Lucas "Książe" Lang - wytworny sługa
"Książe" słuchał z uwagą dyskusji ludzi bardziej obytych w lesie. Tak naprawdę to miał cichutką nadzieję, że któryś powie, że sam załatwi sprawę i ich nie potrzebuje. To byłoby bardzo miłe z jego strony. No ale... Niee... Nie godziło się tak samego towarzysza zostawiać... Lucas zawstydził się własnych myśli. Lucasowi można było zarzucić wiele rzeczy jesli chodzi o walkę bo wyśmienitym wojownikiem na pewno nie był a i nawet do przeciętnej mu równać było trudno. Ale jego niepodważalnym atutem na pewno była obowiązkowość i lojalność wobec ich malutkiego oddziałku. Najchętniej więc wykpił by się z tej całej wojaczki i bohatersko pilnował jakiegoś pieca w cieple ale sumienie nie pozwalało mu zostawić towarzyszy na pastwe nie wiadomo czego. - Dobra chłopy nie ma co tu stać i gadać. Weźmy co nam nam wspaniałomyślny sołtys użyczy i chodźma ratować małego. Na miejscu się obaczy co i jak. I czy to w ogóle niedźwiedź. Naradzić możem sie po drodze, kawałek jest. - miał nadzieję, że to niedźwiedź. No bo... Jak jakowy poczwar? Przełknął ślinę nerwowo na samą myśl. Pomysł by zostać i naważyć reszcie strawy nagle wydał mu się wprost wyśniony! No ale... Służba nie drużba... Zebrał się do drogi i ruszył w stronę swojego wierzchowca. Pomysł by to własnie on został i oświetlał teren też był całkiem niezły. |