Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2014, 17:30   #8
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Andrew Moore .

Okazja zajarzyła się co prawda powoli , ale kiedy już rozświetliła motywację Moora wprawiła go momentalnie do akcji. Mijał coraz bardziej zatłoczone wnętrze podziemia, patrząc na otoczenie bystrym wzrokiem, jakby nadal nadawał. Nie pominął naprawdę ślicznej kobiety u boku jakiegoś przerośniętego brodacza , kobieta zachęcająco przeczesała włosy ręką a Moore poczuł się natychmiastowo jakoś lżej na duchu. Zaraz jednak powrócił do śledzenia tego Thompsona , właściciela i organizatora jak wszystko wskazywało. Gość zatrzymał się przed łazienkami i widocznie władał hiperrzeczywistością , choć co robi pozostawało zagadką. Moore nie zamierzał łamać jego bariery by tylko zgadnąć co pilnie wstukuje. W końcu właściciel wyszedł głównym wejściem. Schody w górę , zatłoczone raczej wchodzącymi , któż chciał w końcu opuszczać walkę. Muzyka coraz bardziej przytłumiona , co Moore uznał za dobrą wieść, wielki ochroniarz patrzący na kolejkę.

Infoman jakoś ominął tłustego ogra , idąc prosto w górę za coraz bardziej zdeterminowanym Thompsonem. Kiedy ten otworzył drzwi poczuł łagodne smagnięcie wiatru , odświeżające w całej niemiłej woni piwnicy. Deszcz dudnił. Pozostawało ruszyć za celem; znów był online.

Donavan Thormpson.

Spokój, oczy zdeterminowane, oddech cichy- dziwny organiczny odruch ciała. Moknące ciało, ich ciała , wszystkich zebranych mężczyzn. Po prawej wizytorki jego przedstawienia, stoją na brukowanej alejce obok budynku przestraszone całą sytuacją. Rozpoznały go , pobudziły się całym wydarzeniem. Nastolatka, która nie powinna tu być poruszyła ustami w znak ''o kurwa'' a jej koleżanka , nieco starsza, szarpnęła ją za rękaw puchowej kurtki w ,której pierwsza trzymała purpurową parasolkę. Słowa, tylko one mogły powstrzymać wylot rakietowo napędzanych ołowianych pocisków.

- Jeżeli stoisz na szczycie hierarchii, to powinieneś kurwa wiedzieć, jak się załatwia interesy. Przyprowadzanie tej uzbrojonej bandy pod drzwi mego klubu nie służy interesom i dobrze powinieneś o tym wiedzieć. Opuść broń, odpraw ludzi i porozmawiaj ze mną jak cywilizowany człowiek, człowiek interesu. Zapraszam do mojego biura, wszystko omówimy i zapewniam cię, że wszystko się wyjaśni.

Ridley popatrzył i opuścił broń, nie od razu , wstyd musiał przebić się przez jego przerośnięte, zawadiackie ego. KingKnight M10, takie jak jego, tyle , że dwa zdjęły go z linii strzału wskazując na popękane płytki chodnikowe. Na twarzy czarnego pojawiło się rozgoryczenie, ale przekaz zrozumiał. Odprawił chłopaków kiwnięciem ręki, ci ruszyli do zaparkowanych czarnych landroverów.

Thormpson poczuł coś co nazywało się satysfakcją, przyjemność , pobudzającą i dającą zarazem wytchnienie. Nagle zobaczył przed sobą tego całego DJ`a z długą zaczesaną na bok czarną grzywkę , która wygładziła się i opadła pod wpływem spadających kropel. Na jego twarzy jawiło się zdziwienie , które szybko przemieniło się w przerażenie. Podstawowe ludzkie emocje.

Moore.

Kolejne komentarze pojawiały się w jego polu wzroku, podniecone tekstowe krzyki. Czarny wysoki mężczyzna z złotymi kolczykami , w kamizelce kuloodpornej z topornym pistoletem. Pistolet wycelowany, prosto w nieświadomego Thompsona. Dwukolorowe oczy białego prawie albinotycznego mężczyzny , martwe z cieniem jakiejś pewności siebie, choć ogólnym wrażeniem czuło się martwość mimiki jak po botoksie. Moore dzisiaj nie palił, umysł miał w miarę czysty, tylko cieszenie się chwilą mordu gangstera wstrzymywało spust. 115 widzów.


Inicjatywa:

1.Brilchan.
2.Wojan/Ridley.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 13-01-2014 o 12:00.
Pinn jest offline