Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2014, 20:20   #38
Raist2
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Grupa w końcu dotarła do obozowiska. A raczej małego ogniska na skraju lasu. Było ono tak zmyślnie zbudowane by ciepło w większości padało tylko w jedną stronę. Przy obozowisku spał Tienszan. Czarnowłosy podkładał właśnie do ogniska.
Gilbert i Nemet zdali krótki raport: o tym że zostali zatrzymani przez patrol, dlatego się spóźnili; oraz o tym, że Akane musiała załatwić jakieś “ważne” sprawy więc stwierdziła że dojedzie później.
- Phi. - Prychnął Garet. - Jakby podroż do lasu była zwykłą przechadzką. Gdy tam wejdziemy ślad po nas zniknie. Nie ma szans by mogła dołączyć “później”. - stwierdził z lekką kpiną.
Nemet nie ukrywała swojego zadowolenia oraz zrozumienia do słów elfa.
Garet jako pierwszy za proponował że stanie na warcie. A raczej po prostu tak zdecydował nie angażując się w rozmowę na ten temat. Ukradkiem również przyglądał się Lawi. Pewnie był zadowolony z jej bezpieczeństwa. Pewnie, bo nie było tego po nim widać.
Noc zapadła. Wszyscy zmęczeni podróżą zasnęli. Pozostał tylko samotny elf.

