Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2014, 04:21   #121
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex podrapał się po głowie.
Hmm… Nie wiem. Najlepiej powinien to być ktoś, kto często przebywa blisko gabinetu i mógł podsłuchać jakąś rozmowę. Albo może ktoś, kto ma ważniejszą pozycję w domostwie Simoniusa i może wiedzieć, czemu to nagłe pakowanie się? Hm, zobaczymy, jak już tam dojdziemy. Może ktoś nam wpadnie w oko.

Co do złota, to Veraticus mógł mieć rację. Hallex zgodził się z nim i poszedł poszukać Ashshaba, którego zastał w kuchni, robiącego coś przy garnkach, w których gotowała się trucizna.
Pozdrowienia, Ashshabie. Kupiłem coś dla ciebie ― powiedział, wyciągając zza pazuchy fiolkę z lepkim płynem. ― To w podziękowaniu za twoją wierność. Będziemy też potrzebować dzisiaj twojej pomocy. Najpierw nas odeskortujesz. Potem, w domu człowieka, którego odwiedzimy, rozejrzysz się za służącym, który może coś wiedzieć o zamiarach swojego pana.

Podał Rusanamani buteleczkę i niemalże skrzywił się, myśląc o nim pijącym to świństwo, ale udało mu się powstrzymać. Hallex nienawidził magów na tyle, żeby nie ufać im w niczym, nawet w kwestii mikstur, które według wielu przynoszą dobroczynny efekt, dlatego też kupowanie tych wywarów było dla niego nieco nieprzyjemne… Ale w końcu nie robił tego dla siebie. Potrzebował Ashshaba na nogach, a czy będzie to miało jakiś długotrwały wpływ na jego zdrowie ― albo duszę ― to go nie obchodziło. Zresztą jeśli ktoś był na tyle głupi, żeby dobrowolnie coś takiego pić, zasługiwał pewnie na wszystko, co go dalej spotka.

Mimo to postanowił zaczekać chwilę, aby móc zobaczyć, jak działa podarowany przez niego eliksir. Potem zamierzał pójść do swojego pokoju i wyposażyć się w hełm i tarczę ― nie do końca podzielał optymizmu Veraticusa i wolał być przygotowany na najgorsze.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 14-01-2014 o 04:26.
Yzurmir jest offline  
Stary 16-01-2014, 22:17   #122
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Ashshab +3 ŻYW

Rusanamani bez wahania przyjął buteleczkę od Hallexa. Przyglądnął się jej i potrzepał znajdujący się wewnątrz czerwony płyn. Odkorkował.
- Niech Fahim obdarzy Cię łaskami – powiedział do Thoera. – Wiem, że nie robisz tego z dobrego serca, w którym skrywasz niechęć do mnie. Ale i tak dziękuję.

Po tych słowach przechylił buteleczkę i wypił jej zawartość w dwóch łykach. Skrzywił się lekko i otrząsnął. Hallex nie zauważył żadnych spektakularnych efektów działania eliksiru. Jedynie oczy Ashshaba nabrały blasku, a policzki zaczerwieniły się lekko.


Było już dobrze po północy, gdy we trzech opuszczali Autumnię, kierując się do domu Simoniusa. Nie sprawdziły się czane proroctwa Hallexa i na miejsce dotarli bez przeszkód, jeśli nie liczyć kałuży, w którą wdepnął Fabius, w rezultacie czego miał przemoczone buty.

Odźwierny nie był łaskaw wpuścić ich do wnętrza domu. Musieli czekać na słocie, aż zostaną zaanonsowani. Trwało to długo, zdecydowanie zbyt długo. Jednak w końcu odźwierny uchylił odrzwia i trzej mężczyźni weszli do środka. Pierwsze co rzuciło się im w oczy, to pustka. Domostwo było niemal doszczętnie ogołocone ze sprzętów. Nigdzie nie było śladu, po rozgardiaszu jaki panował u Simoniusa, gdy byli u niego ostatnio.

Wielkie biurko było nadal na swoim miejscu. Simonius odziany w spiesznie nałożoną togę, przyjął ich w gabinecie. Wyglądał na zmęczonego i zaspanego, co nie mogło dziwić, biorąc pod uwagę porę dnia, a raczej nocy.

