Fabius skinął głową na znak, że usłyszał słowa Ashshaba. Asasyn był specjalistę w tego sprawach. warto było mu zawierzyć. Ex-strażnik zarzucił kaptur na głowę i dziarskim krokiem powędrował w ulewę na "Dołek" Autumni.
Szedł prostą drogą, nie kluczył, co i rusz oglądał się za siebie. Dzielnica skąpana w ciemności i deszczu nie nadawała się do romantycznych spacerów dla zakochanych, raczej dla łotrzyków szukających łatwego zarobku.
Toteż Longinus odetchnął z ulgą, gdy dotarł wreszcie do swego ostatniego legalnego miejsca pracy. Parokrotnie uderzył kołatką o odrzwia, by zwrócić na siebie uwagę dyżurnego. - Czego? - zażądał przez drzwi młody głos. Longinus nie rozpoznał strażnika, zapewne był to nowy narybek. Ex-strażnik zaklął bezgłośnie. Ostatniej rzeczy jakiej potrzebował było uwikłanie młodego naiwniaka w swoje sprawy. "No cóż, trudno się mówi" - pomyślał Fabius i splunął w kałużę.
- Wilka złego! - odparł bezczelnie, nieco zeźlony. - Do strażnika Patroxesa mam sprawę. Ma mieć dziś służbę. Umówiony byłem.
Zaległa cisza, lecz już po chwili pojawiła się w wizjerze kaprawa gęba dawnego kamrata. Longinus odetchnął z ulgą. Dojrzał jednak, że młody strażnik przysłuchuje się rozmowie. - Łaziebny - powiedział prosto z mostu, na co Patroxes nieznacznie skinął głową. - Daj mi znać, a przyjdę na randkę z kolegą.
Po chwili już go nie było. |