Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2014, 18:26   #16
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Dołączył ponownie do orszaku tuż przed wjazdem do wioski. Nawet widok schludnej osady, rozpromienionej blaskiem słońca, nie był w stanie wypogodzić jego ponurego oblicza...

Baron traktował mieszkańców z wyraźną pogardą. Biczownikowi nie podobały się słowa wygłaszane przez arystokratę. Znamionowały całkowite zepsucie tego człowieka.Grzech pychy razem ze ślepym pragnieniem bogactwa i nieposkromionymi żądzami ostatecznie pieczętował los nieszczęśnika. Kiedy dokończy swego nędznego żywota zostanie na wieki potępiony...

Przyglądał się grupie otaczającej starca. Nie dziwiły go wypisane na ich twarzach zacięcie i zadzierżystość. To było ich terytorium, na które wtargnął możny pan roszczący sobie wszelkie prawa i grożący batem. Chociaż sam stał po stronie sił barona, był pokornym sługą jedynego władcy - patrona Imperium. Miał świadomość, że może zostać wystawiony na próbę...

Kiedy wszedł do stodoły i ujrzał ciało dziewczyny zrozumiał, że Sigmar posyła kolejne ostrzeżenie. Daje Rotenstadtowi szansę na ocalenie duszy, odwrót ze źle obranej drogi... Ale baron nie widzi znaków i nie słyszy głosu rozsądku. Zagłusza go ryk nienawiści...
Wrzawa i poruszenie nie zaskoczyły fanatyka. Spodziewał się tego, bo wcześniej zauważył szacunek jaki drużyna okazywała mędrcowi. Zagrodził drogę najbliższemu z napastników, zasłonił puklerzem, gotów odepchnąć agresora. Prawą dłoń oparł przy rękojeści morgenszterna. Walczył z pokusą, by dobyć broni, wiedział, że gdy to nastąpi poleje się niewinna krew... Szczęściem autorytet starca zażegnał konflikt...

Kiedy podstępny doradca kusił szlachcica swym spaczonym językiem, Eusebio nie miał wątpliwości, że baron okaże słabość i ulegnie tym namowom...

***

Popołudnie spędził na przeglądzie rynsztunku. Nie było tego wiele. Znoszona skórzana kurta, morgensztern i wysłużony puklerz. Miał jeszcze zdobyczną kuszę, niestety bez pocisków. Nie chciał rzucać się na oczy młodej kwatermistrzyni. Wyczuwał, że jego obecność nie będzie sprzyjać ważnemu zadaniu z którym dziewczyna musiała się uporać przed zmierzchem. Wybrał więc miejscowego kowala...
W kuźni gorące, rozbuchane powietrze niemal pozbawiło go oddechu. Kowal uwijał się jak w ukropie. Miejscowi patrzyli na nowoprzybyłego jak na dziwadło... Żar odbijał się na metalowej obręczy wieńczącej skronie biczownika, odblask płomieni wił się na ogniwach zwisających zeń łańcuszków.
- Potrzebuję kilku grotów... - zaczął Eusebio - zapłacę ci za twoją pracę...

***

Nie ucztował z kompanią, nie był w nastroju. Jak zawsze. Samotność mu jednak nie dokuczała. Wyciągnął nadpaloną księgę "Słowo Sigmara' w oprawie ze srebrnymi okuciami. Odczytał kilka wersetów. - Okażmy skruchę! - zawołał donośnie. - Żałujmy za grzechy! To może być nasza ostatnia noc na ziemi! Dwa księżyce wkrótce zabarwią się szkarłatem! Mgła spłynie znad zapomnianych kurhanów... Czaszka uśmiechnie się do nas pustymi oczodołami! Jutro groby dla nas wszystkich! - Eusebio zaśmiał się szyderczo i złowróżbnie.
Spojrzał na Christoffa siedzącego w otoczeniu swych popleczników. Jest ślepy, nie widząc, że prowadzą go ku wiecznemu zatraceniu... - pomyślał gorliwiec, modląc się w duchu, by nigdy nie pobłądzić, nie dać się omamić podszeptom chaosu...

***

Patrzył na las niczym na obietnicę. Poskręcane konary i gałęzie pochylały się zapraszająco... Przysporzy chwały swemu bogowi, stając śmiało przeciwko złu. Nie odczuwał zimna, tylko podniecenie zbliżającą się walką. Ona była ofiarą. Nie miało nawet znaczenia czy będzie zwycięska. Jeśli polegnie spełni tym samym wolę swego patrona. Odejdzie jako zwycięzca, a jeśli spłynie na niego łaska Sigmara, nagrodę za swą wierną służbę odbierze w zaświatach...
 
Deszatie jest offline