- Jednak nadal jesteśmy przyjaciółmi – powiedział z wilczym uśmiechem na ustach, gdy zobaczył pieniądze. – Byczek ma zagwarantowane dwie walki pierwszego dnia i trzy drugiego. Pasuje? Mam tylko nadzieję, że dotrwa do trzeciego dnia igrzysk. Na Morthesa! Mam nadzieję, że wygra. Zbyt dużo zainwestowałem w tego osiłka. Rozpuściłem też wieści, że jest czarnym koniem igrzysk. Wielu graczy wyraziło swoje zainteresowanie. W grę wchodzą wielkie pieniądze.

Tymczasem Ashshab pozostał pod drzwiami gabinetu. Obserwował otoczenie, przyglądając się służącym, którzy mimo późnej pory wciąż byli na nogach.
- Łaziebny – powiedział szeptem, gdy dwaj jego towarzysze wyszli ze spotkania z krezusem.
 
xeper jest offline  
Stary 18-01-2014, 18:25   #123
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Fabius skinął głową na znak, że usłyszał słowa Ashshaba. Asasyn był specjalistę w tego sprawach. warto było mu zawierzyć. Ex-strażnik zarzucił kaptur na głowę i dziarskim krokiem powędrował w ulewę na "Dołek" Autumni.
Szedł prostą drogą, nie kluczył, co i rusz oglądał się za siebie. Dzielnica skąpana w ciemności i deszczu nie nadawała się do romantycznych spacerów dla zakochanych, raczej dla łotrzyków szukających łatwego zarobku.

Toteż Longinus odetchnął z ulgą, gdy dotarł wreszcie do swego ostatniego legalnego miejsca pracy. Parokrotnie uderzył kołatką o odrzwia, by zwrócić na siebie uwagę dyżurnego.

- Czego? - zażądał przez drzwi młody głos. Longinus nie rozpoznał strażnika, zapewne był to nowy narybek. Ex-strażnik zaklął bezgłośnie. Ostatniej rzeczy jakiej potrzebował było uwikłanie młodego naiwniaka w swoje sprawy. "No cóż, trudno się mówi" - pomyślał Fabius i splunął w kałużę.

- Wilka złego!
- odparł bezczelnie, nieco zeźlony. - Do strażnika Patroxesa mam sprawę. Ma mieć dziś służbę. Umówiony byłem.

Zaległa cisza, lecz już po chwili pojawiła się w wizjerze kaprawa gęba dawnego kamrata. Longinus odetchnął z ulgą. Dojrzał jednak, że młody strażnik przysłuchuje się rozmowie.

- Łaziebny - powiedział prosto z mostu, na co Patroxes nieznacznie skinął głową. - Daj mi znać, a przyjdę na randkę z kolegą.

Po chwili już go nie było.
 
kymil jest offline  
Stary 20-01-2014, 22:54   #124
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex nie wiedział, co myśleć o spotkaniu z Simoniusem. Z jednej strony coś mu nie pasowało w jego słowach ― i miał przecież powody, by podejrzewać go o próby wykiwania ich ― z drugiej strony nie bardzo wiedział, co to mogło być. Zapewne był zbyt przewrażliwiony; ciągły stres ostatnich dni dawał mu się we znaki. Przy odrobinie szczęścia dowie się wszystkiego już wkrótce, jeśli plan Veraticusa wypali.

Tymczasem pozostawało im już coraz mniej do zrobienia. Następnego dnia Hallex postanowił zakupić eliksiry u rusanamanijskiego maga. Na drugim biegunie alchemicznych spraw pozostawał problem tego, jak dostać się do szkół gladiatorskich, aby zatruć przeciwników Byczka. Na szczęście było jeszcze ładnych parę dni, zanim będą musieli tego dokonać, zatem mieli dość czasu, by się przygotować do odgrywania swoich ról. Hallex zamierzał popytać trochę w okolicach rynku i dowiedzieć się, kto sprzedaje jedzenie szkołom. Gdyby udało mu się zdobyć imiona jakichś dostawców, to mógłby nawet spróbować obserwować ich, gdy załatwiają transakcję i wchodzą na teren szkoły.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 20-01-2014 o 23:31.
Yzurmir jest offline  
Stary 22-01-2014, 23:11   #125
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dwa dni do igrzysk

Nie mogli uwierzyć własnym oczom. Gdy obudzili się rankiem następnego dnia, nie powitał ich miarowy stukot kropel deszczu o parapety. Mżyło zaledwie. I nie wiało. Jednak niebo nadal pozostawało zasnute chmurami. Ociepliło się też na tyle, że można było chodzić w samej todze lub tunice. Było duszno.

