Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2014, 14:11   #14
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Niespodziewanie monotonię przerwał donośny, przeraźliwy krzyk. Sith znał dokładnie ten ton. Wyrażał mniej więcej “O boże, więc tak to wygląda od środka?”. Czyżby zaczęła się już ostra rywalizacja między adeptami? Mimo nakazu oddania broni? Nie jego problem, i tak nikt nie zadawałby sobie trudu by w takich warunkach zmieniać schronienie, niemal niemożliwym było orientować się w terenie, a to mogło zabić. Jego rozmyślania obalił zaraz jeden z adeptów. Wyraźnie pobudzony, mimo że dość szczelnie ukryty pod ubraniami zadawał się dość solidnie odczuć burzę. Widząc Slashera pokazał otwarte dłonie na znak że nie ma broni, mimo to młodzieniec poznał że tamten nie potrzebuje jej by kogoś zabić.
-Wybacz, ale tam jest strasznie przesrana sprawa.
Rzucił tonem wyjaśnienia, a na potwierdzenie wydarła się kolejna osoba, tym razem wyrażając swoja głęboką dezaprobatę w dość wulgarnych słowach.
-Powiedz że nie oddałeś broni...
-Oczywiście, że nie - skłamał spokojnie - Aż taki głupi nie jestem…
Mężczyzna sprawiał wrażenie niebezpiecznego. Starając się ignorować burzę piaskową Slasher wstał zwracając się w kierunku rozmówcy. Jednocześnie do bólu wysilił swoją zdolność wyczuwania mocy. Kimkolwiek był ten tu zawsze mógł mieć partnera, który skoczy Derrisowi na plecy. Należało więc zachować ostrożność.
Slasher bez trudu wyczuł w nim silną emanację ciemnej strony i kipiące uczucia. Zdawało się że coś podsyca w nim energię, z chwili na chwilę skupiał wokół siebie coraz więcej energii, zupełnie jakby szykował się do starcia. Uczucie niepewności znikało ustępując miejsca gniewowi i złości. Wyczulenie się na echo mocy sprawiło że uwaga Slashera poleciała za skałę, tam skąd przybył nieznajomy. Mieszanina gniewu, strachu, bólu i cierpienia wrzała tam, a on poczuł właśnie jak gaśnie czyjeś życie. Pierwszy raz tak dokładnie i dogłębnie mógł odczuć tę chwilę. Zapadł by się w kontemplację gdyby nie niepokojący towarzysz.
-To dawaj mi ją, albo sam zajmij się tym czymś.Jakiś stwór wypadł na naszą grupę z burzy piaskowej.
Nie mieli czasu na dokładniejsze opisy, dla obu było to jasne. Pierwszym co przychodziło do głowy były tuk’ata, drapieżniki zamieszkujące tę planetę, one jednak polowały w stadach.
-”Zajmij się tym czymś”? - prychnął Slasher - Zapomniałeś poprosić dumny człowieku. - wzruszył ramionami - To nie moja sprawa. Co z tego, że nie macie broni. Macie moc. Brońcie się.
Osłaniając jedną ręką twarz przed lewitującym piaskiem Slasher stał odprężony i czujny, gotowy natychmiast zareagować gdyby Sith zdecydował się na atak. Ostrożność jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła.
Slasher poczuł że zbliża się atak. Sith zareagował gwałtownie, jakby cały czas tylko czekał na tę chwilę, Derris poczuł tylko impuls, smagniecie mocy, którą tamten zbierał cały czas. Jeśli to wszystko na co go stać, to żal było cokolwiek powiedzieć. Przeciwnik cisnął mocą uskakując w piruecie zniknął za piaskową zasłoną. Zaraz jednak Slasher zdał sobie sprawę że nie on był celem ataku, coś wielkiego opadało na niego pozostawiając mu tylko ułamki sekund na reakcję.
Slasher zareagował momentalnie. Padając w przyklęk usztywnił dłoń i pchnął palcami ustawionymi niczym ostrze. Celował we wrażliwe miejsce ciała tajemniczego napastnika, które podsunęła mu przed oczy umiejętność wyczuwania mocy. Istniała pewna szansa, że przeciwnik nie był osłonięty zbroją ani naturalnym pancerzem. Tak czy inaczej Slasher nie mógł sobie pozwolić na długą walkę na terenie zasypywanym burzą piaskową. To starcie trzeba było rozstrzygnąć natychmiast.
