Jedno przynajmniej się zgadzało - był tu niedźwiedź. Reszta uparcie pozostawała niewiadoma. Na przykład gdzie był teraz. I czy zeżarł chłopaka, czy też ten ostatni czeka na ratunek wciśnięty w najdalszy załom korytarza, wznosząc modły do wszystkich znanych mu bogów.
- Jako że miś nie zechciał się z nami od razu przywitać, trzeba będzie sprawdzać każdy korytarz po kolei - Axel na głos wypowiedział oczywistą oczywistość. - Jakercie, pójdziesz przodem? - spytał.
- Kto na ochotnika zostaje, by pilnować tyłów? - zadał kolejne pytanie. - Nie sądzę, by nasz niedźwiadek zechciał odpowiednio wcześnie zgłosić swoje przybycie, gdy my będziemy zwiedzać jeden korytarz, a on zechce przyjść z innej części jaskini. |