Dominic
Schodzę na dół i staje koło drzwi wejściowych. – Nigdzie tym gównem nie jadę. – Wołam do reszty w samochodzie – Chcecie to jedźcie, jeśli dam rade i będzie to jeszcze możliwe spotkamy się w hotelu, jeśli nie to już nie będę się musiał żadnym gównem przejmować. – Cofam się do wewnątrz, siadam na schodach. Zmieniam prowizoryczny opatrunek na nodze na ostatnie kawałki materiału jakie mi jeszcze zostały i wychodzę z budynku.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |