Wątek: Łowca
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2014, 12:19   #2
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy ekran zgasł, na ciemnej tafli zostało słabe odbicie Jeffa. Mimo trzydziestu dwóch lat – w większości przeżytych w trybie, który trudno było by uznać za najzdrowszy – wciąż mógłby z powodzeniem posłużyć studentkom sztuk pięknych do nauki anatomii. Trzymał formę. Sam, bez wspomagania, z determinacją godną olimpijczyka z dawnych czasów.
Potrzebował tego. W robocie i tak w ogóle.
Uśmiechnął się cierpko do odwróconej wersji gwieździstego sztandaru z własnego podkoszulka. „...O'er the land of the free and the home of the brave..." Ta... Jasne. Odwalać zwykłe, oficjalne fuchy z operacyjnymi i całą biurokracją to też żaden honor, ale "zlecenia poufne" brał od C-T z organicznym obrzydzeniem. Tyle że jak nie on, to ktoś na pewno. Bez mrugnięcia okiem.

Wrócił do drążka i zaliczył ostatnią serię podciągnięć. Potem wziął nieśpieszny prysznic i, mimo wszystko rozbawiony myślą o studentkach, ogolił się pierwszy raz od trzech czy czterech dni.
Nigdy nie wiadomo, co takim młodym artystkom siedzi w główkach, ale gdyby zaprezentował się im w luźnych łachach, to pewnie nie zapadłby głęboko w pamięć. Szczupłych, może trochę drapieżnych twarzy nawet w tym mieście widywało się jeszcze całkiem sporo.
Ściemniałe od wilgoci, dość krótko ścięte włosy, przeczesał tylko palcami i zostawił w spokoju. Odpowiednia fryzura starcza normalnemu facetowi na prawie całe życia. A Jeff miał właśnie taką .

Jeszcze z łazienki wywołał plan Warren. Zanim znalazł czyste gacie, podyktował komputerowi adres Kim Lao, do numeru budynku dodając szczęśliwą podobno siódemkę. Potem przełączył na obraz z satelity, obejrzał pobieżnie okolicę, wreszcie odbył trochę chaotyczny wirtualny spacer, notując w pamięci co ciekawsze szczegóły, w tym rozmieszczenie widocznych kamer. Zatrzymał przed małą knajpką, skuloną za rogiem dwie przecznice dalej, i tak zostawił na parę minut.
W tym czasie wyciągnął z kieszeni płaszcza i rzucił na łóżko paczuszkę, na którą wymienił uznaniową premię, wypłaconą sobie samemu u pazernego urzędniczyny. Gibson kręcił na te kilka fiolek nosem, ale ostatecznie uległ prostej ekonomii. Mniejsza o to, ile na tym zarobił, ważne, że zawartość paczuszki była pewna. Mimo to musiała na bliższe zapoznanie zaczekać, bo znieczulenie się przed robotą, choćby najłatwiejszą, byłoby bezdenną głupotą. Lepiej pocierpieć trochę przez nadmiar wrażeń, niż zdecydowanie bardziej dlatego, że przegapiło się jakiś drobiazg. W rodzaju kliknięcia bezpiecznika na przykład.

Tak samo, jak z reguły lepiej mieć pod ręką adekwatne do sytuacji narzędzia, choć wzmianka o możliwej obstawie to trochę za mało, żeby bez opamiętania obwieszać się sprzętem. Zwłaszcza jeśli i tak nie da się zaplanować niczego poza ostrożnym zwiadem, a samą ręką też potrafi się zdziałać całkiem sporo. Nie warto jednak być w tych sprawach zbyt ortodoksyjnym.
Sprawdził amunicję w krótkim, mocnym rewolwerze, do kieszeni wsunął trzy dodatkowe wianuszki, w tym dwa ozdobione gustownymi literkami „AP”. Pod ciepłą bluzę z kapturem założył lekką kamizelkę, ale tak naprawdę nie miał przy sobie skarbów, których lekki paranoik nie mógłby wziąć na wieczorny spacer. No, może poza wiązką solidnych opasek, w zamyśle służących do spinania kabli. Nikt nie jest doskonały.

Po wyjściu uzbroił cichy alarm, podpięty bezpośrednio do holo i zszedł schodami. W lustrzankach ustawił na razie wysoki poziom filtrowania. Okoliczne neony znał aż za dobrze, zresztą do Warren miał kawał drogi. W taryfie podał adres tamtej małej knajpki. Jeszcze nie jadł obiadu.
 
Betterman jest offline