Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2014, 21:07   #25
LORD KOKOS
 
LORD KOKOS's Avatar
 
Reputacja: 1 LORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znany
Merry Brauxand
Locruett starał się nie dać nic po sobie poznać. Choż na licy śmiech, to w ślepiach żal i rozczarowanie. Nie sprzeczał się z własnymi poglądami. Patrzył na niego długo, aż wreszcie:
- Wybór twój, jest twoim wyborem. - rzekł pocierając palcem koniuszek nosa - Niech i tak będzie. Jutro w "Faltamdu", takiej gospody jakich pełno w Piwowarze. Tam powiedz karczmarzowi "Locruett śpiewa, słowik tańczy, Alihidorokurdamlunokr". - mówił wolno, tak aby Merry zapamiętał, powtórzył jeszcze raz, równie powoli, zerknął na pustą szklankę, którą ściskał mocno, a czego nie zauważył - Przebacz mi mój drogi, ale dłużny mi jesteś, prawda kaucji ni pomocy się nie prosiłeś, bo któż by błagał żałośnie o jałmużnę, ale stało się, taka jest rzeczywistość. Myślę, że u Driganta będzie ci się powodzić. Bywaj, zacny złodzieju. - udał uśmiech, skinął do strażnika by wyprowadził Merry'ego z jego willi - Żyj długo, żyj zdrów, oby tylko. - usłyszał jeszcze nim przekroczył drzwi próg

***

I trafił na powrót, na zatłoczone ulice Piwowaru. Ludzie przeciskali się, a było ich dziś niewyjątkowo dużo. Dało się słyszeć chichot zadowolonych niewiast, rechot mężów niby stęk tura, jakieś przekleństwa, obelgi za niby nieuczciwą grę, generalnie dźwięki zbyt zachłannie nakładały się na siebie by usłyszeć dokładnie wszystko w tym tłocznym mieście rozrywki i rozpusty. Dało się wychwycić ino te bardziej rzucające się do uszu urywki. Nagle podbiegł do niego dzieciak, który najwyraźniej go znał. To dało się odczuć.
- Jasny panie. - rzekł chłopczyk nieśmiało spod płowej czupryny próbując przebić się niewyraźną zielenią zakolorowanymi tęczówkami - Mówił pan... Mówił pan, że... Że się przydam, to ja tego tego chcę, panie... Chcę się przydać, jasny panie. - chłopczyk wyjął z kieszeni dwie złote monety - To nie pana. - dodał i choć chciałzabrzmieć hardo, to nadal był cichy i stłumiony nieśmiałością - T-tylko moje. I co?


Farin Bargo "Król Kuźni"
Tłum wieśniaków zarechotał jednym głosem.
- Sobaka wam się sfajdał do czerepu, brodaty wałachowiązie!? - zakrzyknął dryplas z wielkim sierpem
- Możesz possać fallus wierzcha, kurwo, nie ma przejścia! - dołożył drugi podobnej postury, podobnej bystrości
- Dopóki nie oddadzą nam praw, będziem tu koczować aż do usranej śmierci! - ryknął zarośnięty jegomość z symptaycznie ustawionymi widłami jak pika
- Dobrze gada!
- Tedy se jeszcze poczekacie, panie krasnoludzie!
- Idź wyżerać złoto z ziemi, psie, jak zapłacisz to cię puścimy! - usłyszał Farin, tle że ten ktoś był gdzieś ukryty między kompanami i to dobrze, albo po prostu był większym kurduplem niż on
- Zawrzyć gęby, łapserdaki! - wyszedł spomiędzy nic wąsaty człek dobrej budowy, ale już trochę wiekowy, jakoś ze czterdzieści lat - Król Rostaroth, tak? Macie panie tupet, tak się obnażając swoją królewskością, nie chłopy!?
- Tupet! - ryknął przeciągle jeden
- Sukinsyn, za kogo on się uważa!?
- Jęzor mu udupczyć, co by się oduczył czczego pierdolenia o głupotach, nie!?
- Gówno nas obchodzi kim żeście są!
- W dupie was mamy!
- W rzyć wsadź se ta gadka!
- Spokój! - przerwał wąsaty - Jam jest wójt wsi Lopperk. Skoro ty jesteś królem, to ja to wykorzystam. Stawiam warunek. Albo nam pomożecie, albo zarżniemy was jak kundle, nam to już w zasadzie zajedno, wżdy los niepewny... A króla jeszcze nigdy w życiu żem nie utłukł, chętnie obaczę jakie to uczucie.
- Tylko spróbujcie! - wrzasnął Fellus wyskakując już z bronią w gotowości - Psy chędożone! W liczbie to każdy jeden umi, niech stanie który ze mną sam, a się przekona co to krasnoludzka siła... - złapał oddech, otrząsnął się i dodał głośno mocno i dobitnie - Kurwa!!
- Brodate ryło w pianę, ty wypchany kawałku ściery, nie z tobą rozmawiam a z twoim królem, kurwasz twoja dupa! Zamknij mordę! - oburzył się wójt - Więc, panie królu? Co będzie? Mam gotować pochodnia, czy nam pomożecie, a?
Dystans jaki ich dzielił dało by się pokonać w dwie minuty. Będąc człowiekiem...
 
LORD KOKOS jest offline