Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2014, 22:57   #20
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Lucas "Książe" Lang - wytworny sługa



Lucas był całkiem zadowolony ze współpracy jaką wykazywali miejscowi, zwłaszcza sołtys. Co do instrumentów zabrał tylko piszczałki bo głośne i małe były to i dźwigać nie trzeba dużo i miejsca nie zajmowały. Bębenek mógł komuś z kolegów ustąpić. Rohatynę przyjął bez mrugnięcia okiem, zupełnie jakby Hrabia w każdej wiosce miał zwyczaj takie zostawiać. Skąd by nie była teraz przydała się jak znalazł. - Zaprawdę widzę, że zacni tu i poczciwi ludzie do pomocy strużom hrabiego skorzy. - pochwalił ich zachowanie. Nic go to nie kosztowało a wolał z nimi dobrze żyć bo nie wiadomo kiedy człek przyjaciół będzie potrzebował.


Rochatynę przyjął od sołtysa tak samo jak łuczywa i olej. Porozdzielał tak by każdy choć przy siodle miał jedną. Ze smarkami poszło mu trochę gorzej. A właściwie nadspodziewanie dobrze: gadali jak najęci czasem nawet jeden strzelił tego czy drugiego ale gadali co nie miara. Książę odczekał punktu kulminacyjnego jakim było udzielenie się wokalnie ładniejszej części rodziny Dora po czym przerwał ich kłótnie. - Panowie, nie podoba mi się wasze zachowanie. Przypominam, że rozmawiacie z wysłannikiem Hrabiego. - rzekł nauczycielskim tonem jaki podpatrzył u korepetytorów w dworku. Dał im chwilę na przetrawienie tej treści i uspokojenie się. - A ponadto jesteśmy mężczyznami i nie godzi nam się niewiast płoszyć. - dodał z lekką naganą wymownie wskazując głową w stronę zemdlonej niewiasty i płaczącej dziewczynki.


- A teraz mam do was pytanie. Czy z tamtej jaskini jest inne wyjście? Czy Dor mógł wyjść innym wyjściem takim które dajmy na to jest za małe dla dorosłych? - był tego ciekaw. Po drodze mógł spytać Kulawego ale wolał mieć dwa źródła informacji. Jeśli byłoby jakieś drugie wyjście, nawet małe, dużo by to zmieniało w ich i zaginionego chłopaka sytuacji. Teraz gdy przykuł ich uwagę spytał jeszcze raz. - No i jak to niedźwiedź i dym z pyska? Wszyscy wiedzą, że niedźwiedzie nie mają dymu w pyskach. Więc jakże to tak? To był niedźwiedź i miał ten dym czy jak to było? - na tym pytaniu mu naprawdę zależało i patrzył na chłopców z uwagą. Chciał by mu powiedzieli co widzieli a nie co im się zdawało, że wypada powiedzieć. (Przekonywanie i przerwanie kłótni)


Po przepytywaniu i sołtysa i smyków podszedł do Jakerta. Zręsztą widział, że ten idzie wprost na niego to chyba też coś chciał. - Macie, mości Jakercie, ty chyba będziesz wiedział jak najlepiej tego użyć. - i wręczył mu otrzymaną rochatynę. Następnie wysłuchał co ma do powiedzenia większy mężczyzna. Kiwał głową ze zrozumieniem ale mu nie przerywał. - Jakercie, zróbmy jak prawisz bo mądrość i doświadczenie słychać w twych słowach. Ale najpierw sprawdźmy czy to na pewno niedźwiedź. I czy jest sam. Czy może... To coś innego. - słowa chłopców wzmogły w nim podejrzliwość jaką miał od początku wyprawy. Co prawda to tylko kilku smyków no ale... Zresztą nawet niedźwiedź zdawał mu się nie lada wyzwaniem. Najchętniej wolałby by do tej pory już sobie poszedł.
 
Pipboy79 jest offline