Black Lab - This Night
Mieli być zgraną grupą? Mieli współpracować? Ciekawe... Biorąc pod uwagę zróżnicowanie charakterków i ogólnie całe zamieszenia na samym początku, Valentina miała raczej sceptyczne podejście do tego wszystkiego... Lepszy świat? Dobre. A czy utopie nie miały być właśnie tym lepszym światem? Po co jej rodzina brała udział w konstruowaniu jednej z nich, skoro podobno był jakiś inny 'lepszy świat'. Pomijając typowy odruch potępienia tych, którzy źle mówili o tym temacie... Była z tym zbyt głęboko związana emocjonalnie. Cóż się dziwić, wychowała się w takich, a nie innych realiach. Nie przysłuchiwała się jakoś specjalnie rozmowom. Pogrążyła się w swoim umyśle.
"Czy ja tu aby na pewno powinnam być? Przecież wystawię się jak na widelcu, jeśli to co będziemy robić zwróci uwagę NOR. No a wtedy w stu procentach czeka mnie los kogoś, kto zdradził rodzinę, a nie jedynie się rozchorował..."
Z zamyślenia wyrwały ją słowa pani major. Valentina uniosła brwi spoglądając na nią. Nie można było ocenić co wyraża jej mina, przez chustkę, ale w oczach raczej miała coś pomiędzy obojętnością, a niedowierzaniem. Zastanawiała się też nad tą maszyną, o której rozmawiali. Czy skoro byli w posiadaniu czegoś takiego, to mieli też bronie, które mogłyby zaszkodzić Utopiom? Czy nie powinna czegoś z tym fantem zrobić? Potrząsnęła się w duchu. Nie miała zamiaru wkupywać się w swój stary świat.
-
Może i wiesz jak to wygląda z zewnątrz, ale nie masz pojęcia przez co przechodzę.
Odezwała się chłodno, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Docierało do niej bowiem, że nie będzie lekarstwa, że będzie musiała sobie z tym radzić i żyć. Cóż, miała tu znaleźć dla siebie lepsze miejsce. Może gdyby dała sobie chwilę na ułożenie wszystkiego w głowie, to pozwoliła by sobie na 'nowy start'. Póki co jednak biła się z myślami i zaczynała się robić kąśliwa jak podrażniony szerszeń. Na tekst Lindholm'a nawet nie zareagowała. Zerknęła tylko na niego, po czym znów westchnęła. Nie dopuszczała nawet do głowy myśli, że mogłaby się z tymi ludźmi dogadać, bo jak na razie nadal stawiała się po drugiej stronie szklanej szyby, którą sama tworzyła we własnej głowie. Słuchała natomiast o tym, że dzięki tej kuli przeniosą się w inne miejsce. I szczerze, wzrósł w niej niepokój. Aż się poruszyła niespokojnie. Nie ufała magii, ani chorym na nią osobom. Sama ledwo opanowała nieco te zdolności, które posiadała. Przyglądała się teraz kuli, a nie osobom tutaj zebranym. Gdzieś po drodze zerknęła też na pana, który zrobił im trochę zamieszania wcześniej. Po dłuższym czasie zaczęło ją to zastanawiać, skąd miał informację, o tym 'tajnym' spotkaniu, no i właściwie kim był. Proponowała by go zabić, a teraz, po tych kilku godzinach, była po prostu ciekawa. Co do całego tego dnia, był to chyba jeden z najdziwniejszych dni, który przytrafił jej się w ciągu kilku miesięcy, pomijając ten, gdy dostała liścik. Odgarnęła włosy do tyłu, bo jakiś niesforny kosmyk drażnił ją w okolicy skroni. Nie ruszyła się ze swojej pozycji widokowej, dobrze jej się siedziało, trochę wyżej. Nie była też póki co głodna...