Hallex udał się do Raszida, aby zakupić mikstury. Przed wejściem do małego sklepiku powziął zamiar, że nie da się oskubać przez cudzoziemca. Jednak Rusanamani okazał się być wytrawnym graczem i Hallexowi nie udało się zbić ceny nawet o ułamek trejana. Musiał zapłacić pełną kwotę, wynoszącą siedemnaście złotych monet. Opuścił lokal zaopatrzony w trzy butelki opisane po rusanamańsku, żegnany głębokimi ukłonami przez Raszida, który równocześnie przesypywał zarobione pieniądze z ręki do ręki, mrucząc pod nosem jakąś mantrę.

Korzystając z dogodnej pogody, Gnaeus poszedł na plac targowy, wywiedzieć się o dostawców do szkół gladiatorskich. Głównym miejscem w Burrovicum, gdzie handlowano artykułami spożywczymi był Ipsum Frumis, rynek zbożowy. Na kramach oferowano wszystko, co zniszczony świat miał do zaoferowania. Dowożono tu produkty z odległych stron, tak odległych jak Krwawe Wybrzeże czy obrzeża Martwolądu. Można było kupić mięso vrinoxa, jaja strusia, owoce białego hytalmu, czy też zwyczajne rzeczy, takie jak świeża bułka lub korzec ziarna albo dżem z jagód.

Hallex krążył, wypytywał, nasłuchiwał i rozglądał się. W końcu natrafił na odpowiednią osobę. Tą osobą była niemłoda już, ale wciąż ładna kobieta, handlująca oliwą. Nazywała się Dalia Erminia. – Jeżeli szukasz kogoś, kto dostarcza żywność dla gladiatorów, rozmawiaj z Terencjuszem Triosem. To piekarz, zaopatrujący Albiusa Nexusa i Gnaeusa Saliusa w pieczywo. Jego piekarnia, to taki dom z wysokim kominem w Aliar, przy Via Horentia.

Wiedząc już, kogo szukać, Hallex udał się na Via Horentia i bez trudu odnalazł opisywany przez handlarkę budynek. Z komina unosił się kłąb dymu, nieomylny znak, że praca idzie pełną parą, co nie dziwiło przed igrzyskami, kiedy zapotrzebowanie na chleb będzie większe niż zazwyczaj. Hallex miał znów mnóstwo szczęścia. Przydybał jakiegoś wyglądającego na niezbyt rozgarniętego chłopaka, którego wypytał o dostawy.
- No-no-no panie-nie – jąkał się matołek. – Co-co dru-ugi-ugi dzień jeździmy-my do gladiato-ró-ró-rów... Z rań-ńca zawsze. Cały wóz-wóz wypeł-peł-pełniony chle-chle-chlebem wieziemy... Do Nex-nexu-nexusa najpierw, po-po-po-tem do Saliusa...


Późnym popołudniem w Autumni pojawił się Knur. Bezceremonialnie wparował do domu i obwołał Fabiusa. Ten zszedł na dół i przywitał z będącym incognito strażnikiem.
- Mamy ptaszka w klatce. Haha! – zaśmiał się Patroxes. – Szybka akcja była. Trzeba było na chatę temu bogaczowi wjechać, nie? Ale pretekst był, bośmy szukali zbiega, co to niby rodzina tego sługi była. Ale w tym domu pustki, a gadali, że taki bogaty. No i zgarneliśmy łaziebnego. Teraz już w loszku siedzi. Cały dla Ciebie, ale... Wiesz jak jest... Z chłopakami żeśmy się zmachali krzynę i trzeba cobyś nas nieco gotowizną poratował. Powiedzmy, że drugie dziewięć trejanów i będziemy kwita.

Loch był cuchnący, mały i zalany wodą. Wchodząc do niego, brodziło się po kostki w wymieszanej z gównem wodzie. W celi, wyposażonej w zgniły siennik i pordzewiałą miskę, siedział w kącie jakiś człowiek. Był skulony i łkał cicho. Gdy światło łuczywa niesionego przez Patroxesa oświetliło ściany, Fabius zobaczył, że twarz i tors więźnia pokryte są siniakami. Mężczyzna zerwał się na nogi i zaczął zaklinać bogów.
- Na Treię i Morthesa! Niewinny jestem! Na miecz Iliena! Nie znam żadnego Brutusa! Niech mnie Ladanna chroni! Niewinny jestem!

- Stul ryj! – ryknął Knur, mężczyzna skulił się i opadł na siennik. – Gościa masz, łotrze. Od rezultatów rozmowy z nim zależy dalszy twój los.
 
xeper jest offline  
Stary 23-01-2014, 17:32   #126
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
W loszku straży miejskiej Burrovicum śmierdziało niczym w piekle. O dziwo Fabiusowi zdawało się to w niczym nie przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, łezka zakręciła się mu w oku, gdy Longinus wrócił na dawne pielesze. Wciągnął w nozdrza ostry zapach kału, uryny i potu. I strachu. Te podziemia od dawien dawna żywiły się strachem. Dlatego ex-strażnik lubił tę robotę.

Podjął wątek, który przed paroma uderzeniami serca rozpoczął Patroxes.

- Stul pysk, mówię, łachmaniarzu! - rozkazał władczo podsuwając sobie zydel.
Płomień pochodni oświetlał pomieszczenie, ale twarz awanturnika skąpana była w mroku. - Teraz sobie usiądę i pogwarzymy o życiu i śmierci.

Spoczął ciężko na zydlu i niemal dobrotliwie zlustrował sponiewieranego więźnia. - To czy znasz Brutusa zależy nie od Ciebie, tylko ode mnie, kapujesz? Rozumiesz jak widzę. Tedy mów a ja pilnie słucham i ważę każde Twe słowo. Dlaczego pałac Twego Pana jest pusty? Gdzie Simonius wywozi kosztowności, meble? Gdzie posłał służbę? Z kim się ostatnio spotyka? O czym rozmawia ze swymi gośćmi? I kim do diaska jest Brutus?

Zamilkł na chwilę dla nabrania oddechu. Dopiero wtedy huknął:

- Mów hultaju, bo dożyjesz w tym lochu swych setnych urodzin!
 
kymil jest offline  
Stary 25-01-2014, 18:31   #127
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex postanowił zaindagować dalej.
I wpuszczają was do środka bez problemu? Powiedziałbyś, że znają was tam dobrze czy nie bardzo zwracają na was uwagi? Macie w ogóle okazje, żeby porozmawiać z zawodnikami? ― I tak dalej. Po kolei zadawał mu pytania, starając się dowiedzieć jak najwięcej, choć robił to możliwie przyjaznym tonem i mówił przy tym raczej powoli. Co za łaska losu, że Morthes zesłał mu tego chłopaka, który, nieszczęsny, raczej nie nabierze żadnych podejrzeń. Ale na wypadek, gdyby jednak miał nabrać, Hallex wytłumaczył mu się w taki sposób: ― Widzisz, bardzo bym chciał zobaczyć z bliska gladiatorów i myślałem sobie, że może bym mógł się z wami zabrać jednego razu. Też nie możesz się doczekać igrzysk? Masz jakiegoś ulubionego wojownika? ― zapytał pogodnie, choć wcale go to rzecz jasna nie interesowało.

Przy-przy-wozimy chle-chle-chle... pie-pieczywo i rozładowujemy ― odpowiadał jąkała. ― Tylko ty-tyle niestety. Nie-nie nie ma cza-cza-czasu, żeby poro-ro-ro-zmawiać, a-ale popa-popatrzyć można jak ćwiczą. Mój fa-fa-faworyt to Skra-skratos. Je-jest najlepszy! Jak chcesz zo-zoba-czyć-czyć Skratosa, to przyjdź ju-ju-jutro rano tu-taj, zzzaaa-za-zabierzemy Cię ze so-sobą ― składając propozycję chłopak rozglądnął się na boki, sprawdzając czy nikt nie słyszy. Potem skierował się ku piekarni. ― Mu-mu-muszę już iść. Do-do jutra.

