy augmentin. Bo powinniśmy wszyscy prewencyjnie przyjąć pełną dawkę. Jeśli… -chciała powiedzieć „jeśli się nie pomyliłam”, ale urwała. To była jej odpowiedzialność. Nie było sensu zrzucać jej na drugą osobę.
-Posiedź z nią najbliższe dwie godziny, dobrze? I wołaj mnie gdyby było coś nie tak. - Odwróciła się nie czekając na odpowiedź i pospiesznie odeszła. Czuła jak drżą jej ręce. Potrzebowała świeżego powietrza.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline