Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2014, 10:22   #4
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Braxton zaczynał mieć już powoli dosyć wenusjańskiej gościny. Konflikt z przełożonym od początku latał mu koło dupy, ale dowódca ich grupy chyba traktował to ambicjonalnie i sprawiał, że się nie nudzili. Nie wiedzieć kiedy Rusty z „irytującego” płynnie zmienił stan na „wkurwiający”. Biegali, skakali, pływali, czołgali się i strzelali. Przez większość część czasu strzelano również do nich. Nie były to wymarzone „wakacje na Wenus”. Konował miał cholernie mało czasu na eksperymenty co niebanalnie odbijało się na jego humorze. Adaptował się jednak do nowych warunków i po prostu zarzucił część projektów, a skupił się na tych, które mógł badać w plenerze. Cóż, zawsze był raczej praktykiem. By zwiększyć ilość wolnego czasu logicznie doszedł do wniosku, że zrobi to kosztem snu. Pomimo szlabanu na zaopatrzenie udało mu się osiągnąć sukcesy. Nie musiał włazić w dupę kwatermistrzom Weilanda skoro pod ręką miał prawie nieograniczone zaopatrzenie. W wenusjańskiej dżungli rosło wszystko co było mu potrzebne. Po kilku eksperymentach udało mu się wydestylować specyfik, który pozwolił mu wydłużyć aktywność dobową. Drobną niedogodnością okazał się fakt, że osiwiał przez to i wyglądał jak żwawy stulatek. Nie było to coś czym by się przejmował i zdziwił się wielce gdy spotkał się z odmową, gdy próbował „poczęstować” specyfikiem resztę Teamu Six.

Wzmożone treningi miały też dobra stronę. Zauważył, że jego krew poddana ciągłej presji i wysiłkowi fizycznemu również się adaptowała. Ubolewał, że nie może zrobić pełnych testów laboratoryjnych więc zaczął prowadzić pilne obserwacje i robić notatki. Zauważył, że największe postępy czyni po treningach z Kenshiro. Coż, mishimczyk nigdy nie dawał mu taryfy ulgowej, a nic nie działa bardziej dopingująco niż fakt, że duży koleś zaraz przypieprzy ci kijem w głowę. Ból jest najlepszym nauczycielem. Wprawdzie ani razu nie udało mu się wygrać, ale nie ustawał w wysiłkach. Wręcz przeciwnie. Po jakimś czasie zauważył, że siniaki mniej bolą i potrafi już dostrzec z której strony oberwał.

Rozkaz wylotu na Merkurego zastał go podczas ćwiczeń. Jakby była w ogóle inna możliwość. Tak jak wszyscy w drużynie powitał go z ekscytacją, choć jak zwykle nie dał tego po sobie poznać. Proste – „Dżungla jest fajna, ale teraz będziemy się opalali. Fajnie.” – Wystarczyło za cały przekaz. Nie wiele trwało i wysłano ich cywilnym transportem na Lunę. Po raz pierwszy znaleźli się poza wszędobylskim monitoringiem wojskowym. Wprawdzie w bazie udawało mu się oszukiwać kamery, ale nigdy nie miał pewności kto ich podsłuchuje. Tutaj to co innego. Raz w tygodniu sprawdzał wszystkie granty zespołu na obecność pluskiew i nie zapomniał zrobić tego przed odlotem. Czekając właśnie na Lunie na pokładzie cywilnego promu poczuł się odrobinę bardziej wyluzowany. Rozparł się na fotelu, przeczesał włosy, które ostatnio zaczął przycinać krócej i wypalił.

- Tak sobie myślałem ostatnio i chyba muszę się z wami czymś podzielić. Pamiętacie naszego nieodżałowanego Soloniusa? To tak sobie dodałem dwa do dwóch i wychodzi mi, że nasz kochany opiekun Simon to jego brat. Nie taki zakonny lecz w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. – Zawiesił głos na chwilę. – Wiecie co to znaczy. Facet nie odpuści nam pewnie nigdy.

Chciał coś jeszcze dodać lecz przerwało mu przybycie kolejnego członka drużyny. Właściwie kandydata na członka bo żeby zostać częścią teamu trzeba było wrócić z akacji, a tam różne rzeczy się zdarzały.

„Kurde, myślałem, że będą nas szpiegować jakoś sprytniej. Super nowoczesne urządzenia szpiegujące, może cyber-szczury lub jeszcze lepiej. Inteligentne kamery, albo chociaż znikający Mortyfikatorzy. A oni przysłali nam JEGO. Eh, Bractwo faktycznie jest konserwatywne.”

- Ty, Sara. Twój nowy chłopak chyba załatwił nam posiłki. Fajnie. Te czubki od mrocznej harmonii zawsze strzelają najpierw do braciszków. Tylko jak nam znowu jakiś zginie to całkiem spieprzymy sobie statystyki. Eh, żołnierz to zawsze ma przesrane.

Uznał to za koniec dyskusji. Demonstracyjnie nasunął ciemne okulary na oczy, wywalił nogi na siedzenie przed sobą i udawał , że śpi.
 
malkawiasz jest offline