Wbite w ścianę sztylety pomknęły w stronę niziołka zatrzymując się ledwie kilka cali przed jego wyciągniętą ręką, a następnie niczym tornado zawirowały w powietrzu i ostentacyjnie wylądowały na swoim miejscu w odsłoniętym pasie Eldona. Uwielbiał popisywać się tą sztuczką, a w szczególności w towarzystwie krasnoluda dla którego cały ten cyrk robił się to coraz bardziej irytujący.
Eldon odgarnął włosy z czoła, po czym rzekł w stronę Yorna z szerokim uśmiechem na twarzy. - Widziałeś to, krasnoludzie? Wszystkie rzuciły się do ucieczki na mój widok! - przechwalał się głośno bard podrzucając w powietrzu jeden ze swych ulubionych noży. - Marne to wyzwanie było, nawet nie zdążyłem się spocić. - krasnolud w odpowiedzi tylko burknął coś niezrozumiałego pod nosem.
···
Niziołek usiadł wygodnie na pobliskim kamieniu ze znudzeniem obserwując zmagania reszty drużyny z kawałkiem drogocennej skały. - Żałosne… - skomentował przyglądając się z troską kobiecie, która rozmawiała ze złotem. Czy oni naprawdę chcieli bawić się w górników? - Zaraz zawalą cały strop na nasze głowy. - rzekł niziołek po chwili krępującej ciszy. - A mówisz, że to ja cyrk odwalam! Chodźmy już, nim komuś stanie się tu krzywda... - Eldon chciał wstać, lecz powstrzymała go ciężka ręka krasnoluda. |