Zatrzymała samochód, wyłączyła silnik. Przez dobre pół minuty siedziała jeszcze w tej samej pozycji, przetrawiając wszystko co się zdarzyło i co zdarzyć jeszcze mogło. Spojrzała na mapę satelitarną i migający punkcik namiaru GPS, przekazując towarzyszom informację o tym, że się zatrzymał w Puerto Rico. Dopiero wtedy oderwała dłonie od kierownicy, otworzyła drzwi i wyszła. Powietrze było świeże, ostre. No i było o wiele chłodniej niż w Neivie. Wzięła kilka głębokich oddechów, szybko powracając do siebie. Dzika natura zawsze dodawała jej otuchy, choć takich miejsc na świecie było coraz mniej.
Marco i JP zaczęli sprawdzać i modyfikować ich samochody, Paula zamiast tego rozprostowała kości, przyglądając się lokalnym widokom. Odezwała się jak skończyli, kierując swoje słowa głównie do przewodnika. - Ostatnie wydarzenie pokazało, że chyba też powinnam mieć jakąś broń. Jesteś w stanie załatwić jakiś pistolet w tych miejscowościach po tej stronie gór? Jeśli nie to zatrzymałabym się po na tyle dużą torbę, bym mogła trzymać w niej złożony karabin. Przestałam ufać twoim rodakom, przykro mi.
Uśmiechnęła się kwaśno, spoglądając w stronę drogi. Spokój powrócił na jej oblicze. - Zgadzam się, że sprawdzenie najpierw namiaru będzie lepszym pomysłem. Zanim odjedzie naprawdę daleko. JP, będziesz w stanie prowadzić?
Wolała się upewnić, choć ruchliwość młodszej koleżanki wydawała się to potwierdzać. Poza tym postanowiła zaufać Marco, w końcu to on posiadał największą wiedzę o swoim kraju i zachowaniach służb porządkowych. Paula zetknęła się z nimi tylko pobieżnie podczas swojego poprzedniego pobytu - z ojcem odwiedzali zwykle miejsca bardzo nielicznie zamieszkane, gdzie służb było mało, a najczęściej wcale. |