Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2014, 00:59   #22
LORD KOKOS
 
LORD KOKOS's Avatar
 
Reputacja: 1 LORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znany
Marco Devreux
Tleo przytaknął Marco z głupią miną, może faktycznie rozpędził się z tym "przyjmowaniem ofert", może by jeszcze się próbował wytłumaczyć, ale zdał sobie sprawę, że to bez sensu, że Marco mu tego nie zapamięta.
Karczmarz podbiegł, dał co się Marcowi zapragnęło (alkohol i drewnianą kobiałkę suszonych jabłek) i z uśmiechem przyjął od niego pare miedziaków.
- A zatem chodźmy. - Tleo rozpromienił się nieśmiało - Wszystko ci z Oltterem opowiemy.
Krasnolud potwierdzająco kiwnął głową.

***

Mżyło. Niespecjalnie, ale czuło się tę wilgoć. Przyjemną lub nieprzyjemną zależy od gustu. Mgła nie przeszkadzała. To co najważniejsze się normalnie widziało, jeśli zaś było się wielbicielem dalekiego krajobrazu, a w dodatku był niecierpliwy no to... Miał spory problem.
Ustronnym miejscem okazała się być kapliczka bardzo niedaleko wsi, na początku leśnej ścieżki. Nikt tu rano nie zaglądał, wszyscy na polach. Kapliczka była skromną kamienną wieżyczką z wyrytą niewyraźnie literą "Z". Z jak Zidor... Chociaż widać, że jest przerobioną na rzecz wyższych celów politycznych wersją z typowej kolorowej kapliczki Latoświata.
Krasnolud pod wpływem ciśniętej w pierś mocy pochodzenia niewiadomego zaczął rytmicznie podrygiwać, kończąc taneczny rytuał szybkim rykiem radości.
- Ciszej Oltter. - syknął Tleo - To kapliczka Zidora, nie Latoświata, uspokój tedy swe drygiwacze.
- Przebacz, Tleo ino samo mię jakoś tak wzięło.
- Wróćmy do sprawy, panie Marco. - spojrzał na Devraux'a - Korillouk jak wspominałem to bujda, wykorzystana przez nas do tego by wieśniacy się od nas odesrali podczas gdy my będziemy gromadzić siły, ogólnie rehabilitować się po ostatnich niefortunnych batach.
- Co nas tak sprało, spytacie pewnie, a? - wtrącił nagle Oltter
- Ano na pewno nie Korillouk. - Tleo uśmiechnął się półgębkiem - Nim to rozwinę, wiedzcie że chyba tylko dlatego że macie konia i kuszę zwracam się do was. Otóż - odchrząknął robiąc parę kroków tak by zbliżyć się do kapliczki by się o nią oprzeć wygodnie - z racji tego, że jesteśmy awanturnikami, to znajdujemy przeróżnej maści roboty, zlecenia. Życie jak życie. Przeważnie chodziło o sprzątnięcie jakiejś bandy, wytłuczenie uciążliwych futrzaków no i niekiedy potworów. Miasto, z którego jechaliśmy, czyli Heżlunga, gdzie nas już dobrze niektóre osoby poznały.
- Nie podejrzewaliśmy, że aż tak... - wtrącił ponownie krasnolud, taki taki współnarrator - I że takie osoby...
- Tak, kto by się spodziewał. - Tleo spoważniał nagle, było widać w jego oczach powrót do tych wydarzeń, dlatego przez pewien czas wydawały się martwe - Otóż w Heżlundze zatrudnił nas sam namiestnik Jacques'a Melipque'a, Jean Derro. Zszokowało nas to, zmiotło z nóg można rzec. Rzekł, że nas zna, ufa nam i chciałby prosić o przysługę.
- Zgodziliśmy się bez wahania, jak te durnie. - wtrącił krasnolud poraz ten, jeszcze jeden i jeszcze raz
- A tu chodziło o potwora.
- Koszmarną nocną zmorę. - wzdrygnął się Oltter
- Myślimy... No dobrze, czemu nie, potwór nie potwór wszystko utłuczemy.
- Mówiłm: jak te durnie. - Oltter pokręci głową prychając z niedowierzaniem na własną głupotę i nierozważność
- Krótko - postanowił ostro Tleo, rozdrażniony swą niepewnością - Wychędożył nas jak chciał. Daliśmy się zaskoczyć. A potem ciągnęły się za nami te wszystkie błędy, przez co maszkarze było łatwiej. Patrząc na twoje wyposażenie, wróciła we mnie nadzieja. A wiemy gdzie jej legowisko, a czasu jeszcze jest, także zdążylibyśmy przywlec jej łeb namiestnikowi. Tym razem to my zaskoczymy sukinsyna.
- Na pohybel skurwysynom! - Oltter zatańczył wokół kapliczki
- Zaniechaj, Olt u diabła rechotliwych swawoli. Chcę mieć spokój. Korillouk to nie jest, jeno Nocna Zmora, tak to nazwaliśmy, nie napada nikogo, żyje sobie w ruinach i nikomu nie wadzi.
- Poza namiestnikiem. - dodał krasnolud diametralnie poważniejąc
 
LORD KOKOS jest offline