Yorn doskonale znał plan Eldona. Robili to nie raz i nie dwa. W gruncie rzeczy pewnego razu niziołek ocalił mu życie właśnie w ten sposób. Śpiąca, bezbronna ofiara czekająca tylko aż ktoś wbije jej nóż w grdykę. Krasnolud zrobił jeszcze kilka łyków i schował napitek do plecaka. Za celny strzał nagrodził Neth paroma klaśnięciami dłoni, których dźwięk odbił się echem od ścian. Poderwał z ziemi tarczę, nałożył na rękę, wstał i zasłonił jej powierzchnią niziołka. Spojrzał na osiłka uparcie walącego w ścianę. - Nic to nie da – powiedział na tyle głośno by Grunald usłyszał. - Może najdziemy jakieś oskardy lub kilofy. Wtedy wrócimy to wyciągnąć.
Spojrzał na rannego mnicha.
* * *
Nudziło mu się już powoli. Rum rozgrzał go, a chleb zapchał tak, by nie zrobił się głodny w najbliższym czasie. - Kiedy już zrobimy swoje idziemy dalej – rzekł do niziołka stanowczo. - Jeśli oni chcą to niech zostaną i dalej napierdalają w ścianę licząc że coś się posypie. |