Visenya w końcu doszła do siebie, chwilę po tym gdy stwory zniknęły już w toni podziemnego jeziorka. Podeszła kawałek bliżej i zobaczyła, że coś lśni na dnie owej sadzawki. Było to kilka pięknych klejnotów, najwidoczniej pozostałości po wcześniejszych świadkach. Tylko tyle z nich pozostało. Woda bardzo dokładnie oszlifowała kamienie. Teraz cudownie lśniły w dłoniach dziewczyny.
Visenya nie potrafiła ukryć uśmiechu na ten widok. Słuchała jeszcze chwilę wcześniej słów Silvadara. Teraz wyciągnęła do niego rękę i odpowiedziała.
-Właśnie po to to robimy, dokładnie po to! To dokąd teraz?!-Pomimo iż dopiero co dziewczyna była w kiepskim stanie, teraz wyraźnie miała masę sił do dalszej podróży.