Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2014, 14:58   #41
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Niepokojąca cisza przerywana jedynie cichym cykaniem i posykiwaniem podwieszonych pod sufitem lamp otulała ją ciasnym kokonem nie pozwalając na wykonanie najmniejszego nawet ruchu.

Czy dzwoniąc na policję podała adres, powiedziała, co się dzieje? Nie była w stanie przypomnieć sobie, co właściwie zdążyła przekazać dyspozytorce nim jej telefon stracił zasięg. Złośliwość rzeczy martwych – pomyślała i jej myśli zaczęły niebezpiecznie krążyć wokół tego słowa. Martwych…

Nie wiedziała ile czasu stała w tym ciemnym, hipnotyzującym miganiem świetlówek korytarzu. Korytarzu z mnóstwem drzwi, za którymi mogły się kryć najgorsze koszmary.
To księgarnia, tu są tylko książki – przekonywała się w myślach. Nic to jednak nie dawało. Wyobraźnia podsuwała jej makabryczne sceny, postacie i przedmioty, kryjące się za każdymi drzwiami. Były tam średniowieczne narzędzia tortur, strzykawki z brudnymi igłami, chude, zakrwawione psy walczące o jakieś przygniłe truchło, rosły, łysy mężczyzna w lateksowym stroju trzymający w dłoni skórzany pejcz. Za jednymi z tych drzwi leżało też na pewno martwe ciało Laury Szczęściary.

Sparaliżowana strachem wcisnęła się w kąt. I wtedy drzwi ustąpiły. Wpadła do księgarni przewracając się na podłogę. Upadek sprawił, że wyrwała się z przerażającego transu. Wstała szybko bojąc się, że zostanie zaraz trafiona kulą szaleńca, który strzelał do zakapturzonych postaci.
W księgarni nie było jednak ani wariata z pistoletem, klientów czy pracowników. Annabell stanęła jak wryta. Księgarnia wyglądała tak, jakby od co najmniej pięćdziesięciu lat nikt tu nie zaglądał. Farba na ścianach łuszczyła się paskudnie, plakaty, które były do niej przyklejone pożółkły i zaczęły się odklejać. Na suficie widać było długie, głębokie pęknięcie. Książki były stare i zniszczone. Tysiące podartych, zrzuconych na podłogę tomów. Niektóre stały jeszcze na uginających się pod ich ciężarem półkach wyglądających tak, jakby najmniejszy podmuch wiatru mógłby je przewrócić i połamać.
Widok zdemolowanego pomieszczenie i zniszczonych książek nie był jednak najgorszy. W miejscy, w którym tak niedawni siedziała rozdając autografy stały drewniane pale, do których przywiązani byli ludzie w podartych szatach przypominający owych dziwnych mnichów, którzy znaleźli się w księgarni w czasie jej spotkania z fanami, i którzy zostali ofiarami szaleńca z bronią. Nie, nie byli to ludzie a przerażające szkielety wpatrujące się w nią pustymi oczodołami.

Annebell puściła się biegiem do drzwi wejściowych księgarni.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline