Kompania wybrała przywódcę i znów ruszyła w drogę.
Drakko szybko doszedł do siebie i zaczął iść o własnych siłach. Wbijł ponury wzrok w Urszaka, po czym zrównał się z nim krokiem i zwrócił szeptem: - Jeśli uderzyłeś mnie, żeby przejąć stery, to było to wybitnie nieuczciwe i niegodne wojownika. - Na jego twarzy zagościł pogardliwy grymas. - A jeśli chciałeś po prostu przerwać nasze "wybory", to wypadało pamiętać, że to ork się na mnie rzucił. Zawsze też mogłeś po prostu nie uznać władzy, a nie zabierać ją tym, którzy jej chcieli. - dodał obrażony.
Mocno obity Morkgrub musiał znosić hańbę bycia niesionym przez trolla. Razem przedstawiali mizerny widok, jakby uciekali po przegranej bitwie.
Noc powoli zmieniała się w dzień i z mroku wyłaniał się równie smętny krajobraz. Po obu stronach z drogi ciągnęły się łany martwych, namokłych po zimie chwastów. Od czasu do czasu mijali zgliszcza osad, z rzadka względnie nienaruszone budowle. Tylko nikła zieleń tuż przy ziemi świadczyła o tym, że zbliża się wiosna. Jak okiem sięgnąć nie było żywego ducha i to dodawało dezerterom otuchy. Nie byli jednak w stanie iść dzień i noc. Koło południa zatrzymali się wreszcie w zrujnowanym młynie przy wąskiej rzeczce. Zjedli część racji i ustalili kto pierwszy trzyma straż.
Odpoczynek przebiegał bez zakłóceń i dopiero gdy znów zaczynało zmierzchać usłyszeli coś niepokojącego. Dobrze znany dźwięk, który towarzyszył im od dawna. Ujadanie wilków.
Ostatnio edytowane przez Quelnatham : 25-01-2014 o 20:28.
|