Hallex odwrócił się od odchodzącego parobka i przymilny uśmiech spełzł mu natychmiast z twarzy. Nie żeby nie był zadowolony: co prawda jutro było jeszcze dużo za wcześnie, żeby kogokolwiek otruć, ale wcale nie zaszkodzi się rozejrzeć. Tymczasem skierował się do Zielonego Domu z zamiarem porozmawiania z Ashshabem. Z jednej strony miał bowiem przy sobie trzy magiczne mikstury, których sposób działania był dla niego dość tajemniczy nawet pomimo, że sam je wybrał. Etykiety z napisami w obcym języku nie pomagały. Thoer spędził zatem jakiś czas, wypytując swojego towarzysza o to, jak zaaplikować eliksiry oraz o ich możliwe efekty uboczne, w taki sposób, żeby nie dać po sobie poznać, że się czymkolwiek martwi. Po prawdzie jednak czuł się niekomfortowo, nawet tylko trzymając te rzeczy przy sobie; widział w życiu dość, żeby wątpić w zdolności magów na kontrolowanie ich własnych wytworów.

Z drugiej strony natomiast czekała na nich uwarzona cała miska nieprzyjemnie pachnącego specyfiku. Rozwiązawszy kwestie wywarów o pozytywnych efektach, Hallex zszedł na temat trucizny. Jakie będzie jej działanie i kiedy ją podać? Oraz ― oczywiście ― czy będzie się ją dało w jakiś sposób ukryć w chlebie, czy też będą musieli wynaleźć nowy sposób podania ją Skratosowi, gdy już uda im się wślizgnąć do jego szkoły gladiatorskiej?

Gdy skończyli rozmowę, Halleksowi nie zostało już nic do zrobienia. Trochę zdziwiony tym faktem, udał się do swojego pokoju i próbował jakoś zabić czas. Ciężko było mu się jednak zrelaksować, co biorąc pod uwagę wszystko, co się rozgrywało dookoła, być może nie było wcale dziwne. Zamiast tego nieco kompulsywnie zaczął przechodzić od początku przez cały plan, oddając się też przy okazji fantazjom na temat życia, jakie może wieść, jeśli wszystko się uda. Mimo to wkrótce zaczął się nudzić. Miał nadzieję, że odwiedzi ich Princeps z odpowiedzią na propozycję, jaką mu złożył, ale ku jego utrapieniu tak się nie stało. Za to pojawił się znajomy Veraticusa, a Hallex postanowił wziąć to, co mu los oferował.

Udał się zatem do lochów wraz ze strażnikami, jednak widząc stan wnętrza celi, postanowił, że Veraticus znakomicie poradzi sobie z przesłuchaniem sam. On stanął tuż za na wpół przymkniętymi drzwiami i zaczął się przysłuchiwać rozmowie. Po paru minutach zauważył, że strażnik, który ich tu przyprowadził, także wycofał się nieco. Syknął do niego i wskazał gestem, żeby się do niego zbliżył.
Mój kolega jest bardzo wdzięczny za pomoc i chętnie dałby ci tyle złota, ile tylko żądasz ― powiedział, postanawiając załatwić za Veraticusa tę sprawę. Osiemnaście trejanów za coś takiego to było zdecydowanie za dużo, przynajmniej w ich obecnym stanie finansowym. ― Ale niestety mamy w tej chwili dość ograniczone zasoby i możemy nie być w stanie zapłacić takiej sumy. Jednak wygląda na to, że ten służący będzie musiał spędzić w lochu więcej czasu, i to najlepiej tak, żeby jego pan nie mógł go dosięgnąć. Będzie tak musiało być do końca igrzysk. Zbiegiem okoliczności składa się, że właśnie po igrzyskach będziemy dysponowali dużo większą ilością złota. Więc co powiesz na taki układ: trzy trejany teraz, natomiast dziewięć, których chcesz, damy ci za tydzień. Co ty na to?


