Ivo spojrzał na dziewczynę z góry. Wydął wargi i beznamiętnie przypatrywał się Bożence. Wydawał się taki butny, wyniosły, pełen pogardy, aż... aż nienaturalny. Chwilę to trwało, poczym na jego twarzy zagościł spontaniczny, szeroki i urzekająco szczery uśmiech. – Masz mała – Ivo zaśmiał się ze swojego żartu, patrząc na Bożenkę, która najwyraźniej przez chwilę naprawdę myślała że może być on na nią zły. Podał papierosa, poczym sięgnął po „ogień”. – Wzięła byś się za siebie mała. No wiesz... trzeba mieć dystans do siebie. Do swojej pracy i w ogóle – mówiąc to spoglądał na Grubszą Panią, która w odpowiedzi piorunowała go wzrokiem, coś paplając pod nosem – Ty też powinnaś. Daj se dystans i zacznij wszystko jak trzeba. – Ivo... - dziewczynie wyraźnie było nie w smak poruszanie Tego tematu. – Już dobrze, dobrze. Ja tak tylko mówię co myślę. Gdyby wszystko było takie proste... – Ivo zamyślił się – A właśnie. Ktoś o Ciebie pytał – O mnie? Kto? – Informacja wydała się nawet ciekawa. Może bardziej zaskakująca. – Nie wiem. Jakiś facet. Bogacz. Uważaj na takich. Zresztą Mira pewnie coś wie. Ja muszę jechać. No to cześć
__________________ To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce. |