Marco zdążył nawet polubić te jankeskie chicas, ale w głębi duszy wiedział, że nadejdzie moment gdy będzie żałował, iż zamiast nich nie przyleciało ze Stanów jeszcze trzech takich Bucków Kazinskich. I ten moment właśnie nadszedł. Ruiz zgłosił się do tej roboty na kierowcę i przewodnika, po cichu licząc, że brudną robotę odwalą za niego inni. Poza tym jeśli taki Buck by oberwał, Marco nie przejmowałby się tym tak bardzo, jak tym, że kulkę może dostać jedna z dziewczyn. Odzywało się to zacofane, patriarchalne wychowanie.
Głupie myśli wypędził mu z głowy świst kuli, która przebiła szybę auta i utkwiła w tylnym siedzeniu.
- Moja tapicerka! - Syknął Ruiz. - Już po was, cabrónes!
Zahamował z piskiem opon, stając w poprzek drogi, lewą stroną do strzelaniny, jakieś trzydzieści metrów za drugim autem niedoszłych porywaczy. Tamci dwaj byli teraz wzięci w dwa ognie, poza wnętrzem pojazdu nie mając gdzie się ukryć.
- Wyskakuj i kryj się za wozem! - Zawołał do Sue i zaraz za nią wylazł przez jej miejsce. Dwoma sprawnymi ruchami otworzył skrytkę w siedzeniu pasażera, wyjmując ciężki pistolet maszynowy. Magazynek był na miejscu i po kolejnej sekundzie, dla lepszej celności trzymana oburącz i oparta o maskę SUV-a, Arasaka pluła krótkimi seriami. Bioniczne oko Marco natychmiast zsynchronizowało się z celownikiem, naprowadzając lufę na obydwa cele.
Ostatnio edytowane przez Bounty : 10-01-2014 o 15:46.
Powód: stylistyka
|