Napisane z udziałem MG.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 25-01-2014 o 18:51.
Yzurmir jest offline  
Stary 02-02-2014, 00:04   #128
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Ashshab wziął od Hallexa fiolki i przez chwilę oglądał je pod światło, potem odczytał napisy i odłożył pojemniczki na stół, stawiając je obok siebie.
- Ha’aw Hawas – wskazał na pierwszą butelkeczkę od lewej. – Po thoersku napój wzmocnienia. Jak to łykniesz, to przez kilka minut wyostrzą ci się zmysły, będziesz odporniejszy na ból, silniejszy i szybszy. Jak eliksir będzie źle wykonany to przez dzień będziesz miał nieco zaćmiony umysł.

- Vajra, błyskawica – potrząsnął środkową fiolką, pełną białego, mętnego płynu. – Przydatna mikstura, jednak działająca krótko, tak około trzech minut. Gwarantuje spore przyspieszenie i zmniejsza czas reakcji na bodźce. Jeśli podczas produkcji coś poszło nie tak, to płyn zamiast oczekiwanych efektów wypala bebechy, co jest bardzo bolesne.

- A to Nebisah – delikatnie stuknął ostatnią fiolkę. Znajdowała się w niej gęsta, brunatna ciecz. – Płyn Siłaczy. Nazwa mówi sama za siebie. Czas działania ma podobny do Ha’aw Hawas. A popsuty gwarantuje podobne nieprzyjemności jak Vajra.

- Co do trucizny, którą warzę – Rusanamani kiwnął głową w kierunku pieca i stojącego na nim gara. – To ziołowy wywar, który osłabia ciało i zaćmiewa umysł. Najlepiej podać go w jakimś mocno aromatycznym daniu lub napoju, bo jak sam czujesz, Thoerze, ma dosyć mocny zapach. Nie ma długiego czasu działania, najwyżej pięć sześć godzin. Najsilniejsze efekty daje po około trzech godzinach od spożycia.


- Panie łaskawy – jęknął więzień, padając Fabiusowi do stóp. – Ja żadnego Brutusa nie znam. Ja nie wiem, na sandały Ladanny, kim on jest. Mnie, dobrodzieju, z domu mego pana wyrwali, sugerując, żem tego Brutusa ukrywał! To potwarz jest.

- Marcus Simonius, znaczy się mój pan – rozpłaszczył się jeszcze bardziej, dostrzegając, że w mówieniu leży jego szansa na przeżycie. – On wyjeżdża wkrótce. Nie wiem gdzie. Na Sespira, prawdę mówię, że nie wiem. Nie zdradził się. Simonius część rzeczy sprzedał. Duży datek na świątynię dał, w setki trejanów idący, bo chce, żeby podczas Igrzysk bogowie mu sprzyjali. Cenniejsze rzeczy, wraz z częścią służby już wyjechały z Burrovicum. Ale zaklinam się, nie wiem gdzie!

- Gości jest niewielu, a Ci co przychodzą, to znam ich! – z ust jeńca posypały się imiona, które Fabiusowi raczej dużo nie mówiły. – Simonius robi zakłady, zachęca do stawiania na jakiegoś Byczka! Ja go nie znam! Simonius chce zrobić jakieś duże pieniądze, ostatnie w tym mieście. Potem zamierza wyjechać i to szybko! Ale nie wiem czemu.


Tymczasem za drzwiami celi, Hallex konwersował z Knurem. Rozmowa nie należała do przyjemnych, gdyż oddech Patroxesa był wprost powalający, a i temat raczej niezbyt chodliwy.
- Nie macie pieniędzy... – małe, świńskie oczka Patroxesa świdrowały Hallexa. Knur spojrzał na palce i coś z trudem zaczął liczyć. – Osiemnaście? Ale przecież ja już dostałem dziewięć od Veraticusa... To zostaje dziewięć teraz, tak? Ale skoro nie macie ich teraz, a będziecie mieli więcej, to... – dłoń strażnika powędrowała w stronę kołnierza Gnaeusa i przyciągnęła go do twarzy Knura. – To się podzielicie uczciwie, prawda? I tak wisicie nam przysługę, bośmy z chłopakami trochę prawo naciągnęli. To zamiast dziewięciu będzie... dziewięćdziesiąt trejanów. A jak nie będzie, to sami zajmiecie miejsce tego nieszczęśnika, co wam podpadł. Jasne?
 
