Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2014, 18:55   #202
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
W miarę jak adrenalina spadała Marco zaczął zastanawiać się w co właściwie się wpakował. To miało być ciche śledztwo, potem jedna szybka akcja i po sprawie. Tymczasem mieli już na głowie policję i Los Fumadores. Na szczęście tamci raczej nie znali jego nazwiska. Holofon był na anonimową kartę, ale potencjalnie mogli do niego dojść przez tablice rejestracyjne, jeśli spisali je w Neivie, zanim je zamazał. Powinien był ukraść jakiś wóz na tą wyprawę, zamiast jechać swoim. Kolumbijczyk mądry po szkodzie, jak to mówią. Teraz pozostawało mieć nadzieję, że go nie zidentyfikują, a jeśli nawet to nie zaryzykują otwartej wojny z silniejszym pchając się w ramach zemsty na terytorium Kartelu Caqueza. El Robot był bezwzględnym świrem, lecz lubił mieć wyłączność na zabijanie swych ludzi. Jeśli się nad tym zastanowić konflikt z Los Fumadores był jednak nieunikniony. Kartel robił miliardowe interesy z jankeskimi korporacjami i powszechnie wykorzystywał wszczepy. Dla nawiedzonych eko-nacjonalistów z Los Fumadores był naturalnym wrogiem, podobnie jak oni dla Kartelu rosnącą w siłę konkurencją, proszącą się o pokazową rozwałkę. Coś wisiało w powietrzu i dostrzegał to nawet hotelarz w Neivie, który ich ostrzegał. Marco był w tej grze tylko pionkiem, próbującym ugrać coś dla siebie.

Spojrzał na siedzącą obok Sue. Dziewczyna wyglądała na rozstrzęsioną, choć nic nie mówiła.
- Pierwszy raz strzelałaś do ludzi, chica? - Zapytał.

***

Gdy zjechali z drogi Ruiz wysiadł z auta i napił się łyka mrożonej green tea, która zdążyła niestety zrobić się ciepła.

- Doświadczyliście już słynnej kolumbijskiej gościnności - uśmiechnął się szeroko do rozprostowujących kości jankesów - czas na faunę i florę. Uważajcie na pierdolone węże.

Włożył do Arasaki nowy magazynek i położył ją przy siedzeniu kierowcy. Następnie wyjął z bagażnika maczetę i poszedł z nią ku drodze. Butem zatarł ślady kół i rozrzucił na nich kilka ściętych gałęzi. Gdy wrócił do auta zakleił brązową taśmą klejącą dziury po kulach w szybie i karoserii. Zajrzał pod maskę i upewnił się, że z silnikiem wszystko w porządku. Z pomocą śrubokręta zamienił miejscami kilka cyfr i liter na tablicach rejestracyjnych SUV-a, po czym ponownie wymazał je błotem, bo to z Neivy już się kruszyło. Po zjechaniu z drogi dół auta był cały ubłocony, więc wyglądało to naturalnie. Następnie Ruiz zabrał się za tablice Chevroleta. Dopiero gdy skończył, oparł się o maskę i zapalił papierosa.

- Policja nie lubi zapuszczać się w dzicz - powiedział. - Na poletkach w dżungli uprawia się kokę a dalej na południe spore tereny kontroluje piąte pokolenie partyzantów z FARC. Z tej ścieżki jak widać też ktoś korzysta, więc nie biwakujmy tu długo. Pójdę popatrzeć z ukrycia na drogę, a jak w ciągu pół godziny nie przejedzie policja, to ruszamy dalej. Jeśli przejadą, zaczekamy aż wrócą. Wy w tym czasie zastanówcie się czy jedziemy najpierw śladem srajtaśmy z hotelu czy GPS-a. Optowałbym za tym drugim, bo jak widać ucieka.
 
Bounty jest offline