Brann aż oczy wytrzeszczył, gdy dojrzał podeszwy wielkich stóp na nieodległej wyspie. Oblizał bezwiednie wargi. W końcu wymamrotał do towarzyszy.
- Co to? Kto to jest? Ciekawość mnie zżera? Ino zerknę, jeśli pozwolicie?
Na przekór zdrowemu rozsądkowi, tropiciel ruszył przez toń wody w kierunku łże-olbrzyma. Nie byłby poszukiwaczem przygód, gdyby nie zbadał zagadki kryjącej się w mroku. |