Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2014, 18:12   #5
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Donavan Thormpson

Xain popatrzył , zamrugał swoimi małymi skośnymi oczami i kiwnął głową potakująco. Tymczasem ludzie robili się coraz głośniejsi , żadni rozrywki za zapłacone bilety. Cząsteczki kurzu na sekundę rozświetlały się w blasku podwieszanych lamp mających pokazać bohaterską śmierć w walce z niesprawiedliwością odważnego Gomeza. Jeśli tylko wszystko się uda.

-Radżi się tym zajmie , obiecuje. Wyjść mamy kilka po starości dawnego planu budynku. Otworzę je i zdejmę z nich alarm. Oczywiście po cichu. Może pan iść do nich. Proszę uważać- powiedział Xain mając problem z wymówieniem uważać.

Thormpson ruszył przeciskając się przez masę ludzi. Kiwali mu głową, niektórzy bardziej bogaci, wpływowi. Pojawiło się również kilka pozdrowień od tych mniej ważnych a odurzonych, chemicznie pozbawionych taktu. To stanowiło dla Donavana pewną subtelność , którą umiał tylko naśladować nie będąc w stanie pojąć jej abstrakcji.

Kiedy znalazł się koło łazienek będących na przeciw głównego wejścia wywołał panel HR. Przed jego wzmocnionymi oczami ukazało się proste menu szybkiego wyboru. Dłonie w rękawiczkach skierowały się na obraz z kamer.

Zobaczył. Nagle- zjawisko umysłowe , niejasna forma- uderzenie , zawrót głowy przenikający nierzeczywiście i daleko od głównego rdzenia jaźni. Zachował chłód spojrzenia, nie mógł inaczej. Przed głównym wejściem znajdowało się dwunastu mężczyzn uzbrojonych głównie w karabiny z kontrabandy. Ubrani w czarne dresy w kant i w większości skórzane bluzy z kapturem. Złote kolczyki. Afroamerykanie , imigranci z innych dzielnic próbujący rozciągnąć swoje uliczne wpływy w głąb Chinatown. Niektórzy posiadali bioniczne kończyny , inny endocyware pomagający im wykrzesać więcej możliwości z ciała. Po środku Ridley , palił papierosa setkę w sposób sugerujący wkurwienie. Potężne wydobywające się z każdego pora ciała razem z jego łojem i słonym potem. Miał na sobie ciężką kamizelkę kuloodporną z wkładami z żelu krystalizującego oraz dwa ciężkie pistolety KingKnight M10. Thormpson miał taki sam. Zbieg okoliczności, łudzące podobieństwo. Chyba czekali na rozmowę. Zobaczył przychodzące połączenie od Cho, bramkarza. Obebrał.

-Przed wejściem stoją jakieś typy. Wyglądają na ludzi od Ridleya. Chyba...- zastanowił się przeciągając słowo. Jego angielski stał na o wiele lepszym poziomie od Tsui, ale rozum miał prosty.

-Wiem o tym , stój na pozycji- rzekł Thormpson i rozłączył się, słysząc tylko niewyraźne ''są uzbrojeni''.
Przeszedł koło Cho wchodząc po wytartych schodach. Ten tylko popatrzył z urazą czując się nieużyteczny. Na powierzchni powietrze uderzyło go swoim chłodem i wilgocią z deszczu , który właśnie przerodził się z mżawki w coś intensywniejszego. Ridley wyrzucił papierosa i popatrzył krzywo.

-Oszukałeś mnie białasie. Dwa i pół koła, ten pierdolony Gomez , twoja perełka, miał przegrać. Tak usłyszałem , od Xiana. A więc lecisz ze mną w chuja , bo ty dajesz mi rozkazy. A hierarchia to ważna rzecz , bo sam taką prowadzę. Powiem ci więcej , stoję na jej szczycie. Ro-zu-miesz? - wycelował ciężki pistolet w stronę Thormpsona , bokiem lufy z wyzywającą pozą. Drugą ręką uderzył płasko w powietrze i popatrzył w oczy mężczyzny. Pytanie tylko czy Donavan znał się na zaczepkach?


Andrew Moore, Infoszczur.

Moore był sprytny, nienauczony miejskiej rzeczywistości , ale naturalnie cwany. Zagłuszył męcząca go muzykę i wybrał swój własny kawałek. Wiedział co musi zrobić, podpiąć się pod ich system. Wykonując skomplikowane serię operacji spróbował zmamić naiwne oprogramowanie. Ktoś potrącił go barkiem przechodząc, nie zdenerwowało to Moore`a. Skupiony na swoim zadaniu manipulował widzianymi panelami ładując wybrane programy i zmieniając ich domyślne preferencje. Rozpoczął proces. ENTER.

Złapał oddech i przeczesał grzywkę , czekając w napięciu. Chwila. Potem zawiedzenie, gorzki smak rozchodzący się w sercu i duchu. Niestety próbował podpiąć się pod rzecz nieistniejącą. Walki należały do nielegalnych. Koneksje Thormpsona z zajmującą się tym terenem firmą ochroniarską poszły gładko, mimo wszystko miejsce wciąż świeże nie zostało wyposażone zapewne po części celowo w monitoring w wnętrzu budynku. Wydawało się to mu sensowne , bo liczba potężnych chłopów przypominających tego na wejściu budziła poczucie bezpieczeństwa zmieszane z dyskomfortem.

Nagle zobaczył średniego wzrostu eleganckiego, ale i groźnego mężczyznę z prawie białymi blond włosami. Jego implanty wzrokowe miały różnoraką barwę a krok sprężysty aczkolwiek precyzyjny i dziwnie subtelny , patrząc na siłę z jaką szedł. Chwila zastanowienia zajęła Moore`owi znacznie więcej niż przeciętnemu człowiekowi, miał ciągle nieco zjarany mózg choć od kiedy tak dużo nie palił wszystko powoli wracało do normy , której prawie nie znał. W końcu skojarzył fakty znalezione w sieci jeszcze przed spotkaniem. Ktoś opisał tego Thompsona , jego wygląd, dyskutowano o nim mówiąc o jego wybiciu się w szarej strefie. Potem moderator usunął wiadomości podpisując na czerwono ''konfident, gaduła bana wyłapuje''. A więc główna głowa w tym przybytku , szefostwo, a facet wyglądał na silnie zafrasowanego , idącego do nagłego wydarzenia. Zastanawiająca sprawa , szczególnie dla kogoś kto zajmował się nagrywaniem. Jeśli wychodził poza główną strefę podziemia Moore będzie mógł znowu wejść online. Należało się zastanowić czy nie zostać przewrotnie paparazzo.
 
Pinn jest offline