Każdy ułamek sekundy był na wagę życia. Mimo trudności w ocenie jakich nastręczała pogoda momentalnie dało się wyczuć słaby punkt ofiary. Atak z góry dawał przewagę zaskoczenia, ale odsłaniał też wiele wrażliwych miejsc. Szybko usztywniona poza miała pomóc w przyjęciu impetu, niewiele to da jeśli dojdzie do szamotaniny dlatego pierwszy cios miał być zabójczy. Z następną chwilą zwierz już wpadał na młodego Sitha. Długie łapy z pazurami leciały wprost na głowę adepta. Mógł nie dożyć zadania swojego ciosu.
Wyćwiczonym manewrem skręcił się i zbił nadchodzący cios dalej, od siebie, jednocześnie pociągnął uderzenie i z łokcia uderzył w krtań zwierzęcia.
Uderzony w gardło napastnik zacharczał wściekle, zatoczył się. Przez chwilę był bezradny, rozpaczliwie starając się wciągnąć powietrze do płuc, ale Slasher nie miał zamiaru dać mu na to czasu. Jednym ruchem dopadł przeciwnika i mocnym kopniakiem zbił go z nóg. Zwierz upadł.
I wstał jednym płynnym ruchem zupełnie jakby zamiast nóg miał stalowe sprężyny. Warcząc wyciągnął długie łapy próbując sięgnąć przeciwnika pazurami, Slasher przewidując atak wykręcił piruet wychodząc poz zasięg. Błąd. Stwór był myśliwym, lubił atakować niespodziewanie, wykonywać doskoki i odskoki. Cofając się Slasher dał mu okazję do włożenia w ciosy większej siły. Niedobrze.
Potwór zaatakował dziko tnąc pazurami. Tym razem nie dał się zwieść piruetom, dwukrotnie jego pazury nakreśliły krwawiące rany na piersi Slashera. Ale próbując rozorać Sithowi gardło wychylił się odrobinę za mocno na ułamek sekundy tracąc równowagę.
Młody Sith momentalnie dostrzegł swoją szansę. Usztywniając dłoń ciął kantem w gardło wroga i, gdy ten się pochylił, uderzył go kolanem w pysk. Mocno. Nawet bardzo mocno. Głowa zgiętej w pół bestii odskoczyła do tyłu tak gwałtownie, że kręgi nie wytrzymały. Rozległ się suchy trzask pękających kości i koniec. Zwierz zwalił się bezwładnie na ziemię.
Slasher jeszcze przez chwilę stał władczo nad powalonym wrogiem pozwalając by adrenalina wyparowała ze stygnących mięśni. Wokół niego szalała burza piaskowa, on zaś wrócił pod osłonę głazu i, sięgnąwszy do plecaka, wydobył pakiet medyczny, co prędzej rozrywając go zębami. Już po chwili jego rany były opatrzone, a Slasherowi pozostało tylko ponownie schronić się przed burzą. Wiedział, że nie będzie już mógł sobie pozwolić na zaśnięcie. Nie, gdy w pobliżu czaiły się bestie.
Otwarta rana na w takiej wichurze mogła oznaczać tylko jedno. W jednej chwili w rozcięcie wbił się piach odcinając dostęp do rany, samoistnie zatamował krwawienie. Stanowił jednak problem, nawet przy użyciu pakietu medycznego i częściowym oczyszczeniu rany nie dało się w pełni usunąć zakażenia. Było by jednak absurdem gdyby Sith miał polegnąć z powodu takiej śmiesznej rany. Ból towarzyszył, ale nie stanowił zagrożenia. Raczej pobudzał i wyostrzał zmysły.
Bez problemu wyczuł jak nieznajomy Sith obserwował go stojąc obok. Nawet jeśli nie widział walki, sam fakt że u nóg Slashera leżała bestia mówił dość. Derris parsknął śmiechem. Jeśli były tu osoby nie zdolne do poradzenia sobie z takim zagrożeniem mistrzowie mieli rację że wypuścili swoje zwierzaczki. Nauka tych idiotów byłaby stratą czasu. W końcu został sam, tamten bezimienny koleś go zostawił. Slasher już zaczynał wyrabiać sobie autorytet, dobrze.
Kolejne chwile mijały jednak spokojnie, nie atakował żaden kolejny zwierz. Walka rozgrzała go i wyzwoliła adrenalinę, a co istotne ból. Derris instynktownie wykorzystywał go by się ogrzewać późnymi nocami, rozpalał go do nienawiści co pozwoliło mu bez problemów przetrwać mroźną noc.
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 16-01-2014 o 14:19.
Jaśmin jest offline