Z radością wysiadł z samochodu i rozprostował kości. Wszystkie stawy strzelały mu, jakby go łamali kołem. - Jedzmy za GPS. - dołączył się do reszty. - Obyśmy tylko sami nie ganiali jakieś kozicy. -
Słysząc słowa Pauli, sięgnął pod kurtkę po Glocka. Podał go dziewczynie, razem z kaburą i zapasowymi magazynkami. Pistolet nie był mały, ale w jego dłoniach wyglądał jak zabawka. Dla dziewczyny będzie w sam raz a w końcu mogą znowu znaleźć się razem pod obstrzałem, więc warto, żeby powalała nie tylko uśmiechem. - Masz, puki nie załatwisz sobie czegoś swojego. -
Zaciągnął się mocno cygarem i wydmuchał kłąb dymu tak duży, że wprawny Indianin mógłby nadać za jego pomocą pół książki telefonicznej. - Nie ma to jak zdrowe, górskie, świeże powietrze... - |