Niezainteresowany znaleziskiem był krasnolud, kompletnie przecząc powszechnie znanej tezie, iż krasnoludy pragną bogactwa i złota ponad wszystko. Liczne najazdy zielonoskórych na jego rodzime strony sprawiały, że obrona punktów wydobycia była konieczna, a to dawało okazję by pozwiedzać i nadziwić się ilości surowca jaki został już wydobyty i nadal czeka spokojnie w kopalniach. Tak malutki i samotnie pozostawiony okaz nie robił na nim najmniejszego wrażenia. Jedynie parsknął na widok Grunalna przymierzającego się do zamachu młotem bojowym. Idiota – pomyślał zasłaniając powierzchnią tarczy siebie i Eldona stojącego obok przed pierwszą salwą odprysków po uderzeniu, odbiły się od metalu z brzdękiem i opadły na ziemie. Światło padające na stworzoną z małych blaszek zbroję Yorna rozpraszało się tańcząc na pobliskich ścianach w postaci niewielkich ogników.
* * *
Szarobrody pokręcił głową i wraz z niziołkiem usiedli na leżących nieopodal większych kamulcach dając odpocząć zmęczonym nogą. Parsknął po raz kolejny, tym razem z powodu łotrzycy przytulonej do ściany. Pokręcił głową. - Masz brudne stopy Eldon – rzekł jakby z wyrzutem. Wyciągnął sporą pajdę chleba i bukłak wypełniony rumem ówcześnie zdejmując i opierając tarczę o kolana w taki sposób, aby dosłownie w chwilę mogła znaleźć się z powrotem w jego ręce. |