Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2014, 12:35   #27
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Kolorki potrafiły namącić ludziom w głowie. Szczególnie te żółtawe, świecące świątecznie i ciepło. Stąd niektórzy podchodzili do ich widoku, szczególnie w naturalnym, skalistym środowisku, z zapałem i euforią, które dla postmaterialnych poglądowo obserwatorów mogły być niepokojące. Wręcz zasługujące na klapsa. Solidnego otrzeźwiającego liścia, który wyrwie zauroczonych ze złotego obłędu.

Vilgax nie był kurtuazyjnym dżentelmenem. Porwał dziewuszkę za koszulę, jakby chwytał niemowlę z kołyski i bezpardonowo zdzielił ją przez pysk. Neth zamrugała niepewnie, jak człek chwiejący się na wątłej granicy między snem i jawą, ale pieczenie policzka i szurające pod tyłkiem kamienie przechyliły szalę na jedną ze stron. Kiedy mnich spacerował już spokojnie w głąb korytarza, przeświadczony o głębokim rozsądku własnej decyzji, dziewczyna motała palcami w kołczanie. Jeden moment i strzała zahuśtała na cięciwie, a jęk zwalnianej linki zaświstał pod sufitem.

Vilgax miał refleks godny pozazdroszczenia. Za to sytuację, w której przyszło mu z niego korzystać już niekoniecznie. Owszem, mnich usłyszał zaśpiew cięciwy, odwrócił się nawet, ale spod linii strzału uskoczyć już nie zdążył. Pocisk szarpnął nim gwałtownie, porwał w tył, przewrócił na jedno kolano. Uderzenie nie było zabójcze, to fakt, ale bark rwał tępym bólem, a krew buzowała pod wyżłobioną raną. Mnich bezceremonialnie wydobył strzałę z ciała i zimnym spojrzeniem powiódł za sprawcą zdradzieckiego ataku.

Neth nie zamierzała się kryć ze swym planem. Łysol widział jak mota kolejną strzałę na łęczysku i mierzy do jego skrwawionej sylwetki. Widział, że tym razem mierzy niechybnie. I trafi. Trafi, by zabić.

Ale to nie było jej dane. Agrad dopadł łuczniczki i wstrzymał jej strzeleckie popisy ściskiem sękatego łapska na drewnie łęczyska. Strzała palnęła w powietrze, ale interwencja khazada skutecznie wymanewrowała jej lot, śląc pocisk gdzieś w wolną od światła niszę bocznego korytarza.
 
Panicz jest offline