Jakert dalsza kłótnię młodzieniaszków uznał za zabawną i nie słuchając jej dalej starał się wypatrzeć ów śmieszka z tylnych rzędów. Tym razem panosząc się na koniu chciał spytać tegoż co go tak rozbawiło w mowie jego sołtysa. Człowieka którego powinien mieć w poważaniu jeśli nie chce skończyć marnie. Starał się mówić podwyzszonym tonem atak aby gawiedź go słyszała. |