xeper jest offline  
Stary 13-02-2014, 18:17   #129
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex poczuł jak krew nabiega mu do twarzy, buchając falą gorąca; na szczęście w panującym w lochu półmroku pewnie nie dało się dostrzec tego, jak się zaczerwienił. Legionista nie mógł uwierzyć, że teraz nawet ten cham ze straży miejskiej chce mu grozić. Przez chwilę frustracja i instynktowny strach sprawiły, że nie mógł nic powiedzieć, jednak zdołał zebrać się w sobie i stanowczym gestem odepchnął Knura na bezpieczną odległość od swojej osoby.
Sto pięćdziesiąt — rzekł najspokojniej jak potrafił, powstrzymując drżenie głosu. — Ale przez następny tydzień będziesz pracować dla nas… robić, co ci mówimy, i nie zadawać pytań. A jeszcze raz zagrozisz któremukolwiek z nas… zobaczysz. Nie chcesz poznać niektórych z naszych znajomych.

Co prawda nie wiedział sam, czy bardziej miał na myśli skrytobójcę Ashshaba, czy lorda bandytów Princepsa, ani czy naprawdę mógł polegać na którymkolwiek z nich. Ale świadomość, że posiada jakieś kontakty, o których ten osiłek z pewnością nawet nie marzył, dodała mu trochę otuchy.

Tymczasem Longinus Veraticus, wysłuchawszy żałosnych skomleń jeńca, po raz pierwszy wychylił swoją twarz z cienia.
No patrz — powiedział bez uczucia — a z tego, co słyszałem, to służący w bogatych domach zawsze dużo wiedzą o wszystkim, co się tam dzieje. Nie plotkujecie sobie w “Villa Simonia”? Ha! Zaiste szczęśliwym człowiekiem musi być Marcus Simonius, skoro tak dobrze ma wychowaną służbę. — Były strażnik uśmiechnął się krzywo. — Naprawdę muszą mu bogowie sprzyjać, bo w przeciwnym wypadku ci wszyscy służący, co się kręcą dookoła, gdy omawia interesy, i czyszczą, eee… sam nie wiem, czyszczą kurz z tych nagich rzeźb o takich ładnych cycuszkach… w przeciwnym wypadku, pomyślałbyś, ci służący usłyszeliby coś więcej…

W oczach Veraticusa pojawiło się coś dziwnego. Patrzył się na łaziebnego tak jak kot patrzy się na mysz, którą udało mu się przygwoździć do ziemi. Dobre uczucie przebiegło przez jego ciało w oczekiwaniu na to, co zaraz się wydarzy. Ale inna myśl pojawiła mu się w głowie i wszystko nagle ustało.
Zaproszę tu na chwilę mojego kolegę; powiesz mu wszystko to, co powiedziałeś mi — stwierdził lekko poirytowany. Mimo to zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że lepiej powtórzyć zeznania jego partnerowi teraz, póki więzień wciąż jest w stanie to zrobić.

Zawołał Halleksa, który otworzył drzwi do celi i zawisł w przejściu, wciąż nie mając ochoty na wejście do cuchnącego pokoiku; pozostał na ostatnich kamieniach korytarza, spoglądając ponad ramieniem Veraticusa na smutny widok klęczącego w błocie i odchodach człowieka.

Hallex słuchał w skupieniu, odkładając tymczasowo na bok emocje, jakie wzbudziła w nim konfrontacja z Knurem. Większość tego, co mówił ich więzień, nie było interesujące, stwierdził po chwili zastanowienia. Ale wspomniane imiona mogły być pomocne, jeśli tylko ich nie pomieszają.
Macie tutaj jakiś pergamin i przyrządy do pisania? — zapytał Knura. — Być może do prowadzenia dokumentacji? Jeśli tak, to przynieś mi to.

Veraticus założył niecierpliwie nogę na nogę, podczas gdy służący siedział brudny u jego ugnojonych stóp.
To może ja pociągnę dalej przesłuchanie w tym czasie? — zaproponował. — W porządku, no to na czym stanęliśmy…? Miałeś mi powiedzieć coś więcej… — wymruczał ex-strażnik.
Panie, ja nic nie wiem ― odparł więzień ― naprawdę, powiedziałem już wszystko, panie…!

