Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2014, 19:57   #6
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Prawie na pewno zagram (jeżeli wulkan nie wybuchnie czy cuś).

Jedno pytanie mianowicie czy starcia będą wyglądały jak w Toporku? Rzut na k100 kto więcej i k20 na inicjatywę +/- bonus z umiejek, sytuacji i różnych dodatków (błogosławieństw)?

Był już psychopatyczny upadły elfi mag, wampirzy sierżant tak bardzo sierżantowski jak tylko można oraz prosty rębajło w świecie przesiąkniętym techniką. To może teraz ludź żak? Podobny trochę do jednego żaka z pewnej książki fantasy. Ale tylko trochę. Może nawet miłośnik pieśni miłosnych Amadeusza (dzięki którym łatwiej było zdobyć niewieścią przychylność) jak i pijackich ryczanych kawałków do których akomponiowało się kuflem piwa. Pochodzący z jednego z starszych szlacheckich rodów Morkoth pół krwii Arkanijczyk.

Chociaż jak to piszę to może pirat albo "marines". Wypadałoby w końcu zagrać kimś powiązanym z morzem.

I jednak padło na odgrzanie starego konceptu. Młody i arogancki awanturnik specjalizujący się w walce dwurakiem i rozwiązywania nieporozumień za pomocą pięści. A u dołu krótki opis postaci:

Drzwi karczmy otworzyły się z hukiem. Do środka wpadło dwie postacie. Ludzkie. Z grubsza...
Pierwszy na pierwszy rzut oka wyglądał na człowieka jednak dość nietuzinkowego. Mierzył z dwa metry i tylko co poniektórzy przedstawiciele "zielonych" ras mogli patrzeć na niego z góry. Mimo to posturą daleki był od orka. Jak go kiedyś jego przyjaciel określił "skrzyżowanie patyczaka i tchórzofretki". Faktycznie nie był szczupły czy nawet chudy, był wychudzony jakby od dłuższego czasu rzadko się żywił. Na grzbiet narzucony miał czarno-czerwony płaszcz, na szyi wisior z jakimś kamieniem szlachetnym a na plecach miecz. Broń ta zasługiwała na oddzielny opis. Na wysokość dorównywała niejednemu krasnoludowi a goblina przewyższała. Zdecydowanie była ciężka i walka nią wymagała nie tylko dużej wprawy a i siły. W głowicy była pusta przestrzeń jakby kiedyś był w nią wprawiony jakiś klejnot a środek jelca został ukształtowany w upiorną paszczę. Ricasso było raczej ozdobne niż użytkowe, skośne linie zbiegające tam gdzie zaczynała się zastawa. Większość osób preferujących ten rodzaj oręża czyli landsknechci i rycerstwo mniej lub bardziej się opancerzało. Przybysz nie nosił nie tylko napierśnika a nawet kolczugi. Dodając do tego iż swój oręż nosił bez wyraźnego zmęczenia czy obciążenia cała ta persona wyglądała poniekąd groteskowo.

Młodzik obrzucił wnętrze karczmy zaczepnym spojrzeniem i zaraz głośno zwrócił się do karczmarza.
- Gospodarzu! Piwa i strawy dla naszej dwójki. A żwawo to może na dłużej zostaniemy w Twym przybytku!
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 20-01-2014 o 19:27.
Szarlej jest offline