****

Znów tam był, znów widział krew tryskającą na wszystkie strony, znów czół strach. Bitwa rozpoczęła się na dobre, siły wroga były nie ugięte, nie znające strachu i litości. Lecz obrońcy też nie odpuszczali… nie mogli, jeśli by zawiedli, wiele istnień było by zagrożonych.
Tienszan, niespełna 20 letni mężczyzna stał na środku pola bitwy dzierżąc miecz w ręce, jego nogi już nie drżały, dźwięki bitwy w około nie docierały do niego, zachowywał się tak jakby znalazł się tu przed chwilą, jakby nie wiedział gdzie jest. Kiedy się odwrócił, ot tak po prostu nie wiedząc nawet że się odwraca, zauważył nagle jednego z wojowników wroga nadbiegającego w jego stronę, młody chłopak nie wiedząc co ma robić zaczął się wycofywać tyłem, nie zauważył jednego z ciał pod swoimi nogami i się o nie potknął, przeciwnik chciał go ciąć. Tienszan nie chciał umierać, był na to za młody, zasłonił się ręką przed ciosem jakby miało mu to w czymś pomóc , jakby jego rękę nie dało się przeciąć i mogła ona go uratować przed śmiercią, lecz nic się nie stało, cios nie nadszedł.
- Wstawaj! Nie pora na leżenie! Weź się w garść i walcz!
To był Argem, jego nauczyciel, stał nad nim a przed nim leżało ciało człowieka który chciał zabić Tienszana.
- Nie po to cię szkoliłem żebyś teraz leżał jak małe dziecko i płakał!
Tienszan podniósł się, odnalazł swój miecz i stanął w pozycji gotowej do walki.
- Od razu lepiej. A teraz idź i broń świątyni.
I Argem ruszył dalej w pole, a w młodego pustynnika wstąpiła nowa siła, mógł dalej walczyć.
Bitwa ciągnęła się i ciągnęła, zdawało się że trwa od samego początku czasu. Siły wroga malały ale z każdym zabitym, ich zaciekłość rosła, a obrońców też ubywało. W pewnym momencie Tienszan zobaczył jak dwóch przeciwników zabija jego nauczyciela, tego było już dla niego za wiele, upuścił broń na ziemię i zaczął uciekać w stronę świątyni.
Kiedy do niej wbiegł i schował się w jej wnętrzu, wszystkie odgłosy ucichły, było tu cicho, nie naturalnie cicho.
“Chodź tuuu.” usłyszał cicho w głowie, “Choodź, mogę ci pomóc”
- Kim jesteś? - młodzieniec rozejrzał się dookoła.
“Kimś kto może ci pomóc, jestem Twoim przyjacielem. Chooodź, choodź.”
I poszedł, bezwiednie, nie było już świątyni, nie było bitwy na zewnątrz, nie było nic prócz głosu. Doszedł w końcu do okrągłego piedestału na którym spoczywała, mała, czarna kryształowa kula. “Taak, chodź mogę ci pomóc.”
- Ale jak?
“Mogę ci pomóc pokonać twoich wrogów, wszystkich. Uciszę ich, już nie będzie krzyków, nie będzie bólu ani strachu.”
- Co mam zrobić?
“Weź mię. Weź i użyj”
I Tienszan wziął kulę, a kula wzięła jego.
“Hahahaha! Tak. Nareszcie po tysiącu lat!”
- Nie, Ty jesteś…..
“Tak. A Ty jesteś moim naczyniem.”
- Ale miałeś mi pomóc.
“Ooo tak. I pomogę.”
I nastała ciemność. Tienszana już nie było, była tylko ciemność…..
Tienszan obudził się z niemym krzykiem na ustach. Jego aura już zmalała, ból głowy się zmniejszył, już nie był nie do zniesienia. Rozejrzał się w koło gdzie jest. Zauważył drużynę śpiącą przy ognisku, a po drugiej stronie zobaczył las. Podniósł rękę do głowy i odwrócił wzrok, napotkał wzrok Gareta. Widocznie to on miał stać na warcie teraz.
- Zły sen? - zapytał elf spoglądając to na Tienszana to na Lawię.
Sen Elfki był spokojny. Może dlatego że czarnowłosy siedział przy niej. Przebudzony wojownik widział jak ręka elfa oddala się od głowy towarzyszki. Dlaczego? Jej włosy były ugładzone. Sam jednak elf nie skomentował swoich czynów. Powstał jedynie,by przykucnąć przy ognisku i dorzucić trochę chrustu.
- Można tak powiedzieć. Gdzie jesteśmy i co się stało?
- Straciłeś przytomność? - Stwierdził elf jakby próbując sobie przypomnieć, albo ująć to w słowa. - ... gdy zbliżyliśmy się do lasu. Przeniosłem cię na miejsce zbiórki. Jak widzisz mamy już noc.
- Tak? Ostatnie co pamiętam to to jak dotarliśmy na skraj lasu. A potem nic. Ile czasu minęło?
- Będzie z pół dnia. Od lasu i ze 2 godziny jak reszta przybyła. - Elf uważnie przyglądał się ręce wojownika.
Jego spojrzenie nie uszło uwadze Tienszana, wyglądała normalnie. schował ją jakby nigdy nic za plecami, niby chciał poprawić swoją pozycję.
- Co jest? Co się tak przyglądasz?
- Gdy zbliżyliśmy się do lasu widziałem coś znajomego. A przy najmniej coś podobnego.
Wojownik zmarszczył brwi, zdawał się robić wrażenie zaciekawionego i zaniepokojonego jednocześnie.
- Co widziałeś?
- Dziwną moc. - stwierdził krótko - Dziwną ale podobna do czegoś z przeszłości.
Pustynnik przymknął oczy, podniósł się, popatrzył na śpiących towarzyszy i dookoła.
- Może chodź dalej, na bok. - po czym odszedł kawałek.
Garet ruszył za nim, widocznie rozumiał że jego towarzysz nie chciał rozmawiać o takich rzeczach jeśli ktoś postronny może to usłyszeć.
- Możesz teraz powiedzieć dokładniej co widziałeś? Albo jak to chociaż wyglądało?
- Wyglądało jak węże. Czarna aura na ręce. Nie żeby mnie to intrygowało. Wolał bym jednak wiedzieć z kim podróżuje. Sam rozumiesz...
Tienszan zamknął oczy, spojrzał na swoją lewą rękę po czym zaczął zdejmować bandaż. To co Elf zobaczył pod bandażami wprawiło go w lekkie zdziwienie. Nie było pod nim rany jak na samym początku sądził, jego ręka była czarna, tylko w niektórych miejscach jeszcze wyglądała normalnie.
- To… To pamiątka po moim błędzie… i nie tylko po nim. - powiedział cicho - Mam w sobie pewien byt którego chce się pozbyć, właśnie dlatego chcę się dostać do Kitsune, jakiś czas temu słyszałem że mogliby mi pomóc, podobno znają się na klątwach i znają tą istotę. - kiedy to mówił zabandażował z powrotem swoją rękę.
- Byt powiadasz. Więc nie jest tym co kiedyś widziałem. Tamto zdaje się było tylko mocą i miało inną barwę. Wybacz moje dociekania, ale jak bardzo to na ciebie oddziaływuje?
- Przeważnie udaję mi się nad tym panować. Proszę, tylko nie mów o tym nikomu.
- Nic mi w sumie do tego. - Elf wzruszył ramionami - Byle byś frontu nie zmienił. - Odparł podkreślając swoją obojętność na towarzyszy.
Nastała chwila, jakby każdy zbierał swoje myśli. Pierwszym który ją przerwał był Tienszan.
- Ta moc, o której wspominałeś. Mógłbyś mi coś więcej o niej powiedzieć?
- Nie. Nie da się jej już sprawdzić. - Poruszył dłonią jakby chciał coś wytłumaczyć. - To pewne. - Podsumował i spojrzał w niebo. Po chwili milczenia naszła go jednak pewna myśl.
- Może jednak jest ktoś kto powinien pamiętać to lepiej. To dziwne... Właśnie zmierzamy w jego okolice. - Powiedział nie kierując swojej wprost do rozmówcy. Mówił raczej sam do siebie.
 
Raist2 jest offline