Veraticus nie zamierzał słuchać tych protestów. Wyprostował się i ryknął:
Stul pysk! — Kopniak prosto w zęby posłał jeńca w stronę przeciwległej ściany. Tryskając krwią z ust, osunął się po niej na brudną podłogę. — Wiem, że nie mówisz nam całej prawdy! Tę króciutką listę imion to możesz sobie wsadzić… — Zakrztusił się ze śmiechu. — Ale nie w dupę, tylko w drugą dziurę zaraz obok, jak już ci ją wypalimy.

Zaśmiawszy się, pochwycił mężczyznę za kołnierz, postawił na nogi, po czym uderzył go w żołądek tak, że tamten zgiął się i upadł z powrotem na ziemię. Veraticus posłał kolejnego kopniaka, ale to go nie satysfakcjonowało.
I co, kundlu, myślisz, że wcześniej cię źle potraktowano, bo panowie strażnicy ci parę siniaków nabili? ― szydził. ― Pomyśl jeszcze raz. Jak mi nie powiesz wszystkiego, co chcę wiedzieć, to cię będą musieli nieść do domu, bo sam już nie pochodzisz!

Zdawało się jednak, że łaziebny stracił zdolność powiedzenia czegokolwiek. Wił się w zalegającej na podłodze paćce, krztusząc się własnymi łzami i krwią. Longinus podniósł go ponownie i usadowił na swoim zydlu.
Słychać mnie tam? Dociera do ciebie? — Trzasnął go otwartą dłonią po twarzy, w tę i we wtę. — W porządku, widzę, że mam twoją uwagę. Posłuchaj, bo sprawa wygląda tak: powiesz mi, o czym Simonius rozmawiał z tymi ludźmi, o których wspomniałeś… albo będę liczył do dziesięciu i za każdym razem, gdy dojdę do końca, będę łamał jeden z twoich palców. Co ty na to? Zaczniesz mówić?

Veraticus uśmiechał się szeroko. Nie rozumiał sam do końca, czemu tak się działo, ale w sytuacjach takich, jak ta, przyjemne ciepło rozpływało się po jego ciele w euforycznym podnieceniu. Miał pełną władzę nad tym człowiekiem i to go cieszyło. W sumie nie zależało mu nawet tak bardzo na zeznaniach ― byłby szczęśliwy, gdyby mógł po prostu połamać mu kości i słuchać jego krzyków.

Hallex natomiast obserwował tę scenę w zamarciu, pobladły.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 13-02-2014 o 18:33.
Yzurmir jest offline  
Stary 20-02-2014, 22:57   #130
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Knurowi, gdy usłyszał propozycję Hallexa, aż zaświeciły się oczy. Natychmiast stał się przymilny, niemal uniżony. – Sto pięćdziesiąt – przebierał palcami, jakby starając się zwizualizować sobie tak sporą sumę pieniędzy. – No jasne, na Iliena, nie ma problemu. Kogo trza obić?

Łaziebny, okrutnie obity i poniżony łkał. Poprzez łzy coś mówił, ale nikt nie rozumiał co. Tymczasem Knur przyniósł dwie gliniane tabliczki i rysik, które to przedmioty podał Gnaeusowi. Longinus zbliżył się do więźnia, a ten widząc co się szykuje, podniósł głowę i spojrzał w okrutne oczy strażnika.

- Przypomniałem sobie – wyseplenił przez spuchnięte wargi i wybite zęby. – Simonius planuje wynieść się na północ. Do Orlego Gniazda. To tam pojechała część rzeczy. To co zostało sprzedaje i stąd spotyka się z chętnymi na zakup...

Przerwał na chwilę, oblizując usta z krwi. Jednak natychmiast zaczął mówić znowu. Veraticus czaił się nad nim, niczym sęp nad umierającą kozą. - ... Inni przychodzą obstawiać. Kwoty idą w tysiące. Jest nowy faworyt. To Torillo, Byczek... Ma podobno pokonać Skratosa i Imperatora... Simonius chce wykiwać wszystkich, nawet samego Gubernatora, bo i Trejanus często obstawia walki... Klę się na bogów, to wszystko prawda! Więcej nic nie wiem! Nie bijcie mnie już Panie dobrodzieju, bo nic więcej powiedzieć nie mogę...

Łaziebny zerwał się z krzesła i plasnął w błoto. Zaczął całować nogi Veraticusa, na co Knur zareagował głośnym rechotem.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172