Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2014, 13:27   #195
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Guadelupe wcale taką wsią to nie było. Zaludnione zapewne przez kilka tysięcy mieszkańców, stanowiło ostatnią większą osadę przed pobliskim łańcuchem górskim, ciągnącym się od północnego wschodu i kończącego niedaleko, gdy zakręcało i łączyło się z innym, równoległym. Ich jednak obchodziło teraz zupełnie co innego, a mianowicie - uniknięcie ewentualnego pościgu. Świadków zdarzenia było dużo, lecz ilu wiedziało co tak naprawdę się wydarzyło? A tłumaczenie dlaczego posiada się karabin maszynowy z granatnikiem nigdy nie należało do przyjemnych.

Na drodze do miasteczka minęły ich dwa pędzące na sygnale radiowozy, nie zwalniając nawet. Pożar jednego z samochodów osiągnął właśnie szczyt swoich możliwości. Widoczny z daleka, wraz ze słupem czarnego dymu, bardzo przyciągał uwagę. Straż pożarna musiała pewnie dojechać z innego miasta, o ile ktokolwiek ją już wezwał. Wjechali między pierwsze domy, zgodnie z propozycją Marco nie zatrzymali się jednak na terenie zabudowanym, mijając go i kontynuując jazdę krajową dwudziestką. Szosa była wąska, faktycznie kręta i pięła się prawie bez przerwy do góry, przynajmniej na tym odcinku. Nie za bardzo było także gdzie zjechać na bok.

JP trwała w swoim półprzytomnym stanie bez ruchu. Tej możliwości pozbawiony został także Buck. Mimo, że wielki, to może dostał jakąś końską dawkę, lub środek nie był uzależniony od wielkości organizmu. Pozostał świadomy, co jeszcze bardziej mogło zirytować. Poczuł bowiem, że cygaro wypada z odrętwiałych ust i dość upokarzająco ląduje pomiędzy nogami. Zdążyło nawet przyczernić materiał obicia siedzenia, zanim zauważyła je Paula i przełożyła w bezpieczne miejsce.

Wreszcie po kilku następnych minutach trafili na niewielką, polną drogę. Dookoła było sporo niskiej roślinności, lecz znacznie więcej pastwisk, łąk i pól. Las majaczył gdzieś daleko i nie wydawało się, żeby było ich w okolicy więcej. Wycięto je pewnie co najmniej ze sto lat temu. Nie była to więc najlepsza kryjówka, nie zapowiadało się też, by po drodze znalazła się lepsza.
Na szczęście przynajmniej JP i Kazinski powoli dochodzili do siebie, odzyskując władzę nad członkami, chociaż jeszcze niepełną to i tak świadczącą o tym, że użyty środek miał porazić ich tylko na chwilę i nie spodziewano się z ich strony poważnego oporu.

 
Sekal jest offline